Jeszcze w czasach gimnazjalnych irlandzka grupa U2
należała do moich najbardziej ulubionych grup muzycznych. Do dziś mam dwie
oryginalne kasety magnetofonowe, które wciąż mimo wielokrotnego odtwarzania,
chodzą bez zarzutu: składankę "The Best Of 1980 - 1990" z fenomenalną
złotą okładką będącą przedłużeniem i powtórzeniem grafiki z debiutanckiego
krążka "Boy" oraz "How To Dismantle An Atomic Bomb" z 2004
roku po którym U2 już nigdy nie brzmiało tak samo świeżo i niesamowicie. Przynajmniej
dla mnie. Już nie są moją ulubioną grupą, ale często do nich wracam. Najnowszy
powrót do muzyki Irlandczyków zaliczyłem przy okazji lektury nieautoryzowanej
biografii zespołu autorstwa Johna Joblinga u nas wydanej nakładem In
Rock...
Książkę przetłumaczył na nasz język Lesław Haliński,
który z tytułem biografii U2 popełnił rzecz trafną, ale mimo wszystko dziwną.
Większość z naszych czytelników z całą pewnością zna twórczość Irlandczyków i
zauważyło zarówno na wczesnych, jak i na opisywanej przez nas w szczerym
"Songs Of Innocnece" (tutaj), ostatnim jak dotychczas albumem w
dyskografii grupy, odniesienia do chrześcijaństwa, dialogu społecznego i
odniesień do wydarzeń na świecie oraz biografii członków zespołu. Muzycy, a
zwłaszcza Paul Hewson znany przede wszystkim jako Bono, jest też przecież znany
ze swojej działalności charytatywnej, która wielu wręcz odrzuca od chęci
zapoznawania się z ich muzyką. Książka Joblinga podejmuje dość obszernie wątek
zarówno gruntu chrześcijańskiego jak i działalności charytatywnej, opisując w
ten sposób wartości muzyków oraz podłoże na jakim wyrastały kolejne krążki U2.
Nigdy jednak nie sądziłem, że fakty te miały na ich twórczość tak ogromny wpływ
- zwłaszcza na pierwsze albumy. Pod tym względem Haliński oddał tytułem
"Zdemaskowani" całą ideę, jaka przyświeca tej pozycji. Pokazanie
pobudek irlandzkiego kwartetu, ich przekonań, muzycznych i poza muzycznych
inspiracji i poglądów. Jednakże, oryginalny tytuł jest zgoła inny. Brzmi on
"U2: The Goal Is $oul", a zatem nie "Zdemaskowani", a
"Cel to dusza". Co zresztą znamienne słowo "soul" jest
zapisane ze znakiem dolarowym. W kontekście religijności i zaangażowania
społecznego Irlandczyków, a zwłaszcza właśnie Hewsona, ów tytuł kapitalnie
prezentuje istotę ich muzyki. Owszem jest to granie punk rockowe, popowe, hard
rockowe - jak zwał tak zwał, ale przede wszystkim jest to granie uduchowione, z
konkretnym przekazem, choć nie zawsze dla wszystkich oczywistym. Mówi o tym, że
muzyka U2 jest o człowieczeństwie. Samo użycie dolarów z kolei odnosi się do
materialności, zarówno tej która od lat napędza biznes jakim stał się irlandzki
zespół, ale także naszego (jak również samego zespołu) szalonego pędu i
usiłowania nadążenia za światem wydając coraz więcej pieniędzy, próbując za
wszelką cenę zarobić jeszcze więcej i wygryźć sąsiada, żeby zdobyć jeszcze
więcej, zapominając o najprostszej i najczystszej sprawie jaka wyróżnia nas z
pośród wszystkich istot - o duszy. Niesamowite, prawda? Oba dwuznaczne, ale w
zupełnie inny sposób! Przejdźmy jednak do samej książki, która jest równie
zaskakująca.
Może U2 zrobi karierę, ale na razie to oszczędzają
na ubraniach. Frank Sinatra
Napisana żywym, wnikliwym i przy tym ciętym językiem
ponad czterystu stronicowa pozycja przytacza fakty związane z powstaniem
zespołu, wyboistą drogą do sukcesu, podbojem świata nie tylko popkulturowego,
ale także właśnie świata akcji charytatywnych i ekologicznych. Barwnie zostały
przedstawione anegdoty ze spektakularnych tras koncertowych i często żmudnych
procesów powstawania kolejnych płyt U2. Autor przygląda się nawet płytom
studyjnym, opisując o czym traktują, jak zmieniał się styl grania U2 na
przestrzeni lat. Jednym z najciekawszych fragmentów książki jest ten skupiający
się na początku lat 90, gdy irlandzka grupa zmienia swój wizerunek znany z
poprzednich wydawnictw złożony z hołdu dla Ameryki i chrześcijańskich odniesień
na rzecz często kontrowersyjnej krytyki popkultury, społeczeństwa i zmian
historycznych jakie w tamtym czasie następowały w Europie. Trasa towarzysząca
wielkiej zmianie stylistycznej grupy i stanowiącej jej powrót na pierwsze
strony gazet "Achtung Baby" z 1991 roku, a następnie wydanej w dwa
lata później "Zooropa" to nie tylko esencja ówczesnego kiczu, ale
także kapitalne i do dziś robiące wrażenie podsumowanie przemian społecznych,
historycznych i właśnie krytyki rosnących w siłę mass mediów - raczkującego
internetu, wszechobecnej telewizji i konsumpcyjnego stylu życia, którym
szczególnie w Europie wszyscy się zachłystywali i rzucali nań jak wygłodniałe
wilki. Doskonale było to też widać, co zresztą też obszernie Jobling opisuje,
na przykładzie płyty "Pop" z 1997 roku i trasy PopMart promującej ten
właśnie krążek obrazującej z kolei charakter supermarketów, kolorowych opakowań
i cudownych, a tak naprawdę nic ne wartych, gównianych promocji.
Lou Reed ma doskonały słuch i jest zdolny do
konstruktywnej krytyki. Zapytałem go kiedyś, czy jest w U2 coś, co mu się
podoba. "Rym w nazwie" - odpowiedział. Bono
Nie zapomina się także o projekcie pobocznym U2 -
Passengers, który z kolei chyba został już trochę zapomniany przez samych
twórców, czyli Bono i The Edge'a. To w jego ramach (często utwory były
podpisywane po prostu jako U2) powstała nie tylko znakomita płyta
"Original Soundtracks 1", ale także takie perełki jak
"Goldeneye" napisany dla Tiny Turner do siedemnastej odsłony przygód
Jamesa Bonda pod tym właśnie tytułem, "Miss Sarajevo" napisane dla i
wykonane razem z Pavarottim, genialny utwór "Hold Me, Thrill Me, Kiss Me,
Kill Me" z "Batmana Forever" czy nowa wersja słynnego motywu z
"Mission: Impossible" do pierwszego filmu liczącej już pięć odsłon
franczyzy z Tomem Cruisem czy wreszcie świetnego, choć podobnie jak film,
niedocenionego soundtracku do "The Million Dollar Hotel" będącego pokręconym
thrillerem z między innymi Melem Gibsonem i Milą Jovovich. Ponadto nie
zapomniano o utworze "Elevation", który promował filmową wersję
"Tomb Raider" z Angeliną Jolie, który znalazł się na wydanej w 2000
roku płycie "All That You Can't Leave Behind" oraz "The Hands
That Build America" z bardzo nieodcenianego filmu Martina Scorsesse
"Gangi Nowego Jorku" za którą zresztą grupa zgarnęła Oscara.
Ludzie mają wiedzieć, że wywierając nacisk na przywódców najbogatszych państw, uczynimy świat lepszym (...) Złapaliśmy wiatr w żagle i musimy to wykorzystać. Bono
Nie traktuje się też po macoszemu ostatniej dekady,
która dla U2 była zupełnie inna niż okres z lat 80 i 90. Zwykle w książkach
biograficznych, ostatnie lata są traktowane po łebkach, byle szybko zakończyć
temat, bo przecież nikogo nie obchodzą nowsze dokonania. Nic bardziej mylnego.
Jobling o tym nie zapomniał i chwała mu za to. I tak obszernie pisze o reakcji na "How to Dismantle An Atomic Bomb", który był chwalony przez krytyków, a masakrowany przez fanów, którzy na forach internetowych zestawiali go jako najgorszy album U2 razem z... "October" (!). Moim zdaniem zresztą niesłusznie, bo przecież oba albumy są bardzo dobre i trzeba też nadmienić, że reprezentujące nieco inne poglądy, fascynacje i przede wszystkim style muzyków U2. Co ciekawe, nawet Jobling nie kryje się ze swoim negatywnym zdaniem o tej płycie. Ten niedoceniany, a przecież porywający (zwłaszcza na kasecie magnetofonowej) materiał, stanowi też zamknięcie pewnego rozdziału w historii irlandzkiej grupy, która przeobraziła się wówczas po raz trzeci. Następca albumu z 2004 roku, wydany w pięć lat później "No Line On The Horizon" był już zupełnie inny, pokazujący że U2 wciąż eksperymentując ze swoim brzmieniem coraz wyraźniej skłania się ku swojej przeszłości, poniekąd wskazując swoją schyłkowość, co słychać szczególnie na ostatnim krążku "Songs Of Innocence".
Zaśmiecili mi kartę pamięci na moim iPhonie - to inwazja na moje życie prywatne w moją osobistą przestrzeń rozrywki. Sharon Osbourne
Wyróżnić należy też dodatek napisany przez Pawła Brzykcy, jednego z redaktorów magazynu Teraz Rock, który uzupełnił książkę o rozdział opisujący historię związaną z "Songs Of Innocence", kontrowersyjną i innowacyjną metodę jej rozpowszechnienia poprzez akcję wirusową na wszystkie smartfony połączone z iTunes, a także o szczegółowy dodatek poświęcony dyskografii zespołu, w którym załączono informację o wszystkich wydawnictwach grupy, włącznie z singlami, kompilacjami i tymi dotyczącymi reedycji, wersji rozszerzonych i rocznicowych. Samo uzupełnienie jest przykładem naprawdę dobrego dziennikarstwa, a do tego idealnie wpasowanym w styl Joblinga, bo zawiera zarówno dokładny opis tła związanego z albumem, jak i jego krytykę z uwzględnieniem własnego zdania na temat ostatniego albumu U2, a nawet pytanie o ich przyszłość i rolę w przemyśle muzycznym za kilka lat.
Nie boję się Ciebie, bo diabły nie pokazują rogów. Salman Rushide do Mr. MacPhisto (jednego z alter ego Bono)
Pozycja ta obejmuje całą niemal
czterdziestoletnią historię grupy - od momentu jej powstania, aż po najnowszą
płytę , czyli "Songs Of Innocence". Podkreśla się tutaj zatoczenie
pełnego koła w historii grupy, wrócenia do korzeni, swoistej schyłkowości,
wygaszania i odchodzenia, które zauważyłem przy okazji ostatniego albumu U2.
Książka w znakomity sposób pokazuje szereg przemian jakie zachodziły wokół
zespołu, nie tylko w ich muzyce czy życiu poszczególnych muzyków, ale także w
społeczeństwie wiążąc ją w szeroki kontekst nierozerwalnych powiązań. Daje
wgląd w barwny wizerunek Irlandczyków, maski, które przybierali na potrzeby
każdej ze swojej płyty i co istotne ukazuje ich jako ludzi wystawionych na
pokusy świata doczesnego, odważających się je krytykować i o nich mówić głośno,
nie bojących się krytyki i kontrowersji jakie przez lata wokół nich narosła. Po
"Zdemaskowanych" powinni sięgnąć nie tylko fani grupy, ale także
wszyscy, którzy U2 nie trawią - choćby po to, by zrozumieć ich fenomen
społeczny i kulturowy. U2 to ikona i styl życia. U2 to coś, co żeby w pełni
zrozumieć trzeba dotknąć, posłuchać i rozebrać na czynniki pierwsze, a dopiero
potem wyrażać swoje zdanie na ich temat. Polecam!
Cytaty pochodzą z książki.
Cytaty pochodzą z książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz