wtorek, 25 stycznia 2022

Podsumowanie roku 2021 według redaktora naczelnego: Nadzieje na rok 2022

 


Ostatnia, a zarazem najkrótsza - pozornie - część podsumowania zeszłego roku, to nadziej na 2022 roku. Trochę z nią zwlekałem, ale okazało się że słusznie zrobiłem nie wrzucając jej wcześniej. Czego najmocniej wypatruję w 2022 roku? Czego oczekuję od tego roku, którego pierwszy miesiąc jest już prawie za nami?

 

1. Riverside i Mariusz Duda

Ósmy album Riverside, a zarazem pierwszy z udziałem gitarzysty Macieja Mellera w roli pełnoprawnego członka zespołu będzie nie lada wyzwaniem dla samej grupy i mam nadzieję, że miłym zaskoczeniem dla fanów, w tym także dla mnie. Jest na co czekać, bowiem panowie mają w planach wrócić do cięższego grania, a zarazem będą musieli nie tylko potwierdzić, że nadal są w formie, ale także poniekąd zadebiutować po raz trzeci. O ile poprzednik, zatytułowany "Wasteland" był pierwszym nagranym bez udziału zmarłego Piotra Grudzińskiego, o tyle jego następca będzie stanowił nowe otwarcie dla warszawskiej formacji. Maciej Meller, który już udowodnił na koncertach oraz w gościnnym udziale na "Wasteland", że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, teraz będzie musiał (i mam nadzieję, że tak się stanie) mocniej zaznaczyć swój styl gry na nowym krążku, niejako stworzyć przy pomocy Mariusza Dudy i pozostałych członków grupy Riverside na nowo. 

A skoro mowa o Riverside, to nie może także zabraknąć solowego Mariusza Dudy, który w tym roku wyda na płytach winylowych i cd box ze swoją kasetową "lockdownową trylogią" - "Lockdown Spaces", "Claustrophobic Universe" i "Interior Drawnings". Duda nie byłby sobą, gdyby nie pojawił się w nim dysk dodatkowy, będący suplementem do trylogii i zawierający inne nagrania zrealizowane podczas sesji do tych płyt, a które nie znalazły się na żadnym z wymienionych. Nie mam wątpliwości, że będzie to piękny i niezwykły - także muzycznie - dodatek do trzech znakomitych albumów (z których o dwóch jeszcze będziemy pisać) w znakomicie prezentującym się na półce opakowaniu. Wreszcie jest to coś na co wielu fanów muzyki i dźwiękowych wieloświatów Mariusza Dudy czeka - tym bardziej, jeśli nie kupowało kaset, których nie miałaby już jak odtworzyć.

2. Periphery i Monuments

O tych dwóch zapowiedzianych na ten rok albumach djentowych grup pisał już redaktor Jarek Kosznik. Od siebie dodam, że również na nie czekam. Nie wiem na który bardziej, bo oba na pewno będą miały świetne momenty, ale w przypadku Monuments będzie to prawdziwy test po odejściu z zespołu Olly'ego Steela. 

3. Koncerty

Pamiętacie jeszcze o takim czymś jak koncerty? Wiecie, że zespół gra na żywo, z publicznością, a później się idzie na merch i kupuje płyty albo koszulki bezpośrednio od zespołu albo czatuje na muzyków, by zamienić dwa słowa i zrobić sobie z nimi pamiątkowe fotki? Trochę się zgrywam, ale straszliwie brakuje mi dużych koncertów - o czym już pisałem wcześniej - a zwłaszcza, iż moim ostatnim dużym/zagranicznym klubowym koncertem był występ Leprousa w gdańskim B90 w lutym 2020 roku. Zaraz będą dwa lata! Ten rok nie zapowiada się - podobnie jak to było w poprzednim - zbyt optymistycznie, ale jest w końcu jakiś cień szansy, że niektóre z nich zdołają się w końcu wydarzyć. 

Przełożony z grudnia zeszłego roku koncert Soen we wspomnianym B90 został przełożony na wrzesień, ale i tę datę kilka dni temu odwołano, a zespół wkrótce ma ogłosić nowe daty dla Polski. Mam nadzieję, że ten gdański dalej będzie brany pod uwagę. Inną sprawą jest drugi z tegorocznych koncertów na który czekałem, ale poczekam sobie dłużej, a mianowicie ten Apocalyptiki i Epiki, który miał wydarzyć się w styczniu, ale został przesunięty na odległą datę, a mianowicie na 27 marzec 2023 roku... 

Najbliższy "duży" koncert - o ile w ogóle dojdzie do skutku - również jest z datą marcową, ale na szczęście tegoroczną. Nowofalowi thrasherzy z Evil Invaders wraz z grupą Schizophrenia wystąpią 20 marca w gdańskim Drizzly Grizzly. Nieco dalej, bo w lipcu w sopockiej Operze Leśnej wystąpi Robert Plant z Alison Krause. Oczywiście, nie będzie to rockowy koncert, ale jeśli będzie możliwość zobaczenia choć raz Roberta Planta na żywo bez konieczności jechania na drugi koniec naszego kraju nie omieszkam z takiej okazji skorzystać. 

Być może po drodze wskoczą jeszcze jakieś inne koncerty na które z chęcią pójdę, ale w obecnej sytuacji ciężko wyrokować i człowiek będzie się raczej decydowała na bieżąco, aniżeli planował na wyrost żeby później obejść się smakiem. Taki choćby Mystic Festival, który ma się odbyć w końcu w tym roku w Gdańsku ma intrygujący line-up, ale jakoś nie mam przekonania, że sytuacja na niego pozwoli i obym się mylił. Pozostaje wierzyć, że pandemia będzie za niedługo raczej w odwrocie, aniżeli w kolejnym natarciu fali o liczbie X.

4. Inne płyty i kulturowe zajawki

Może to dziwne, ale po raz pierwszy od dawna - poza wymienionymi - nie mam żadnych płytowych oczekiwań. To nie tak, że na nic nie czekam, bo wiele płyt dopiero zostanie ogłoszona, ale mam świadomość, że o wielu płytach, które mnie zainteresują, dowiem się kiedy wyjdą. Nie mam tu tylko na myśli zespołów które już znam i lubię, ale także, te, które dopiero poznam. Dream Theater z kolejnymi z cyklu Lost Not Forgotten Archives nawet nie ma co wymieniać, bo to oczywistość, że na wiele z nich będę czekał od momentu, gdy ogłoszą następne wydawnictwa.

Z innych kulturowych zajawek - na pewno wypatruję kolejnych Marvelowych filmów i seriali, nowych Star Warsów - zarówno tych książkowych, jak i serialowych - bo pod tym względem na pewno będzie w czym wybierać i czym się cieszyć. Żyjemy - mimo licznych około pandemicznych przesunięć - w naprawdę intrygującym i ciekawym pod tym względem czasie. Ponadto, jedną rzeczą, której sam się nie mogę doczekać, jest podzielenie się z Wami wszystkimi moją książką o muzyce i piosence bondowskiej, ale nie uprzedzajmy faktów. Pewne jest to, że książka powstaje oraz, że data premiery jest zaplanowana na 6 października tego roku (wyłącznie w formie cyfrowej).

5. Patronaty

Nie będę ukrywał, że poprzedni rok był pod względem patronatów medialnych bardzo udany, bo z blogowym błogosławieństwem ukazało się kilka znakomitych zagranicznych i polskich płyt wydanych przez Prog Metal Rock Promotion z którym w tym roku będziemy kontynuować współpracę. Pierwsze szczegóły nadchodzących wydawnictw i koncertów organizowanych przez PMRP zostały już ogłoszone, ale to przecież to dopiero początek! Jestem nie tylko ciekaw zespołów i dźwięków, które pojawią się na nadchodzących wydawnictwach tej wytwórni, ale także tego co nowego poznam dzięki PMRP. Niewykluczone też, że nie tylko z PMRP patronaty w nowym roku będą się pojawiać, ale o tym wszystkim będziemy informować na bieżąco! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz