piątek, 1 listopada 2013

Jordan Rudess: Usiądę w pierwszym rzędzie – wywiad

Jordan Rudess i Lupus
Nie mogłem przepuścić okazji, żeby nie spotkać się z Jordanem Rudessem, klawiszowcem Dream Theater. Było to możliwe dzięki konferencji prasowej z okazji jego projektu "Explorations", który wraz z Sinfionietta Consonus (Symphonic Theater of Dreams) nagrywał w Gdańsku. Spotkanie z Mistrzem odbyło się 30 października w Studiu Koncertowym Radia Gdańsk im. Janusza Hajduna. Po konferencji była możliwość sfotografowania się z Rudessem i zdobycia jego autografów. Udało mi się też z nim porozmawiać w cztery oczy:


Lupus: Opowiedz o swoim kilkudniowym pobycie w Gdańsku. Podobało Ci się tutaj?


Jordan Rudess: Bardzo miło. Nie było za zimno. Gdańsk to piękne miasto, podobało mi się tutaj.


L: W bieżącym roku jesteś bardzo zapracowany: nowy, dwunasty album Dream Theater, solowy album „Explorations” nagrywany z Sinfonietta Consonus w studiu Radia Gdańsk, reaktywowany projekt Liquid/Trio Tension Experiment pod szyldem pochodzącym od nazwisk muzyków, a mianowicie LevinMinnemanRudess, ponadto reaktywacja projektu RudessMorgensteinProject i w dodatku liczne występy gościnne, żeby wymienić tylko najnowszą odsłonę Aryeon Anthony’ego Arjena Lucassena. Skąd czerpiesz pomysły i siłę na te wszystkie projekty?


JR: Cóż, chyba nauczyłem się tego od Mike’a Portnoya. Jest nawet jeszcze bardziej zapracowany niż ja! [śmiech] W zasadzie większość mojego czasu wykorzystuję na muzykę: określa ona to, kim jestem i co robię w swoim życiu. Jest dla mnie wszystkim. Więc, po prostu pracuję nad nią i moje inspiracje i pomysły przychodzą z różnych kierunków. Szczerze mówiąc, w ostatnim czasie naprawdę jestem zapracowany, tak naprawę wręcz szaleńczo, nawet trochę za bardzo, ale cieszy mnie to. Kocham tworzyć muzykę, to, że mogłem być tutaj i pracować nad „Explorations” . Nawet kiedy wrócę do domu, będę miał dużo pracy: będę przygotowywał się do występu z RudessMorgensteinProject, nadchodzi też „An Evening with Dream Theater” i próby Mozarta (9 grudnia zagra z Judith Lynn Stilman jeden z koncertów Mozarta – przyp. red.]. To naprawdę sporo, ale sądzę, że podołam pchnąć wszystkie sprawy w odpowiednim kierunku. 


L: Obszernie zapisany kalendarz. Opowiedz proszę w kilku słowach o „Explorations” oraz o LMR i RMP.


JR: „Explorations” jest niezwykłym projektem i właściwie jest już skończony. W tym momencie zaczęliśmy już go miksować, także za kilka tygodni chłopaki będą mieli gotowy materiał i przypuszczam, że jego premiera odbędzie się na początku 2014 roku. Z kolei płyta LMR pojawiła się 5 września, bardzo ekscytujący materiał, który został doskonale przyjęty na całym świecie. Nie byliśmy do końca pewni tego, jak zostanie przyjęty, choćby nawet przez Polskich fanów, ale kiedy się pojawił przypominało mi to trochę szaleństwo, co nas bardzo ucieszyło. Osobiście spędziłem fantastyczny czas podczas pracy z muzykami, których zaprosiłem do realizacji tegoż. Tony Levin, jest moim przyjacielem od czasów Liquid Tension, a Marco [Minneman – przyp.red.] odkryłem nie tak dawno temu i są to świetni instrumentaliści. Zaś RudessMorgenstein to projekt, który powstał już jakiś czas temu, jeszcze jako jeden z moich solowych albumów [mowa o płycie z 1997 roku – przyp. red.], a Morgenstein jest moim bardzo bliskim przyjacielem i wspólnie stworzyliśmy tak wiele dźwięków, że tak naprawdę trudno to wszystko ogarnąć. Stwierdziliśmy, że nadszedł czas, aby znów się nią podzielić z fanami. 

Uśmiechnięty Jordan Rudess

L: Od jakiegoś czasu używasz specjalnych aplikacji i ekranów dotykowych do generowania dźwięków. Co jest w nich takiego niesamowitego, że postanowiłeś ich używać z taką pasją?


JR: Wiesz, technologia idzie naprzód i w obecnych czasach daje niesamowite możliwości do tworzenia muzyki. To, co mnie najbardziej inspiruje, to ich połączenie z człowiekiem, coś w rodzaju specyficznej więzi z urządzeniem. To, jak możemy z ich pomocą przedstawić kim jesteśmy mentalnie i duchowo przy użyciu czegoś, co w zasadzie nie pozwala na tworzenie muzyki. Zainteresowałem się tym, ponieważ kocham dźwięk i ich tworzenie, więc spędzam mnóstwo czasu na wyszukiwaniu i graniu na instrumentach, które oferują nowe ścieżki komponowania. Kiedy odkryłem to [waży w dłoni swój telefon, z którym się nie rozstawał - przyp. red.], zdałem sobie sprawę, że robiąc rzeczy na ekranie, można stworzyć to, co jest ukryte w innych instrumentach. Uznałem, że to bardzo ekscytujące i stworzyłem firmę produkującą aplikacje IOS [dotykowy system operacyjny Apple – przyp. red.], na jego bazie powstał Morphizz, który łączy w sobie dźwięk i wizualizacje, właśnie na ekranie. Działa to tak, że kiedy grasz jakąkolwiek nutę słyszysz nie tylko dźwięk, przeobrażając go z jednego dźwięku w inny [Rudess używa tutaj słowa morph – przyp. red.], ale także tworzysz wizualizacje na ekranie w tym samy czasie. Tworzenie i eksperymentowanie na tych urządzeniach jest naprawdę ekscytujące i bardzo cenię sobie walory tego, co ta technologia jest w stanie mi i muzyce zaoferować.


L: Rozumiem. Wracając do „Explorations”: czy zamierzasz na tej płycie korzystać z tych urządzeń?


JR: Naturalnie. Kiedy gram na seeboardzie, gram rzeczy, które generują nowe typy dźwięków, niedostępnych w klasyczny sposób. Znajdzie się zatem na niej mnóstwo dźwięków, których nie da się wykonać na tradycyjnych instrumentach muzycznych.


L: Chciałbym teraz zapytać o najnowszy, dwunasty album Dream Theater. Różni się on od innych Waszych albumów tym, że postanowiliście nadać mu filmowy charakter. Muzyka jest jakby inspirowana filmowymi soundtrackami. Czyj to był pomysł? Opowiedz proszę, o tych filmowych elementach zawartych na „Dream Theater”.


JR: Pierwszy utwór na płycie „False Awakening” powstał jako otwieracz, który miał być podobny do tych używanych przez nas podczas koncertów. Zazwyczaj wykorzystywaliśmy motywy przewodnie z „Psychozy” albo „Incepcji” i wielu innych filmów. John Petrucci zadał mi pytanie: czemu nie stworzyć podobnego, ale w naszym stylu? Odpowiedziałem, że to świetny pomysł. Stąd pojawił się cały zamysł tego kinowego, filmowego, orkiestrowego dźwięku. Napisałem go razem z Johnem, właściwie to dawał mi cały czas wskazówki jak to powinno wyglądać i improwizowaliśmy przez ponad dwie godziny za nim powstało, to co znalazło się na albumie. To jedna sprawa. Druga dotyczy samego dźwięku. Jak doskonale zdajesz sobie sprawę, uwielbiamy, wręcz kochamy, potężne, przestrzenne brzmienie, określiłbym je nawet mianem podniosłego, epickiego. To duża część naszej twórczości, chcieliśmy ją na tym albumie jeszcze mocniej podkreślić, zaznaczyć. Sądzę, że wyszło nam to znakomicie i udało się uzyskać zamierzony efekt.

Jordan Rudess i Michał Mierzejewski


L: Na płycie jest też kilka fragmentów zaaranżowanych przez Erena Başbuğa, uzdolnionego młodego tureckiego muzyka i Twojego ucznia.


JR: W rzeczy samej. Eren przyjechał do nas do studia, posłuchał gotowych już ścieżek, by upewnić się, że będą pasować one do orkiestry. Partia smyczkowa, którą napisał do środkowej części „Illumination Theory” w znacznej mierze jest oparta na zaimprowizowanym przeze mnie motywie, który powstał na życzenie Johna Petrucciego, który rzekł do mnie: Zagraj najbardziej smutną melodię jak tylko możesz. Na moich klawiszach stworzyłem smyczkowy podkład i zagrałem [nuci fragment melodii: tadadaadaraaa]. Chłopakom się to bardzo spodobało i postanowiliśmy to, co wymyśliłem na szybko wykorzystać. I wtedy pojawił się w studiu Eren, który jest wspaniałym orkiestratorem i który dla mnie właściwie jest jak syn, postarał się, żeby z prawdziwą orkiestrą zabrzmiało to odpowiednio lirycznie i smutno. Mieliśmy świetną kameralną orkiestrę, złożoną z dziewięciu grających na smyczkach muzyków, którzy z Basbugiem przełożyli mój pomysł i dzięki temu ten fragment jest naprawdę poruszający. 


L: Przyszły rok będzie wyjątkowy dla Dream Theater jeśli chodzi o rocznice. Zbliża się dwudziesta dziewiąta (prawie trzydziesta) istnienia zespołu, wliczając w to okres pod szyldem Majesty, a także ćwierćwiecze od debiutanckiego „When Dream And Day Unite”, który zagraliście już w całości na żywo w 2007 roku, dwudziesta rocznica „Awake” oraz piętnastolecie „Scenes From a Memory: Metropolis pt. II” i Twojej pracy z DT. Czy związku z nadchodzącą trasą promującą dwunasty album, macie w planach jakieś specjalne koncerty, które uczczą te rocznice?


JR: Wróciliśmy do formuły „An Evening with…” i związku z tym szykuje się kolejna duża, światowa trasa. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że ciąży na nas duża odpowiedzialność, by nie zapomnieć o tych ważnych datach, wydarzeniach w historii naszego zespołu, ale także, żeby zaoferować perfekcyjny koncert dla wszystkich fanów. To, czego należy od nas oczekiwać, co również Ty od nas powinieneś oczekiwać, to balans pomiędzy naszą najnowszą muzyką, a rocznicami, które wymieniłeś.


L: Zbliżając się do końca, chciałbym Cię zapytać: czy chcesz coś dodać, powiedzieć coś specjalnego Polskim fanom?


JR: Zawsze bardzo miło spędzam czas w Polsce. Bardzo często gramy u Was i mam tutaj mnóstwo, bardzo dobrych przyjaciół. Ostatnio, nagrywając płytę w Gdańsku, została zainicjowana kolejna ważna nić, połączenie pomiędzy mną a Wami. Z całą pewnością, i będę tego wypatrywał, jeszcze do Was przyjadę i to nie tylko z Dream Theater i „An Evening with…”. 

Jordan Rudess skupiony przy improwizacji na fortepianie Steinwaya


L: Będziemy zatem wypatrywać Twojej kolejnej wizyty. Ostatnie pytanie, które chcę Ci zadać, zaś brzmi następująco: Czego powinienem życzyć Mistrzowi i Czarodziejowi instrumentów klawiszowych, jakim bez cienia wątpliwości jesteś?


JR: Co Ty powinieneś życzyć  mi? [śmiech] Miejsca w pierwszym rzędzie na koncercie Dream Theater… [śmiech]


L: I tego Ci życzę z całego serca. Dziękuję bardzo serdecznie za możliwość spotkania i do zobaczenia w najbliższej przyszłości. 

JR: Ja również. Do zobaczenia. 

Zdjęcia własne. Więcej na facebooku LU.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz