piątek, 20 lipca 2018

Ranking: Linkin Park


Mija rok od śmierci wokalisty Chestera Benningtona. Muzyk przegrał walkę z depresją i pozostawił fanów na całym świecie w smutku. Postanowiłem wrócić do całej dyskografii grupy Linkin Park i zrobić swój ranking ich płyt. Na wstępie pragnę zaznaczyć, że nie uważam, by grupa wydała kiedykolwiek album słaby. Bywały gorsze i nie tak porywające, ale żadne z wydawnictw LP nie uważam za porażkę. Zaznaczam także, że nie biorę pod uwagę żadnych kolaboracji, remiksów, czy wydawnictw Linkin Park Underground. W grę wchodzą tylko pełne albumy studyjne.

7. The Hunting Party (2014)

Przedostatni krążek grupy z Los Angeles i chyba jedyny na którym zabrakło mi potencjalnych hitów. Choć kawałki takie jak "Rebelion", "Keys to the Kingdom", "Until It's Gone", czy "Final Masquerade" wybijają się ponad przeciętność, to jednak daleko im do najbardziej znanych kompozycji grupy. Cały album sprawia wrażenie, jakby Linkin Park chcieli wrócić do nieco ostrzejszego, bardziej gitarowego grania, jednocześnie stosując chwyty z dwóch poprzednich, bardziej elektronicznych płyt. Dało to w rezultacie album, który stoi nieco w rozkroku i przez to się rozjeżdża.




6. A Thousand Suns (2010)
Pierwsza elektroniczna płyta LP, która w dużym stopniu podzieliła fanów. Dla mnie była czymś ciekawym, a pierwszy singiel, czyli "The Catalyst" jest dla mnie jednym z ulubionych utworów z nowego nurtu w kapeli. Problemem tej płyty jest jednak liczba "zapychaczy". Pomiędzy poszczególnymi utworami występują przejścia, mające zapewnić płynność całego albumu. Wypada to całkiem nieźle, jednak kiedy rozbierze się album na czynniki pierwsze, to wyjdzie na jaw, że nowych piosenek jest tu jak na lekarstwo i poza singlami nic nie wybija się znacząco.



5. One More Light (2017)

Ciężko mi trochę pisać o tej płycie wiedząc co się stało niedługo po jej premierze. Obecnie zarówno tytuł, jak i tekst tytułowego kawałka, czy też singiel "Heavy" zdają się mieć drugie dno. I choć w swojej recenzji zjechałem te płytę, to z biegiem czasu uznaje, że nie jest aż tak zła, jaką ją odebrałem przy pierwszym zetknięciu. Owszem jest tu sporo odtwórczości, jednak wspomniane przeze mnie wcześniej kawałki to Linkin Park w swojej najwyższej formie. I choć ustępuje ona czasami pola, to patrząc na tytuły utworów potrafię spokojnie odtworzyć je sobie w głowie. Może nie wracam do niej aż tak chętnie jak do podanych niżej płyt LP, jednak z biegiem czasu "dorosłem" do lubienia tego albumu.


4. Living Things (2012)
Jeśli miałbym wskazać najlepszą płytę LP z ich nowego okresu twórczości to z pewnością byłaby to ta płyta. Znajdują się na niej mocniejsze kompozycje jak np. "Victimized", jak i genialne spokojne utwory jak "Castle Of Glass". Czy jest to bardziej komercyjny i bezpieczny album? Zdecydowanie tak, ale to nic złego. Całość słucha się z przyjemnością od początku do końca.








3. Meteora (2003)

Przyznam, że wahałem się, czy umieścić tą płytę na drugim miejscu. Ostatecznie jednak "Meteora" traci u mnie kilka punktów do trzeciej lokaty. Kontynuacja debiutanckiego albumu nie wychodzi znacząco poza jego ramy i to jest chyba mój jedyny zarzut wobec tego krążka. Całość jest dość bezpieczna. Jednak nie da się odmówić tej płycie hitów z "Numb" i "Faint" na czele.Warto także wymienić "Lying from You", "Breaking the Habit" oraz "Somewhere I Belong". Są tu jednak kompozycje, które kompletnie nie przypadły mi do gustu.
2. Minutes to Midnight (2007)

Część osób podaje ten album jako schyłek Linkin Park. Nie rozumiem zbytnio dlaczego, ponieważ "Minutes to Midnight" kontynuuje niejako drogę opartą na poprzednich albumach, a jednocześnie wychodzi nieco poza ich ramy. Genialny "Given Up" (z epickim krzykiem Chestera), ciekawy "Bleed It Out", "No More Sorrow" nawiązujący do początków grupy, czy wreszcie hitowy "What I've Done". Płyta ma co prawda parę potknięć tu i ówdzie, jednak reszta z nawiązką nadrabia te niedociągnięcia.




1. Hybrid Theory (2000)

Linkin Park skończył się na "Hybrid Theory". Tak uwielbiają głosić hejterzy tej grupy. I choć nie zgadzam się z nimi, to chyba nikt nie oczekiwał innego albumu na szczycie tej listy. Czy Linkin Park miał dobre koleje albumy po nim? Zdecydowanie. Czy któryś był lepszy? To już kwestia gustu, jednak należy oddać tej płycie fakt, że zmieniła muzykę. Praktycznie każdy utwór jest tutaj przebojem i chyba nie ma osoby, która nie znałaby "In the End", choć moimi osobistymi faworytami z tej płyty jest zdecydowanie "One Step Closer" oraz "A Place for My Head". Płyta z pewnością jest także sentymentalna dla wielu osób. Obok AC/DC i ich "Highway to Hell", to właśnie "Hybrid Theory" było moim pierwszym zetknięciem się z cięższą muzyką. Album stanowił furtkę do cięższych gatunków muzycznych dla wielu osób i choć wiele z nich potem odeszło od muzyki grupy z Los Angeles, to wciąż ciepło wspomina ten krążek.



Wyróżnienia:

Linkin Park - New Divide (2009)
Singiel nagrany przy okazji premiery filmu "Transformers: Zemsta upadłych" nie ukazał się na żadnym albumie. Wielka szkoda, bo kawałek jest bardzo melodyjny i z pewnością zalicza się do hitów grupy.

Dead by Sunrise - Out of Ashes (2009)
Poboczny projekt Chestera Benningtona ma na swoim koncie zaledwie jeden album, a szkoda bo grupa prezentowała całkiem ciekawą muzykę. Choć brzmienie nie było mocno oddalone od LP, to jednak przedstawiało inną stronę Chestera. Więcej tu było punkowych gitar, a brak mikserów i elektroniki zapewnił więcej miejsca dla warstwy instrumentalnej.

Co dalej?

Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie dalszej kariery LP bez Chestera. Obecnie grupa jest w zawieszeniu, a Mike Shinoda wydał całkiem udany album o wymownym tytule "Post Traumatic". Czas pokaże co dalej z grupą. Gdziekolwiek jest teraz Chester mam nadzieje, że jest mu tam dobrze. Dziękuje za pełno niesamowitej muzyki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz