poniedziałek, 29 grudnia 2014

Gallileous - Necrocosmos (2013)


Tekst pierwotnie ukazał się na łamach WAFP.

Doom metal z organami Hammonda. Steampunkowy sterowiec na okładce. Polska płyta. Moje uszy i oczy wciąż w to nie wierzą...

W Polsce doom metalu nigdy się jakoś specjalnie nie lansowało i nadal jest to gatunek występujący u nas w ilościach śladowych. Te zespoły, które istnieją, a można tu wymienić gdański Medebor czy Neolith z Krosna, nagrywają rzadko, ale powstały jeszcze w latach 90. Do tej grupy należy też Gallileous z Wodzisławia Śląskiego, który podobnie jak Medebor wydał dopiero drugi album. Pierwszego albumu wydanego w 2008 roku (osiemnaście lat po powstaniu grupy!) nie znam, ale najnowszy Necrocosmos to kawał kapitalnej roboty.

Na płycie znalazło się pięć utworów o łącznym czasie około czterdziestu minut. Zespół stara się nawiązywać do brzmienia rocka progresywnego lat 70. oraz eksperymentów ze space rockiem. Muzyka na tym albumie nigdzie się nie śpieszy, jest powolna i nie ma na niej szybkich elementów czy ciężkich czołogowych, chciałoby się powiedzieć, riffów. Całość unosi się w powietrzu niczym sterowiec z okładki, a jednocześnie magicznie wciąga. Wszystko za sprawą fantastycznych dźwięków klawiszy Hammonda, które niemal zdominowały materiał. Gitarowe riffy to surowe, przeciągłe, ale zarazem bardzo melodyjne przejazdy, do tego tłumiona perkusja. Razem ze wspomnianymi klawiszami to iście magiczne przeżycie. Nie ma tu słabych utworów, ale najbardziej spodobał mi się prawie dziewięciominutowy "Fractal Dimension" z intrygującym kosmogenicznym tekstem, lżejszy od pozostałych "Time Traveler", który przywodził mi na myśl improwizacje koncertowe Weather Report oparte na utworze "Mysterious Traveller". Wiem, że to zupełnie inne granie, ale ma muzyka Gallileousa coś z takiego klimatu. A finałowy, niesamowity "Cosmic Pilgrims", przypomina trochę twórczość Type O Negative, a nawet (kolejne dziwne skojarzenie) czeską gotycką grupę XIII Stoleti.

Nie jest to album szczególnie ciężki, ale utrzymany w bardzo wciągającej atmosferze, dusznej, przesyconej aurą tajemnicy. Jest przemyślany i pełny, nie ma na nim ani jednego zbędnego dźwięku. Ci, którzy znają starszy materiał Gallileousa, nie powinni czuć się zawiedzeni, zaś ci, którzy podobnie jak ja, dopiero ich poznają, zapewne zakochają się z miejsca. Ocena: 8/10



Ocenę liczbową dodano i drobne zmiany w tekście wykonano 29 grudnia 2014 roku. O najnowszym albumie już niedługo.

1 komentarz: