
Wrappy!
Wszędzie Wrappy! Te ze Spotifaja naturalnie, ale przyznam się, że wolę
takie prawdziwe, co się zjada. Wiecie, takie z mięchem, sałatą,
majonezem i milionem innych dodatków... Bo jak mi Spotifaj zlicza de
facto z dwóch/trzech miesięcy góra, albo mi wmawia, że odkryłem Nine
Inch Nails albo inny zespół, który znam od dawna, a ostatnio miałem
jedynie fazę, żeby sobie puścić to i owo serią, to mnie to śmieszy, a
nie zachwyca, bo jestem taki wszechstronny. Na LU zawsze byłem
wszechstronny, bo zawsze byłem wszechstronnym słuchaczem. A zamiast
wrappów będą podsumowania pod koniec roku lub na samym początku
następnego. Tymczasem za oknami mnóstwo śniegu, choć do samych świąt
jeszcze trochę, a potem i tak pewnie będzie ciepło i ewentualnie
deszczowo. Grudzień, bo o tym miesiącu mowa, to jednak nie tylko czas
podsumowań. Będą te niezdążone, przesuwane i obiecane (do trzech razy
sztuka?), parę nowości i niespodzianek. Jak się uda, to się uda, ale
sami wiecie, że wszelkie plany lubią sobie jeździć na wakacje częściej
niż my sami jeździmy!