Zespół Lao Che trasę promującą najnowszy album "Dzieciom" rozpoczął 5 marca w gdyńskim klubie Atlantic. Bez cienia wątpliwości jest to jeden z najoryginalniejszych i najciekawszych polskich zespołów rockowych, który nie boi się częstych zmian stylistycznych i odważnych tekstów. W jakiej formie jest Spięty z ekipą?
Rozpoczęli kwadrans po 20 i na prawie dwie i pół godziny zabrali zgromadzoną publiczność w podróż po swoim szalonym muzycznym świecie. Panowie zagrali całą nową płytę przetykaną starszymi utworami głównie z trzech wcześniejszych wydawnictw: "Gospel", "Prąd stały/Prąd zmienny" oraz "Soundtrack". Najwięcej, bo aż pięć utworów, pochodziło z "Gospel" - związku z tym nie zabrakło "Czarnych kowbojów", "Siedmiu nie zawsze wspaniałych", "Chłopaków", "Drogi Panie" i zagranego na sam koniec "Bóg zapłać". Z "Prądów" zabrzmiał jeden z moich najbardziej ulubionych numerów grupy, a mianowicie "Życie jest jak tramwaj". Z albumu "Soundtrack" z kolei pojawił się "Dym" i kapitalny "Jestem psem"połączony z utworem "Bar pod zdechłym psem", który panowie oparli na wierszu Władysława Broniewskiego. Ponadto pojawił się także utwór "Królowa", który pierwotnie znalazł się jedynie na koncertowym wydawnictwie "Koncerty w Trójce".
Przy starszych utworach publiczność reagowała żywiołowo, pogowała, a nawet śpiewała razem ze Spiętym i resztą zespołu. Atmosferę dodatkowo podsycał skaczący po scenie Denat, który co jakiś czas wyskakiwał zza swojego stanowiska samplerskiego i stroił różne miny do zebranego tłumu. Warto jednak napisać słów kilka o najnowszych utworach, które także wywoływały duże emocje, choć nie brakowało momentów gdy wszyscy słuchali w skupieniu. Koncert rozpoczął "Dżin", następnie po kilku starszych zabrzmiał bardzo ciekawy utwór "Z kamera wśród zwierząt buszujących w sieci" uderzający w portale społecznościowe i smartfony. Po 'Dymie" z płyty "Soundtrack" zabrzmiała "Errata", singlowy "Tu" oraz "Legenda o smoku". Następnie po "Chłopakach" z "Gospel" znów wrócili do najnowszych utworów, a mianowicie do "Znajdy" oraz dwuczęściowej, dowcipnej "Bajki o misiu". Następnie po numerze "Drogi Panie" zabrzmiały kolejne nowości pod postacią "A chciałem o sobie" i "Wojenka".
Nowe utwory to przede wszystkim wciąż Lao Che, nastawione na eksperyment i żart, który ciężko zrozumieć gdy słyszy się tekst po raz pierwszy. Doceni się znacznie bardziej te nowe utwory, gdy już się je pozna w wersjach studyjnych, gdyńska publiczność miała bowiem najbardziej utrudnione zadanie, bo właściwie znalazła się na tak zwanym 'pierwszym ogniu" ostrzału nowościami od Spiętego i ekipy. Nie mam jednak wątpliwości, że kilka z nich z całą pewnością wpisze się an stałe w repertuar tej grupy i będą nucone przez ludzi tak samo jak nuci się choćby " Zycie jest jak tramwaj".
Na plus na pewno trzeba także zapisać bardzo dobry dźwięk, niezbyt nachalne oświetlenie oraz bardzo ciekawe wizualizacje, nawiązujące zarówno do nowej płyty jak i do wcześniejszych, co dodatkowo przełożyło się na budowanie fantastycznej atmosfery i niezwykłej chemii między zebraną publiką, a zespołem, który trasę rozpoczął znakomicie.
A sam koncert? Był długi, ale bardzo energetyczny, nie było chwili (nawet w najbardziej spokojnych czy elektronicznych fragmentach) wytchnienia. Nie mam porównania z poprzednimi koncertami Lao Che, bo był to mój pierwszy, ale jestem też pewien, że podobnie jak ja, wielu wyszło z niego nasyceni, naładowani pozytywnymi emocjami i z zadowoleniem na twarzy - parafrazując bowiem zakończenie popularnej bajki "Miś Uszatek": Lao Che lubi dzieci, a dzieci lubią Lao Che!
Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym facebooku. W ramach obecnej trasy, grupę Lao Che w Trójmieście będzie można też zobaczyć w gdańskim Parlamencie 19 kwietnia 2015 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz