wtorek, 26 kwietnia 2016

Luxtorpeda - MYWASWYNAS (2016)


Luxtorpeda wraca wraz z czwartym krążkiem, tym razem zatytułowanym „MYWASWYNAS”. Jak sprawdza się najnowsza muzyka grupy Litzy?

Całość otwiera „Pozdrawiamy”. Główny riff jest całkiem ciekawy i napędzający kawałek. Dostajemy tutaj standardowo już dla Luxów rapowane zwrotki przez Hansa i mocny refren z wokalem Litzy. O ile główny riff jest całkiem ciekawy (choć w moim odczuciu trochę za dużo go użyli przez co nuży się nieco), o tyle refren mnie nie porwał. Jest zbyt zwyczajny i przez to nudny. Jednak solo nieco nadrabia całości. Drugi na liście kawałek to „Zerwali Sieć”. W tym wypadku mam wrażenie że zespół nieco się powtarza, bo tematyka utworu przypomina mi nieco „Niezalogowany” z pierwszej płyty grupy. Tylko w gorszej wersji. Zwrotki są wyrapowane w strasznie koślawej melodii, o wiele lepszy jest refren w wykonaniu Litzy, gdyby nie powciskane w niego wstawki Hansa.

„Jak Husaria” to kolejny numer na liście i tu jest już o wiele lepiej. Zaczyna się o spokojniej i melodyjniej niż poprzednie kawałki. Bardzo przypadł mi tutaj do gustu motoryczny riff na zwrotce. Znowu dostajemy niestety klasyczny Luxtorpedowy podział, czyli zwrotki – Hans, refren – Litza w tym wypadku wspierany przez chór. Całość jednak wypada naprawdę dobrze, ciekawym zabiegiem jest ograniczenie roli instrumentów w drugim refrenie. Całość kończy mocne uderzenie gitarowe dopełnione wokalem. „Księgowy” wypełniony jest z początku krótkimi solówkami gitarowymi. Wybija się tutaj mostek wyrapowany przez Hansa, ale całość wypada strasznie przeciętnie i nie ma tu nic co by wybijało się jakoś szczególnie. „Silnalina” wypada już o niebo lepiej. Bardzo przypadł mi do gustu minimalistyczna melodia gitarowa na zwrotce, a całość płynnie przechodzi w mocny refren. Tytułowy „Mywaswynas” oparty jest na bicie perkusyjnym i recytacji Hansa z dość typowym tekstem o jedności.


„Siódme” to dość radiowy kawałek oparty na radosnym riffie gitarowym i rozbujanej melodii wokalnej. Znowu jednak nie ma tu nic, co by przykuwało uwagę na dłużej. Po prostu kolejny kawałek Luxów. Niestety taka sama sytuacja jest z „Mazanic”. Chociaż tutaj refren nieco się wyróżnia to całość wciąż nie zaskakuje niczym nowym. „Iglo” wita nas rozpędzonym riffem i ciekawymi młynami perkusyjnymi. Zaraz po tym znowu jesteśmy raczeni rapem Hansa na zwrotce dopełnionym Litzowym refrenem. Dość typowy dla Luxów utwór, ale przy tym całkiem przyjemny dla ucha. Przedostatni kawałek to ponad 6 minutowy kolos pt „Dziury po ospie”. Skontrastowane są tutaj spokojne fragmenty oparte na melodii gitarowej z mocnym uderzeniem gitarowym. Z chęcią usłyszałbym więcej tego typu utworów od tej grupy. Płyta kończy się spokojniejszym „Imago”. Bardzo ciekawy kawałek, który płynnie się rozwija i pomimo swoich spokojnych fragmentów jest tu też miejsce na mocne uderzenie.

Jak zatem wypada nowa Luxtorpeda? Mam mieszane uczucia szczerze mówiąc. W wielu fragmentach się męczyłem, zdarzyły się jednak kawałki które kompletnie mnie kupiły. Myślę że zagorzali fani grupy będą zadowoleni z nowego albumu grupy. Jest to po prostu więcej tego co już znają. Luxtorpeda nie wychodzi ze swojej „bezpiecznej strefy” i serwuje nam przyzwoity, choć momentami kulejący album w swoim stylu. Ja niestety jestem tą stagnacją już nieco znużony. Ocena: 5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz