Napisał: Marcin Wójcik
Nadciągają zmiany. Wraz z nimi nowe nastroje polityczne i odmienne nastroje w sztuce. Towarzysze, do naszej instytucji trafił nowy, krótko grający album „Tri” znanego już nam i nie tylko nam, zespołu Rubin 714. Towarzyszu Iksiński, przynieście gramofon do sali. Posłuchajmy…
Rock and roll z Opola powraca. Tym razem w trzeciej odsłonie, po raz kolejny jednak na EPce. Album nosi tytuł „Tri”, co w języku rosyjskim znaczy „trzy”. Znajduje się na nim pięć kompozycji o standardowych długościach. Okładka po raz kolejny jest estetyczna i oszczędna. Tym razem grafika jest jednak nieco bardziej współczesna, choć nadal stylowa i ciesząca oko. Duży plus za wersję limitowaną z introligatorską okładką w quasi-skórzanej oprawie. Taka opcja na pewno cieszy nie tylko zmysł wzroku, lecz także i dotyku. Przejdźmy jednak do zmysłu słuchu…
Tracklistę otwiera „Play with matches” utwór, który w sieci jest promowany interesująco zrealizowanym klipem. Mamy tu, na powitanie, konkretne rock’n’rollowe uderzenie, lekko brudnawy wokal z tekstem w języku angielskim. Podoba mi się tutaj świetna, porywająca rytmika w bardzo amerykańskim stylu. Dużą rolę odgrywa tu bas. Jest konkretny dół i jednocześnie bardzo dobrze (wespół z perkusją oczywiście) ten rytm prowadzi.
Kolejny, bardzo ciekawy utwór, o którym warto nieco szerzej napisać to polskojęzyczny „Komary fruną przezeń na wylot”. Ubolewam, że jedyny, moim zdaniem w niczym nie ustępuje tekstom napisanym po angielsku (ani brzmieniowo, ani literacko). Ta sytuacja przypomina mi nieco patronowaną przez nas płytę „Daybreak of Excellence” Psylocybii. Wracając jednak do meritum, utwór ten, tak jak pozostałe, ma mocną, doskonale zbudowaną rytmikę. Tak jak w pozostałych numerach mamy brudne wokale i mocne uderzenie.
Ogólne brzmienie całości bardzo przypadło mi do gustu. Na „Tri” doskonale wyeksponowano bas, który (cytując za Michałem, basistą z mojej kapeli): „Głaszcze mózgi”. Brzmi bardzo dosadnie, świetnie wiedzie rytm, nie pozwala o sobie zapomnieć. Gitary, tak jak na poprzednim „Stereo EP” są raczej sfuzzowane niż przesterowane, czyli tak jak u Hendrixa, czy w rodzimym Kim Nowak. Perkusja świetnie współgra, z wcześniej wspomnianym „głaszczącym mózgi” basem stanowiąc sekcję, która bez wątpienia jest najmocniejszą stroną tej płyty.
Warstwa tekstowa nie straciła na jakości patrząc z perspektywy poprzednich wydawnictw grupy. Tak jak wcześniej, także na „Tri” autor bawi się językiem polskim i angielskim, tworząc niejasne i ciekawe przenośnie, które momentami brzmią abstrakcyjnie. Nie zabrakło także, również znanych z poprzednich płyt, zabawy brzmieniem słów, rymowanek, czy zabaw dykcją, bo przecież te karkołomne strofy trzeba potem wyśpiewać, trzymając przy tym akcent, bo przecież większość utworów została napisana w imperialistycznym języku angielskim.
Tak jak wcześniej wspominałem, towarzysze, zmiany są nieuchronne. Dojrzewa nasza ojczyzna, nasza mentalność, dojrzewa także socjalizm. Zaprzyjaźniona Niemiecka Republika Demokratyczna nieuchronnie zbliża się do czterdziestki. Słyszymy także, że znana nam telewizyjna kapela, inspirująca się perłą, a raczej RUBINEM radzieckiej myśli technicznej, również dojrzewa i zaczyna pewnie kroczyć ścieżką, którą poniekąd sama buduje. Materiał, usłyszany przez nas przed chwilą, jest bardziej spójny niż na winylach, które trafiały do nas wcześniej, jest bardziej świeżo, choć zostało to, co dla grupy charakterystyczne – imperialistyczne brzmienie USA. Album został oficjalnie dopuszczony do sprzedaży. Zanotujcie towarzysze. Ocena: 4,5/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz