Napisała: Milena "Lady Stoner" Barysz
Gitara, fenomenalny songwriter, subtelne połączenie
bluesa, jazzu, country i rocka, wżerający się w dusze wokal i urzekające
opowieści. To tylko namiastka określeń, jakie możemy przypisać do Mistrza Marka
Knopflera i jego najnowszego albumu "Tracker".
Płyta stworzona i wydana nie z potrzeby rozgłosu i
ciągłości istnienia gwiazdy, a z potrzeby serca i z potrzeby muzyki. To, co się
dzieje na ósmym solowym krążku Knopflera, uświadamia odbiorcę jak ogromną siłą jest muzyka, jak bardzo
potrafi przepełnić człowieka i jak pięknie go wyraża.
"Tracker", czyli Tropiciel. Mark Knopfler jest
tropicielem życia, tropicielem chwil, miejsc czy momentów. To wszystko da się
usłyszeć w jego tekstach, które – jak sam powiedział w jednym z wywiadów –
powstają na skutek inspiracji czasami nawet jednym momentem czy jednym
człowiekiem spotkanym podczas podróży. Myślę, że Knopfler uwielbia podróże.
Szczerze mówiąc cały album ma charakter podróżniczy, ja takie płyty nazywam „z serii – pakuję
się w mały plecak i jadę: nie ważne gdzie, nie ważne z kim, nie ważne na jak
długo”. Utwory szalenie liryczne, niezwykle balladowe nadające się do kolekcji
typu „road songs” czy „trip & adventure”.
Czytając różne recenzje istniejące już "Tropiciela", spotkałam się z
określeniem, że jest melancholijno-balladowy. Balladowy, faktycznie może i
jest, ale czy melancholijny? Nie nazwałabym tego w ten sposób. Już prędzej refleksyjnym.
Chociaż składa się nie tylko z ballad, ale i ze skocznych utworów
opowiadających o młodości. W tej całej historii najbardziej urzekająca jest
prostota wykonania. Wszystko jest stonowane, nieprzesadzone, ale też nie
ubogie. Na krążku, prócz gitary można usłyszeć skrzypce, flet, klawisze,
saksofon i oczywiście sekcję rytmiczną – bas i perkusję. Swoistą prostotą, mimimalizmem ujmuje
również okładka będąca świetnym dopełnieniem całości – Mark, stojący na środku pola z gitarą,
nad nim niesamowicie błękitne niebo i kłębiące się chmury.
Podsumowując, uważam, że tę płytę powinien przesłuchać każdy, kto
kocha muzykę, każdy kto sądzi, że ją szanuje. Album jest naprawdę genialny. Ja nie odczuwam potrzeby i wcale nie chcę Was przekonywać do tego, byście się z nim zapoznali. Po prostu to
zróbcie. Mistrz Mark Knopfler i jego "Tracker" to solidna szkoła miłości do muzyki - z najwyższej półki. Uczcie
się! Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz