Najkrótsza noc w roku, przesilenie letnie, noc świętojańska, Noc Kupały, Sóbótka, Zielone Świątki... wreszcie węgierskie Napisten Hava, czyli dosłownie "święto czerwca". Taki właśnie tytuł nosi siódmy album studyjny Dalriady, piąty wydany pod tą nazwą i szósty "miesięczny". To także ostatni (jak dotychczas) album Węgrów, który zostanie opisany w naszym cyklu. Czy jesteście gotowi, rozpalić ognisko i zatańczyć wokół niego? A potem puścić wianek na rzece? Jeśli tak, to zaczynamy:
Czerwcowy album Dalriady swoją premierę miał 29 września i póki co zamyka dyskografię tego zespołu. Po raz drugi (nie licząc "Arany Album") na okładce nie znalazł się obraz prezentujący dany miesiąc. A przynajmniej nie w sposób dosłowny. Dookoła widać dorodne kłosy, które łączą się z żółtą kulą na której widać dwa jelenie i dwa drzewa, które zostały połączone ze sobą gałęziami i porożami. Całość, jak można przypuszczać symbolizuje słońce. Okładka tej płyty, jest bodaj najciekawszą z dotychczasowych, ale jeden element psuje nieco efekt. O ile nazwa zespołu dobrze prezentuje się w prawym górnym rogu, o tyle tytuł płyty już nie. Osobiście umieściłbym go w dolnej części grafiki pod jednym z jeleni i użyłbym innej czcionki, mniej kwiecistej, bardziej kanciastej i pogrubionej.
Tradycyjnie, płytę otwiera instrumentalna introdukcja, tym razem nosząca tytuł "Intro (Egy Csárdás Csíkból)". Może przywodzić na myśl góralskie przyśpiewki ludowie, a dzieje się tak z powodu melodii skrzypiec, która mogłaby by być wygrywana podczas początków harców wokół ognia.
Drugi utwór, to "A Dudás", czyli po prostu Dudziarz albo Kobziarz. Właśnie ten instrument otwiera i wygrywa melodię w tle. Na nim pojawiają się ostre gitary, szybka perkusja oraz skrzypce wygrywające skoczną pieśń. Do tego utworu Węgrzy przygotowali teledysk, a jego premiera odbyła się 17 września 2012 roku.
Po nim spotykamy się w "Tündérkert", czyli w "Magicznym Ogrodzie". Utwór utrzymany jest w zbliżonym, skocznym klimacie, choć znacznie więcej w nim liryzmu niż w poprzedzającym. Podobnie jak na poprzednich albumach, porusza się tutaj temat tęsknoty do domu. wolności i smutku za tym co odeszło i nigdy nie wróci, nawet wtedy gdy wreszcie się do domu wróci. Pojawiają się też znacznie bardziej progresywne elementy, bogate klawisze czy płynne przejście w pasaż ze skoczną melodią skrzypiec. Z Magicznego Ogrodu udajemy się na wesele. " Napom, Fényes Napom" czyli "Moje Słońce, moje Jasne Słońce". Wesele jest na pewno w skocznej formie muzycznej, jednak tekst znów nie należy do najoptymistyczniejszych.
Po nim pojawia się utwór tytułowy, czyli "Napisten Hava". Dosłownie "Święto Czerwca", ale brytyjskie tłumaczenie jest znacznie lepsze: "Miesiąc Słonecznego Boga". I właśnie o nim jest utwór, o słonecznej istocie, która ostatecznie kończy z mrokiem nieprzychylnych wcześniejszych miesięcy, przynosi radość i nowe życie. Łagodny, liryczny wstęp oparty na pięknej partii skrzypiec i dudach, rozpędzających się gitarach i perkusji. W środku jest nawet fantastyczna partia z klawiszami i dość ciężkim rozpędzonym progresywnym pasażem. To także najdłuższa kompozycja na płycie, niemal siedmiominutowa i będąca jedną z najciekawszych na niej. Niezwykle piękny jest też jego tekst, przytoczmy kilka jego końcowych fragmentów:
6 V 2014 Weekend Węgierski XIV: Dalriada (7) Dalriada - Ígéret (2011) (klik)
Tradycyjnie, płytę otwiera instrumentalna introdukcja, tym razem nosząca tytuł "Intro (Egy Csárdás Csíkból)". Może przywodzić na myśl góralskie przyśpiewki ludowie, a dzieje się tak z powodu melodii skrzypiec, która mogłaby by być wygrywana podczas początków harców wokół ognia.
Drugi utwór, to "A Dudás", czyli po prostu Dudziarz albo Kobziarz. Właśnie ten instrument otwiera i wygrywa melodię w tle. Na nim pojawiają się ostre gitary, szybka perkusja oraz skrzypce wygrywające skoczną pieśń. Do tego utworu Węgrzy przygotowali teledysk, a jego premiera odbyła się 17 września 2012 roku.
Po nim spotykamy się w "Tündérkert", czyli w "Magicznym Ogrodzie". Utwór utrzymany jest w zbliżonym, skocznym klimacie, choć znacznie więcej w nim liryzmu niż w poprzedzającym. Podobnie jak na poprzednich albumach, porusza się tutaj temat tęsknoty do domu. wolności i smutku za tym co odeszło i nigdy nie wróci, nawet wtedy gdy wreszcie się do domu wróci. Pojawiają się też znacznie bardziej progresywne elementy, bogate klawisze czy płynne przejście w pasaż ze skoczną melodią skrzypiec. Z Magicznego Ogrodu udajemy się na wesele. " Napom, Fényes Napom" czyli "Moje Słońce, moje Jasne Słońce". Wesele jest na pewno w skocznej formie muzycznej, jednak tekst znów nie należy do najoptymistyczniejszych.
Po nim pojawia się utwór tytułowy, czyli "Napisten Hava". Dosłownie "Święto Czerwca", ale brytyjskie tłumaczenie jest znacznie lepsze: "Miesiąc Słonecznego Boga". I właśnie o nim jest utwór, o słonecznej istocie, która ostatecznie kończy z mrokiem nieprzychylnych wcześniejszych miesięcy, przynosi radość i nowe życie. Łagodny, liryczny wstęp oparty na pięknej partii skrzypiec i dudach, rozpędzających się gitarach i perkusji. W środku jest nawet fantastyczna partia z klawiszami i dość ciężkim rozpędzonym progresywnym pasażem. To także najdłuższa kompozycja na płycie, niemal siedmiominutowa i będąca jedną z najciekawszych na niej. Niezwykle piękny jest też jego tekst, przytoczmy kilka jego końcowych fragmentów:
Piosenka w muzyce opowiada o wietrze i kwiatach,
Nadeszło słodkie lato, Bogowie się weselą w długości dnia i słów
W ten sposób Ci, którzy żyją w pustce,
Nadeszło słodkie lato, Bogowie się weselą w długości dnia i słów
W ten sposób Ci, którzy żyją w pustce,
Mogą obudzić się w świcie tego pięknego świata
Tam siedzą na tronie jasnych niebios
Odliczają pozostały naszym ojcom czas, prawdę naszej Księżycowej Matki
Tam siedzą na tronie jasnych niebios
Odliczają pozostały naszym ojcom czas, prawdę naszej Księżycowej Matki
Ich śmiech zaczyna wiatr, który dla nas, jest jak płacz - łzy przepełnienia,
Błogosławi nimi każde stare słowo ...
Błogosławi nimi każde stare słowo ...
Szóstym utworem, jest "Julianus Útja", czyli "Podróż Juliana". Także w nim nie brakuje szybszych fragmentów, choć jest nieco wolniejszy od poprzedniego. Podobnie też dużą rolę odgrywają instrumenty w jego tle, czyli skrzypce i flety, jak również melodyjna progresywnie zorientowana klawiszowa wstawka. "Puszta Föld", czyli "Jałowa Ziema" to numer siódmy. Lekko mediewistycznie pachnąca opowieść o dzielnych wojownikach i sile do walki. Muzycznie jeden z cięższych, ale też najmniej interesujących numerów, mimo kolejnej intensywnej klawiszowej partii, zdaje się jakby wprowadzać do historycznego zorientowanego "Hunyadi és Kapisztrán Nándorfehérvári Diadaláról (Saltarello)". Ten utwór opowiada o triumfie Królestwa Węgier nad Osmańskim Imperium i oblężeniu Belgradu, stolicy Serbii (dawniej nazywanym przez Węgrów Nándorfehérvár), w lipcu 1456 roku. Ponadto przywołuje się tu dwóch bohaterów starcia, dowodzących siłami chrześcijańskimi, Janosa Hunyadi oraz Janosa Kapisztrána. Sam utwór jest utrzymany w podniosłym, epickim klimacie i jest jednym z najciekawszych na tym albumie oraz jednym z najlepszych w dyskografii Dalriady.
Numer dziewiąty, "Hírhozó" czyli "Przynoszącego wieści" otwiera świetna ostra partia gitary, a następnie pojawia się epickie rozwinięcie. To jeden z ostrzejszych kawałków na "Napisten Hava", a prowadzący riff gitary świetnie współgra ze skrzypcami i wokalem Laury, która na tym krążku śpiewa znacznie częściej i ciekawiej niż na wcześniejszych albumach. Całość brzmi trochę jak Deep Purple z najlepszych lat z węgierskim wokalem i wypada to naprawdę znakomicie. Zbliżając się do końca czekają nas jeszcze trzy utwory, w tym dwa pełne. Wpierw
"Borivók Éneke, czyli "Pieśń Upojonych Winem", początek końca naszej Nocy Świętojańskiej z Dalriadą. Zmienia się też ponownie klimat, wracamy tutaj do rytmów skocznych, tanecznych, oczywiście przy wesoło tryskającym iskrami ognisku.
Po wesołym zwieńczeniu wieczoru następuje "A Juhászlegény Balladája" , czyli "Ballada o Pasterzu". Ponownie opowiada się o pięknie otaczającego nas świata, tęsknocie i o tym, który nas pasie na swoich pastwiskach, choć ani razu nie pada bezpośrednio sformułowanie odnoszące sie do Boga. Mylące także jest słowo "ballada" w tytule, utwór nie jest rozleniwiony, liryczny. Tu wraca się do cięższych, bardziej epickich rozbudowanych form. Fantastycznie połączono tutaj power metalowe elementy z deathowym growlem w tle i progresywnymi formami, co świetnie słychać w środkowym pasażu. Płytę wieńczy "
"Outro (Gyimesi)" będący powtórzeniem intra.
"Napisten Hava" podobnie jak poprzedzający go album majowy, stanowi najlepiej zrealizowaną pozycję w dyskografii Dalriady. Słychać to zarówno w brzmieniu, jak i przyłożeniu się do poszczególnych kompozycji, które są bogato i ciekawie zaaranżowane, a przy tym znakomicie zagrane, z werwą i pełną gamą uczuć. Z drugiej strony jest to też album dość nierówny, utwory są do siebie dość podobne, co może sprawiać wrażenie monotonności, ale nie ulega wątpliwości, że zarówno utwór tytułowy, jak i jego końcowa część stanowią najmocniejsze i najciekawsze fragmenty. Dalriada w pełni już wypracowała swój styl, który jest nie tylko rozpoznawalny, ale także bardzo wciągający i spójny. Szkoda tylko, że na tym się kończy, zespół na chwilę obecną nie wspomina ani słowem o kolejnym albumie, który najprawdopodobniej będzie nosił tytuł "Áldás". Ocena: 8,5/10
Fragment tekstu utworu tytułowego, w tłumaczeniu własnym.
Poniżej podajemy pełny spis wcześniejszych tekstów poświęconych Dalriadzie, który również znajduje się w zakładce "Weekend Węgierski":
12 IV 2013 Weekend Węgierski V: Kilka słów o Dalriadzie (klik)
18 XI 2013 Weekend Węgierski VII: Dalriada (1) Echo of Dalriada - A Walesi Bárdok (2003) (klik)
15 XII 2013 Weekend Węgierski VIII: Dalriada (2) Dalriada - Arany Album (2009) (klik)
16 I 2014 Weekend Węgierski X: Dalriada (3) Echo of Dalriada - Fergeteg (2004) (klik)
13 II 2014 Weekend Węgierski XI: Dalriada (4) Echo Of Dalriada - Jégbontó (2006) (klik)
21 III 2014 Weekend Węgierski XII: Dalriada (5) Dalriada - Kikelet (2007) (klik)
19 IV 2014 Weekend Węgierski XIII: Dalriada (6) Dalriada - Szelek (2008) (klik)6 V 2014 Weekend Węgierski XIV: Dalriada (7) Dalriada - Ígéret (2011) (klik)
Flety i skrzypce sa genialne. :)
OdpowiedzUsuńZgadam się w całości z uwagą na temat tytułu na okładce!!!