W ostatnim czasie wypadłem trochę z obiegu jeśli mowa o lokalnych zespołach, bo nie licząc Iubaris nie kojarzyłem ani Heavend, ani Hell Wind. Nie znana mi również była norweska gwiazda wieczoru, która promowała podczas koncertu swój trzeci album studyjny "Fall of the Seventh Golden Star", którego premierę przewidziano na 8 kwietnia roku szczodrego. Te cztery zespoły zaprezentowały różne oblicza black i gothic metalu i mimo nielicznej publiczności dały czadu, ale po kolei...
Hell Wind |
Pierwszy z supportów, który zaprezentował się tego wieczoru w gdańskim Metrze była grupa Hell Wind, która jest w trakcie nagrywania debiutanckiej płyty pełnometrażowej. Ta młoda formacja łącząca w swoim graniu elementy metalu progresywnego i gotyckiego porusza się po wytartych szlakach obu gatunków, ale nie oznacza to wcale, że nie warto się im przyjrzeć. Grają bardzo sprawnie, energicznie i pomysłowo, a wszelkie braki nadrabiają prezencją sceniczną - obaj gitarzyści ubrani w stylistyce gatunku, ładną wokalistką Julią Pawlak i basistką oraz sprawnym perkusistą. Kolejny koncert zagrają już 18 marca w gdańskim X2 więc jeśli ktoś ich nie słyszał w Metrze powinien ich sprawdzić właśnie tam. Jestem ciekaw ich płyty i życzę, by na młodzieńczej przygodzie z muzyką się nie skończyło.
Heavend |
Iubaris |
Podobna sytuacja ma się z Heavend, który wystąpił bezpośrednio po Hell Wind. Grupa o tyle ciekawa, bo również poszukująca swojej ścieżki w progresywnym graniu i stawiającej na autorski materiał. Ciekawostką jest fakt, że na basie w zespole gra Japończyk Shunsuke Araki, co wręcz nadaje im międzynarodowego charakteru - szkoda tylko, że basu praktycznie nie było słychać, a sam basista schował się w kącie obok perkusisty i za gitarzystą. Na nagraniu z próby, który można znaleźć na ich soundcloudzie jest on wyraźniejszy, ale jak wiadomo koncerty rządzą się nieco innymi prawami. Grupa ma na siebie pomysł liczę na to, że zgodnie ze swoimi marzeniami wypłynie na szersze wody. Warto wypatrywać kolejnych występów tego zespołu i oczywiście jakiejś płyty. Trzecim supportem był Iubaris, istniejąca już od niemal dekady trójmiejska formacja poruszająca się głównie po black metalowych rejonach, która jednak w moim odczuciu wypadła najgorzej ze wszystkich zespołów. Brzmienie było nieco zbyt surowe, a to zachwycało na ich płycie "Code" z 2014 roku tutaj było wręcz niesłyszalne, a nawet asłuchalne. Pod względem technicznym jest to zespół bardzo dobry, jednak miałem wrażenie zbyt dużej monotonności i jednostajności. Nawet zebrana nieliczna publiczność jakby się przerzedziła, a jeszcze chwilę przedtem, gdy grał Heavend nie miało się wrażenia, że ludzi pod sceną jest tak mało. Może mieli gorszy dzień i zabrakło odrobiny żywiołowości w ich występie?
CreTura |
CreTura |
Na koniec zaprezentowali się Norwegowie z grupy CreTura grając głównie materiał z nowej, nadchodzącej płyty. Łącząc wpływy zarówno blackowe i gotyckie z progresywnym i symfonicznym zacięciem granie Norwegów charakteryzowała nie tylko duża melodyjność, ale także sprawność, która mimo że nie odkrywcza naprawdę brzmiała bardzo dobrze. Prezencja sceniczna zespołu również przyciągała uwagę - od przerażających corpsepaintów na twarzach gitarzystów (jeden z nich przypominał Uruk-hai z "Władcy Pierścieni" Tolkiena), poprzez ładną wokalistkę, aż po stroje w klimacie. Nie zabrakło też kilku utworów z poprzednich albumów grupy, jak również przyjętego z entuzjazmem publiczności, a przy tym bardzo dobrze zagranego, coveru "Hallowed be thy name" Iron Maiden. Jeśli dla kogoś ten zespół był zupełną nowością to z całą pewnością występ CreTury powinien zachęcić do sięgnięcia po wcześniejsze płyty i wypatrywanie najnowszego materiału. Ja nie omieszkam ich sprawdzić studyjnie, bo koncert dali naprawdę mocny.
CreTura |
W Metrze dopisała atmosfera i brzmienie, które nawet w wypadku supportów było ustawione właściwie i żaden z występujących na nim nie ucierpiał. Pod względem liczebności publiki nie było tłumów, choć zarówno na Heavend jak i na CreTurze pod sceną bawiła się całkiem spora grupa ludzi. Najsłabszym ogniwem tego wieczoru okazał się być Iubaris, choć całościowo koncert z całą pewnością należał do udanych, pokazujący że zróżnicowane, ciężkie i czasami delikatnie tylko zbliżone stylistycznie może ze sobą współgrać. Być może gdyby odbył się w innej lokacji niż Metro przyciągnąłby większą ilość osób, ale na to nie ma co narzekać, bo dobre koncerty odbywają się nawet przy małej publiczności.
Zdjęcia własne. Więcej zdjęć na naszym facebooku. Oba koncerty (zarówno w Gdańsku, jak i w Słupsku) były objęte patronatem medialnym LupusUnleashed.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz