Napisał: Jarek Kosznik
21 lipca mijającego już roku miała
miejsce premiera trzeciej pełnowymiarowej płyty mocarzy melodyjno-progresywnego death metalu, fińskiej grupy Wintersun pod tytułem „The Forest Seasons”.
Zdumiewający jest fakt, że to zaledwie
trzecia wydana płyta w ciągu 13 lat istnienia zespołu! Twórcą niemalże całego
materiału jest tradycyjnie lider i założyciel Wintersun, Jari Maenpaa, który
napisał wszystkie partie gitarowe i wokalne, bogate aranżacje orkiestrowo-
syntezatorowe, a nawet zajął się masteringiem płyty. Niektórzy złośliwi fani
czy recenzenci, pół żartem pół serio twierdzą że zespół nie powinien się
nazywać Wintersun tylko Jari Maenpaa, ponieważ napisał on dotychczas niemalże
100% materiału w historii grupy. Jego wielki zmysł muzyczny, połączony z
wirtuozerskimi umiejętnościami gry na gitarze, stawia go bardzo wysoko w
rankingu największych współczesnych twórców muzyki metalowej. Czy płyta
pobiła swoich poprzedników? Czy dzieło jest spójne? Jak wypadły riffy i solówki
Jari’ego?
Najnowszy
longplay jest albumem koncepcyjnym, nawiązującym do czterech pór roku Vivaldiego.
Uwagę przykuwa bardzo ciekawa, bogata graficznie okładka, gdzie widać mocne
światło rozprzestrzeniające się wzdłuż majestatycznego, mrocznego lasu. Można tutaj także zauważyć różne gatunki zwierząt
zamieszkujących lasy, które zostały jakby wyrzeźbione w drewnianej ramce okalającej obraz.. Wszystkie te elementy tworzą ciekawy i intrygujący klimat. Otwierający „The Forest Seasons” numer „Awaken From The Dark Slumber (Spring)” rozpoczyna się odgłosami budzącej się z tytułowego snu przyrody oraz subtelnymi
podmuchami wiatru. Po tym wprowadzeniu
wchodzą instrumenty, grające w średnim tempie tajemnicze riffy, które są w
miksie płyty trochę schowane, ale możliwe że jest to celowy zabieg mający na
celu podkreślenie znaczenia elementów orkiestrowych. Mroczne, epickie riffy są
kontynuowane, czuć tutaj klimat rodem z filmów fantasy, a wszystko przeplatane
jest świetnymi screamami Maenpaa’y. Utwór momentami jest troszkę nużący, gdyż
wiele riffów sprawia wrażenie nieco wydłużonych na siłe, jednakże nie jest to
poważna wada. Około jedenastej minuty słuchacz ma do czynienia z jedną z
nielicznych partii solowych gitary, choć nie jest to stricte solówka, bardziej
krótki pasaż. Niełatwy i niebanalny rytmicznie utwór. Następny „The Forest That Weeps (Summer)”
odnoszący się do lata, sprawia wrażenie melodycznej kontynuacji, tym razem
poprzez wstęp na gitarze basowej i kolejne motywy gitarowe. Tym razem klimat
zmienia się na nieco bardziej ponury, gitary grają trochę doom metalowe riffy
na tle epickich i niebanalnych partii klawiszowych. Słychać tutaj pewne inspiracje zespołem
Nightwish czy płytą „Seventh son of the Seventh son” Iron Maiden. Około
szóstej minuty wszystko na chwilę uspokaja się, w tle słychać motywy silnie
inspirowane folkiem, jest to moja ulubiona część tego kawałka. Dalszy fragment
utworu jest mieszanką galopujących riffów z lekko połamanym metrum, bardziej
techniczno- progresywnych partii perkusyjnych, chóralnie śpiewanych, bogatych w patos wokaliz, a wszystko przypomina nieco soundtrack z filmu „Władca
Pierścieni”. „The Forest That Weeps (Summer)” kończy się następnie tym samym motywem na
gitarze basowej co na początku.
Bardzo radykalna zmiana klimatu następuje w „Eternal Darkness (Autumn)”, gdy nagle
zapada ciemność i
dochodzą do nas złowrogie odgłosy rodem z piekła bądź zwiastujące wybudzenie
się ze snu jakiegoś mitycznego potwora zamieszkującego las z okładki. Typowe dla
symfonicznego black metalu riffy grane tremolo pickingiem, nieustanne blasty
perkusyjne, w tle słychać różne głosy, główny motyw melodyjny przypomina trochę
„Pieśń o małym rycerzu” z serialu „Przygody Pana Michała”. Po wyczerpujących, kilkuminutowych
blackmetalowych riffach, wchodzą nieco bardziej power metalowe, obłędne riffy.
Podobnie jak w poprzednich kompozycjach mamy do czynienia z uspokojeniem
w środku utworu, spokojna nieco sennie rozwijająca się melodia z czasem
przechodzi w mój zdecydowanie najbardziej ulubiony fragment płyty czyli
wirtuozerskie solo Jari’ego. Zdumiewająca łatwość z jaką muzyk zmienia szybkość
i frazowanie w tej solówce, wprowadzając nieprzewidywalność, połączoną z
biegłością techniczną po prostu „rzuca słuchaczem o podłogę”. Moim zdaniem
najlepsza solówka roku 2017. Niepokój, który już całkowicie zawładnął
słuchaczem jest kontynuowany, tym razem w postaci dźwięków rodem z gotyckiego
metalu typu Cradle of Filth, z bardziej technicznym, momentami
dysonansowym podejściem. Epickie, dramatyczne i mocne zakończenie przechodzi
płynnie w kończącą płytę pół balladę „Loneliness
(Winter)”. Delikatna gra klawiszy z czasem zostaje przełamana bardzo
melancholijnymi, wręcz depresyjnymi riffami,
mogącymi świadczyć o samotnej, ciężkiej podróży powrotnej do domu przez
ciemny, zaśnieżony las. Uwagę przykuwa
przepięknie zaśpiewany i bardzo emocjonalny refren, gdzie Maaenpaa pokazuje że
jego talenty nie ograniczają się tylko do gitary. Tutaj występuje trzeci na płycie
motyw solowo – instrumentalny, gdzie za pomocą niezbyt skomplikowanych dźwięków
budowane jest dalsze napięcie. Potem znów wchodzi refren gdzie wraz z ostatnim
jego wersem „The trail in the snow disappears, am I finally home” ("Ścieżka w śniegu zanika, czy już dotarłem do domu") klawisze znów
grają ten spokojny motyw z początku ,a
później wszystko powoli się wycisza na tle cichych odgłosów burzy, gdzie
następuje koniec podróży i zarazem koniec albumu.
Ocena: Pełnia |
„The Forest Seasons” jest moim zdaniem
prawdziwym dziełem sztuki, chociaż ciężko go porównywać z poprzednimi, mocno
różniącymi się płytami. Zrezygnowano w ogromnej mierze z solówek na rzecz
budowania napięcia i epickiego klimatu. Biegłość techniczna Jari’ego pozwoliła
stworzyć album spójny, z rozwijającymi i przeplatającymi się motywami, bardzo
imponujący z punktu widzenia kompozycyjno-technicznego jak i wartości
emocjonalnych. Ta nieustanna huśtawka klimatów i nastrojów jest naprawdę
niezwykle intrygująca. Ten album na początku może sprawiać wrażenie nudnego,
wydłużonego na siłę i monotonnego, jednakże z czasem opinia zmienia się o 180
stopni. Wszystko wymaga po prostu wielokrotnego odsłuchu, nie jest to płyta
łatwa w odbiorze. Wintersun dotarł z nowym albumem do pierwszego miejsca
najchętniej kupowanych płyt w Finlandii. Co za niesamowite osiągnięcie!
Reasumując, gorąco polecam ten album wszystkim miłośnikom ciekawej muzyki, nie
tylko metalowej. Według mnie to także bardzo mocny kandydat na listę najlepszych płyt roku 2017.
Cały album można odsłuchać na youtube Wintersun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz