wtorek, 22 listopada 2011

Fonetyka - Requiem dla Wojaczka (2011)

Rafał Wojaczek – niedoceniony, niezwykle utalentowany kaskader polskiej literatury. Przeklęty poeta i legenda doczekał się interpretacji swoich tekstów w wersji muzycznej. I to w nie byle jakiej formie. Dwóch przyjaciół zakochanych w twórczości pisarza - Przemek Wałczuk i Daniel Zaklikowski postanowili oddać mu hołd i tak narodziła się Fonetyka. Debiutancka płyta grupy swoją premierę miała 7 października. Trafiwszy przypadkiem (nie ma przypadków) na singlowy „Dla Ciebie piszę miłość” bez wahania kupiłem cały album, który przyszedł w trzy dni później. I nie żałuję – jako student filologii polskiej uważam, że jest to pozycja, którą trzeba znać. I nie dlatego, że jestem filologiem, ale dlatego, że to kawał naprawdę świetnej roboty.

Najpierw skojarzenia: Myslovitz i Republika podana jako chłodnik z odrobiną pieprzu po wierzchu. Delikatne, smutne kompozycje oparte na klawiszach, melancholijnych dźwiękach gitar, które tylko czasem zagrają mocniej i perkusja, która buduje z resztą instrumentów klimat uderzeniami, a nie łomotem i przesadzonymi przejściami. W ogóle płyta brzmi jakby była wyjęta z zimno falowej alternatywy lat 80. W połączeniu z niesamowitymi słowami wierszy Wojaczka powstała podróż przez zmysły i emocje. Kapitalnie zostały dobrane proporcje pomiędzy interpretacją, sensem utworów poety, a artystycznym wyrażeniem. Jestem pewien, że Wojaczek byłby zachwycony.

Wokal przypomina mi z jednej strony Ciechowskiego, a z drugiej Rojka.
Ma się wrażenie znudzenia i snucia się, które fantastycznie wyraża rozterki poety i afirmację bólu egzystencji – czy niektóre utwory tych grup nie były przedstawiane w podobny sposób? Poza tym muzyka może wywoływać takie skojarzenia – dźwięki są właśnie raczej delikatne, nastawione na klimat, budowanie napięcia i przekaz, a przede wszystkim melodyjność, chwytliwość i prostotę. Nie minimalizm, ale prostotę – tu nie ma epatowania dźwiękami, wymyślnymi strukturami muzycznymi czy rozbudowanymi solówkami. Unoszą się one w przestrzeni jak mgła, która owija się dookoła człowieka i nie chce puścić, jakby chciała by zatopić się w niej – zamknąć oczy i płynąc ponad czasem zastanowić się nad sensem swojego życia… Wojaczek był myślicielem i niezwykle spostrzegawczym obserwatorem szaleństwa, które nas otacza – muzyka Fonetyki oddaje te emocje w niezwykle przystępny i przepiękny sposób.

Kiedy swego czasu przygotowywałem się do egzaminu z polskiej literatury współczesnej straszliwie mnie denerwowała poezja Wojaczka, nie rozumiałem jej i dosłownie ciskałem tomikami jego poezji o ściany. Wspaniałą sprawą jest, że trudne i kompletnie niezrozumiałe teksty Wojaczka udało się Fonetyce przedstawić w sposób tak przekonujący, magiczny i jednocześnie oddający ducha jego poezji. Dzięki takim płytom można nie tylko poznać niepowtarzalnego poetę i wsiąknąć w jego twórczość bez reszty (i wreszcie ją zrozumieć), ale również sprawić, że słuch o twórcach takich jak on nie zaginie, że pozna jego twórczość szersze grono ludzi, którzy zwykle nie czytują poezji. To nie tylko płyta dla filologów polskich i wielbicieli Wojaczka, ale dla wszystkich tych, którzy cenią dobrą muzykę z silnym i niebanalnym przekazem. W podobny sposób można by przedstawić wielu wybitnych polskich poetów, którzy zniknęli gdzieś w pamięci i pomiędzy kartkami, żeby wymienić tylko Białoszewskiego, Micińskiego czy Trzebińskiego… Tymczasem Fonetyka zachwyca. I mam nadzieję, że na tej jednej płycie się nie skończy.

Ocena:8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz