Czasem nie wystarczy wiele, by zaczarować umysł pięknymi dźwiękami. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Duńczyk Thomas Kudela, ukrywający się pod nazwą Sternlumen, który do napisania wielowarstwowej i niezwykle poruszającej płyty potrzebował jedynie fortepianu Steinway D Grand. Efekt? Przepiękna, nie tylko jesienna, podróż przez nocne Nørrebro...
Świetne wrażenie robi już okładka z grafiką Miriam Ksoll utrzymanej w szarościach i przedstawiający widok z na most Królowej Luizy w Nørrebro. Idealnie wpisuje się ona w nastrój jaki panuje na płycie, a ten jest przepełniony smutkiem, tęsknotą i melancholią. Kudela wypełnił ją miłością do miasta w którym mieszka, czaruje tutaj szczerymi emocjami, które są pozbawione filtrów, wypełniaczy i pozostają całkowicie nagie. W dźwiękach zawarł kontrasty zmieniających się pór roku od pięknego, ciepłego i rozpromienionego lata aż po chłód i przejmującą pustkę zimowych nocy. Jak sam zauważył jest to opowieść o melancholii, samotności, szaleństwie, nowo poznanej miłości, przyjaźni i tych wspaniałych chwilach o poranku gdy jedzie się na rowerze przez most Królowej Luizy (Dronning Louise Bro). Całość zamyka się w sześciu numerach o łącznym czasie nieco ponad czterdziestu minut.
Początek to "Red Wine Melancholia" w której rozsiadamy się z kieliszkiem czerwonego wina w fotelu z dobrą książką co jakiś czas ukradkowo spoglądając za okno na poszarzałe niebo i spadające z niego krople zimnego, jesiennego deszczu. Poszczególne dźwięki przepełnione są smutkiem, ale zarazem delikatnością, jakby stanowiły tło intensywnych przemyśleń nad lekturą. Po nim pojawia się "Nørrebrogade" które oplata jeszcze delikatniejszymi dźwiękami, ale już po chwili robi się odrobinę mroczniej i szybciej, a wszystko jest rozpięte tylko na fortepianie. Skojarzenia z muzyką do "Amelii" Yanna Tiersena nie będą tutaj ani trochę mylne, bo mamy tutaj dokładnie ten sam sposób myślenia i przekazywania emocji. Intensywny w dźwięki i emocje jest także "Neon Lakes" w którym spacerując po moście Królowej Luizy przeglądamy się w tafli jeziora i obserwujemy światła miasta odbijające się w jej toni, szukając w niej jednocześnie księżyca i gwiazd. Nawet nastrój przywodzi na myśl skradanie się i obserwację, zmiany kolorystyki i natężenia tego oświetlenia.
O intensywnym myśleniu i refleksyjności przypomina już samym swoim tytułem numer kolejny, czyli "Kierkeegard between trees and spheres". Duński filozof był pionierem myśli egzystencjalnej, a w samej muzyce przebija się sporo z jego filozofii, zwłaszcza w kwestii religijności, mistycznego wymiaru dźwięków, którymi czaruje Kudela. Tu także przebija się smutek, ból i cierpienie związane z odchodzeniem i rozstaniem. W kolejnym, jak sądzę, poznajemy imię kobiety, która odeszła, czy to po prostu rozstając się z przechadzającym się odtąd samotnie mężczyzną, który próbuje pozbierać sowje myśli, czy to odchodząc zupełnie. "Regina", bo taki właśnie nosi tytuł przedostatni numer, jest jeszcze smutniejszy i powolniejszy, ale bynajmniej nie nużący. Kończący podróż naszego bohatera lirycznego utwór nosi tytuł "Morgendӓmmerung" jest najbardziej przejmujący z całej płyty, deszczowy niezwykle zimny ton wygrywany na klawiszach Steinwaya daje do zrozumienia, że będzie się on jeszcze długo borykał ze swoją stratą. Piękno.
Nie jest to łatwa muzyka i z całą pewnością nie jest dla osób, które nie potrzebują takich emocji i wyciszenia, którzy nie potrafią zatopić się w dźwiękach jednego instrumentu. Swoistego rodzaju monotonność też może być przeszkodą dla mniej wyrobionych słuchaczy, ale jest to muzyka niezwykle kojąca, liryczna i pełna melancholii. Nie jest tez łatwa do jednoznacznej oceny, ciężko mi bowiem oceniać technikę gry Kudeli czy stwierdzać ile w jego twórczości jest z Richtera, ile z Debussy'ego czy Schumanna, ile w niej klasycznego podejścia, a ile jazzowego. Na pewno jest płyta przejmująca i zachwycająca swoim minimalizmem, chłodem, pięknem i sądzę, że warto spróbować się w tych dźwiękach zatopić samemu.
Opis nowych ocen znajduje się tutaj. Płytę przesłuchałem i zrecenzowałem dzięki uprzejmości Creative Eclipse PR.
O intensywnym myśleniu i refleksyjności przypomina już samym swoim tytułem numer kolejny, czyli "Kierkeegard between trees and spheres". Duński filozof był pionierem myśli egzystencjalnej, a w samej muzyce przebija się sporo z jego filozofii, zwłaszcza w kwestii religijności, mistycznego wymiaru dźwięków, którymi czaruje Kudela. Tu także przebija się smutek, ból i cierpienie związane z odchodzeniem i rozstaniem. W kolejnym, jak sądzę, poznajemy imię kobiety, która odeszła, czy to po prostu rozstając się z przechadzającym się odtąd samotnie mężczyzną, który próbuje pozbierać sowje myśli, czy to odchodząc zupełnie. "Regina", bo taki właśnie nosi tytuł przedostatni numer, jest jeszcze smutniejszy i powolniejszy, ale bynajmniej nie nużący. Kończący podróż naszego bohatera lirycznego utwór nosi tytuł "Morgendӓmmerung" jest najbardziej przejmujący z całej płyty, deszczowy niezwykle zimny ton wygrywany na klawiszach Steinwaya daje do zrozumienia, że będzie się on jeszcze długo borykał ze swoją stratą. Piękno.
Ocena: Nów |
Opis nowych ocen znajduje się tutaj. Płytę przesłuchałem i zrecenzowałem dzięki uprzejmości Creative Eclipse PR.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz