Napisał: Marcin Wójcik
Indie
popowa grupa Plug & Play z Lublina nie daje o sobie zapomnieć również w
roku szczerym. 16 czerwca miał premierę ich singiel zatytułowany „Orphan
Ghost”.
O Plug & Play miałem przyjemność pisać w zeszłym roku, dwa tysiące
trzeszczącym. Wówczas do naszej redakcji trafiła EPka „Reisefieber” (do poczytania tutaj), która
szybko przypadła mi do gustu, a sam zespół zyskał u mnie szczerą sympatię. Po
premierze krótko grającego albumu grupa dawała liczne koncerty, pojawiając się
przy tym na łamach przeróżnych muzycznych blogach i portalach. Lublinianie nie
odpoczywają i w roku szczerym wydają przyjemny dla ucha singiel.
„Orphan Ghost” został obłożony piękną, oszczędną i estetyczną okładką, na której
dominują raczej zimne barwy. Oprócz czarnych napisów na jasnym tle (nie jestem
w stanie określić, jaki to kolor…) na środku okładki umieszczono motyw
przypominający malarstwo kubistyczne. Łagodny, ciekawy, czytelny i miły dla oka
obrazek. O skojarzeniach nie będę pisał, bo ostatnio wszystko kojarzy mi się z
Kazimierzem Malewiczem i jego słynnym „Czarnym Kwadratem…”.
Strona A to utwór tytułowy, czyli
„Orphan Ghost”. Gdy słyszę pierwsze nuty, czuję jakbym usłyszał głos starego
znajomego. Przyjemnie jest usłyszeć nowe Plug & Play – znajome, choć
zupełnie świeże dźwięki. Pierwsze takty piosenki to rytmiczne uderzenia
perkusyjnej stopy i akordy syntezatorów. Czuję w tym (tak samo jak na
„Reisefiebier”), lekki podmuch lat 80., lecz zdecydowanie dostosowany do
realiów XXI wieku. Wokale zostały wyśpiewane przez dwa głosy – męski i żeński.
Takie duety bardzo lubię, o czym też wielokrotnie wspominałem. Szczególnie
przyjemnie jest mi słuchać kobiecego głosu, który wciąż przywołuje moje
skojarzenia z Deep Dish i Anoushesh Khalili. Oczywiście pozytywne skojarzenia.
W ogólnym odczuciu kawałek jest bardzo melodyjny, a za razem rytmiczny i
przyjemny dla ucha. Śmiało można potańczyć, a dynamika pozwala także na
słuchanie o poranku, na dobry początek dnia, przy wykonywaniu prac domowych,
lub na samochodową wycieczkę. Jednocześnie melodyjność i stonowane, przyjemne
wokale pozwalają się zrelaksować.
Strona B „Little girl on a bike”.
Ciekawy tytuł, nasuwa skojarzenia z okładkę pewnej płyty Karol Schwarz All
Stars, choć tam na rowerku siedział chłopiec… Pierwsze takty to wolno sunące fale
elektronicznych klawiszy. W tle słychać gwizdy, jakby ptaki. Męski głos śpiewa
spokojnie, z pewnym rozrzewnieniem, jakby coś wspominał. W pewnym momencie,
wspomnienia stają się bardziej taneczne, pojawiają się gęstsze syntezatory oraz
rytm imitujący klaskanie, choć wciąż całość dość spokojnie sobie faluje. Co
ciekawe, zakończenie nieprzewidywalnie wycisza się, przechodząc w dynamiczne
uderzenia czegoś, co można porównać do uderzeń jakiegoś industrialnego
narzędzia.
Reasumując, nowy singiel Plug & Play to mała pocztówka otrzymana od
przyjaciół z dalszego zakątka, którzy śląc pozdrowienia przypominają o swojej
obecności w naszym życiu. Myślę, że można potraktować to jako pewnego rodzaju
kontynuację EPki „Reisefieber” lub krok w kierunku kolejnego, dłuższego albumu
(czyżby LP?). Niemniej sam singiel sprawia, że chętnie do niego wracam, mimo
tego, że to tylko dwie kompozycje. Ocena: 4/5
Singiel do odsłuchania na bandcamp Plug & Play.
Singiel do odsłuchania na bandcamp Plug & Play.
Drodzy Redaktorzy, czy macie jakis wpływ na to, co pokazuje sie pod hasłem "Udowodnij, że nie jesteś automatem"? przez jakis czas były liczby i to było ok, a teraz znów są litery, najczęściej tak powyginane, że ja tego odczytac zupełnie nie mogę... astygmatyzm mam czy co?? no nie widzę... jeden komentarz wpisywałam 10 minut... ciekaweczy ten mi sie w ogóle uda wstawić, bo pod poprzednim tekstem sie poddałam... zmieńcie to jesli możecie, please.
OdpowiedzUsuńNiestety my nie mamy na to wpływu, kody generuje system i wiemy, że się zmieniają co jakiś czas, sami też się z nimi często borykamy i też nas to denerwuje. Także w imieniu naszym przepraszamy, za system nie, bo wpływu na to po prostu nie mamy żadnego, nawet najmniejszego.
Usuń