Rok 2017 był dla mnie... nudny. Przeglądając listę albumów które wyszły w tym roku doszedłem do wniosku że większość z nich przesłuchałem raz i rzuciłem w kąt, a te przy których zostałem okazały się co najwyżej dobre. Zabrakło mi czegoś fenomenalnego co powaliłoby mnie na kolana. Całościowo rok prezentował się średnio jednak obyło się także bez kolosalnych rozczarowań. Przyznaje się uczciwie że brak czasu nie pozwolił mi zrecenzować większości z nich, a na część wydawnictw z tego roku (jak np. nowy krążek Mastodon, Foo Fighters, Paramore, czy Lany Del Rey) nie starczyło zwyczajnie czasu na przesłuchanie ich.
Ranking 2017 roku
12. Adrenaline Mob - We the People
Poprzedni krążek supergrupy (Men of Honor) zaskoczył mnie niespodziewanie. Prawie każdy utwór na tamtym albumie porywał mnie ze sobą i wprawiał głowę w ruch. Tutaj już niestety tak dobrze nie jest. Płyta ma swoje jaśniejsze momenty jednak całość zlewa się jedną masę. Niestety po dramatycznym wypadku grupy i śmierci dwóch jej członków szanse na kolejny krążek są raczej niewielkie.
11. Halestorm - ReAniMate 3.0: The CoVeRs eP
Halestorm kontynuuje swoją tradycję wydawania EPek z coverami pomiędzy premierami pełnych albumów. Ta najnowsza niestety nie powala. Brakuje na niej czegoś pokroju coveru Daft Punk, Lady Gagi czy The Beatles z poprzednich kompilacji. [czytaj więcej]
10. In Flames - Down, Wicked & No Good
Kolejna EPka z coverami na liście. In Flames dość zaskakująco wydało te składankę. Wybija się tutaj zwłaszcza cover Depeche Mode. Szkoda jednak że całość jest taka krótka.
9. Depeche Mode - Spirit
Przyznam otwarcie i szczerze. Nie jestem fanem Dave'a Gahana i spółki. Po Spirit sięgnąłem za namową mojej lepszej połówki. Nie jest to mój typ muzyki jednak część utworów wryła mi się natychmiast w pamięć. Okiem nie-fana całkiem przyjemny krążek.
8. Nickelback - Feed the Machine
Tak, tak. Wiem że to najgorszy zespół świata. Jednak
nie mogę się powstrzymać przed słuchaniem ich nowych krążków. I
zaskakująco Feed the Machine jest całkiem ciężkim (jak na
Nickelback oczywiście) albumem. To wciąż radiowe granie i nic w tym
złego nie widzę. Jednak osoby szukające czegoś więcej w muzyce mogą się
tutaj zanudzić.
7. Arch Enemy - Will to Power
Najnowsze dzieło grupy Arch Enemy to całkiem solidne dzieło. Nie ma tu zbytnio nic zaskakującego, ot solidna rzemieślnicza robota. Na tle całości wybijają się chwytliwe single. Chciałbym jednak w przyszłości usłyszeć w AE czysty wokal Alissy White-Gluz, który może w ciekawy sposób urozmaicić kompozycje pamiętając jej dokonania z The Agonist.
6. Linkin Park - One More Light
Ostatni album Linkin Park jest ciężki w ocenie. W swojej recenzji
oceniłem krążek bardzo negatywnie, a dzień później dowiedziałem się o
śmierci Chestera. Ciężko odseparować odejście muzyka z jego ostatnim
dziełem, jednak po kilkukrotnym powrocie do One More Light zacząłem
dostrzegać jego nieco lepsze strony. Czy jest to album odtwórczy i
popowy? Jak najbardziej. Czy LP miało lepsze płyty w tym klimacie?
Zdecydowanie. Jednak tu i ówdzie znajdą się przyjemne dla ucha nuty (Heavy). Całość wypada średnio brakuje nieco powiewu świeżości całości. [czytaj więcej]
5. Ed Sheeran - Divide
Najnowszy krążek Eda Sheerana to jak dla mnie popowy album roku. Artysta stosuje chwyty, które sprawdziły się przy jego poprzednim wydawnictwie, jednak nie przeszkadza to w cieszeniu się wpadającymi w ucho melodiami. Tu i ówdzie czegoś zabrakło jednak jeśli chodzi o radiowe granie to nic lepszego w tym roku nie wyszło moim zdaniem.
4. In This Moment - Ritual
Najnowsze wydawnictwo grupy z Marią Brink na czele zaskakuje w kilku kwestiach. Genialny Roots, czy Black Wedding z współudziałem Roba Halforda często gościły w moich słuchawkach. Zabrakło mi tutaj jednak czasami szaleństwa i energii obecnej na dwóch poprzednich krążkach grupy.
3. Trivium - Sin and the Sentence
Po kontrowersyjnym i średnim Silence In The Snow, amerykanie wrócili z pełną mocą do starego stylu grania. I choć najnowszy krążek w ich dorobku jest całkiem solidny to druga połowa płyty kompletnie mi nie podeszła. Od Betrayer każdy kolejny kawałek podobał mi się coraz mniej. Świetna pierwsza połowa płyty, druga nie powala niestety.
2. Papa Roach - Crooked Teeth
Jacoby i spółka nie starają się wynaleźć koła na nowo. Wracają znane schematy, część jest lekko podrasowana, a całość prezentuje się całkiem przyzwoicie choć znajomo. Wybija się tutaj na pewno Periscope, Break the Fall, czy chociażby tytułowy kawałek. Krótki czas jaki spędzimy z płytą nie daje też odczuć znużenia powtarzalnymi motywami. [czytaj więcej]
1. Stone Sour - Hydrograd
Pragnę zaznaczyć na wstępie, że pomimo znalezienia się na szczycie mojej listy - zawiodłem się na nowym Stone Sour. Pierwszy krążek bez Jima Roota prezentuje prawdziwą mieszankę. Obok świetnych kompozycji są takie, które można określić mianem przeciętnych. Spodziewałem się o wiele więcej po kapeli Corey'a Taylora.
Oczekiwania na 2018:
Sevendust
Amerykańska formacja już od jakiegoś czasu pracuje nad następcą Kill the Flaw. Po zeszłorocznej nominacji do nagrody GRAMMY za tytułowy singiel z poprzedniej płyty grupa z pewnością nabrała wiatru w żagle.
Pop Evil
Grupa którą odkryłem niedawno przypadkiem, bo podczas jazdy samochodem usłyszałem ich najnowszy singiel (Waking Lions) zapowiadający ich nadchodzący krążek. Utwór kupił mnie natychmiast i teraz nie mogę się doczekać całego albumu.
KoRn i Disturbed ?
Obie grupy od jakiegoś czasu siedzą cicho. Być może zwiastuje to kolejne krążki obu grup a patrząc na ich ostatnie dokonania nie mogę się doczekać na ich kolejne kompozycje.
Love and Death ?
Projekt założony przez Briana "Heada" Welcha został zarzucony po jego powrocie do KoRn. A szkoda bo pierwszy album to kawał solidnej muzyki. Co jakiś czas pojawiają się doniesienia o powstającej płycie jednak czy wyjdzie z tego coś więcej? Ciężko ocenić.
Machine Head - Catharsis
Album który już teraz wzbudza spore kontrowersje. Single przedstawiają zupełnie inny styl niż to co grupa robiła na ostatnich kilku krążkach. Ja wstrzymam się z osądem dopóki nie usłyszę całości. Single zapowiadają obecnie coś innego i ciekawego.
Godsmack
Najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera nadchodzącego roku. Grupa Sully'ego Erny skończyła nagrywanie albumu w pierwszej połowie grudnia. Nigdy jeszcze nie zawiodłem się na muzyce stworzonej przez Bostońską formację i myślę że i tym razem nie będzie inaczej.
Wydarzenia roku
Dwa pierwsze o których wspomnę będą niestety przykre. W tym roku odszedł Chester Bennington oraz Malcolm Young. Linkin Park i AC/DC to dwie kapele, które wprowadziły mnie w świat ciężkiej muzyki i wraz ze śmiercią muzyków mam poczucie końca pewnej ery. AC/DC w moim odczuciu na Rock Or Burst - pierwszym albumie bez Malcolma - prezentowało zmęczenie materiału i brak ciekawych pomysłów, a bez Briana Jonsona nie widzę powrotu tej formacji. Linkin Park natomiast jednoznacznie kojarzy się z wokalem Benningtona i jeśli grupa zdecyduje się kontynuować tworzenie muzyki to nie będzie już to samo LP które znam i polubiłem.
Jednak 2017 rok to nie tylko smutek ale też i spełnienie pewnego prywatnego marzenia. Udało mi się być na solowym koncercie swojego muzycznego idola czyli Sully'ego Erny. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że był to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy koncert na jakim byłem w życiu. Ciężko opisać pozytywną energię jaka tego wieczoru płynęła ze sceny w tłum. Udało mi się także spotkać i porozmawiać przed koncertem z Sullym Erną i muszę powiedzieć że całkiem w porządku z niego koleś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz