środa, 28 stycznia 2015

Bretus: Czekamy na złe wieści - wywiad

Włosi w zielonkawej lovecrfatiańskiej mgle...
Po Francuzach i Austriakach przyszła niespodzianka z Włoch, choć nie w postaci fizycznej, a w postaci cyfrowej. Zaintrygowany bardzo dobrym albumem "In the Shadows of Innsmouth" zdecydowałem się zadać kilka pytań zespołowi Bretus. Na pytania odpowiadają wszyscy muzycy i opowiadają o swojej historii, najnowszym albumie, fascynacji Lovecraftem i Tolkienie, swojej przyszłości i o tym, że mają trochę żal do recenzentów, bo wciąż nie doczekali się złych opinii...

Lupus: Cześć! Na początku, chciałbym Wam pogratulować znakomitego albumu "The Shadow Over Innsmouth". Zanim zadam pytania odnośnie drugiego krążka, chciałbym zapytać o Waszą historię. Jak powstał Bretus? Jak sądzę, nie jest to Wasz pierwszy zespół?

Bretus: Po pierwsze dziękujemy za miłe słowa, to niesamowite zbierać tyle dobrych komentarzy o naszej muzyce. Bretus narodził się w 2000 roku kiedy zdecydowałem się grać coś co przypominałoby w brzmieniu Sabbathów i scenariusze czarno-białych horrorów. I masz rację, wcześniej bowiem grałem punk rocka przez kilka lat z moim pierwszym zespołem, ale nadszedł czas na założenie nowego zespołu i zmianę kierunku.

Lupus: Nagraliście kilka demówek i debiutancki album "In Onirica" wydany w 2012 roku. Czy możecie powiedzieć jak były odbierane Wasze wcześniejsze wydawnictwa? 

Bretus: Nagraliśmy pierwsze demo w 2008 roku, a następnie epkę w 2010 i wreszcie pełnometrażową "Onirikę". Od pierwszego demo zdobywamy dobre recenzje z całego świata i wiele wsparcia od całej sceny stoner/doom. Do 2012 roku nasze płyty wychodziły nakładem trzech różnych edycji: na kasecie magnetofonowej za pośrednictwem rumuńskiej Arkane Tapes, na cd za pośrednictwem ukraińskiej Arx Production oraz dzięki włoskiej Bloodrock Records na winylu. Ta ostatnia wyda także nasz najnowszy "The Shadow over Innsmouth", jednakże uważam, że powitano nas bardzo dobrze.

Lupus: Nie ujawniacie Waszych prawdziwych imion i szanuje to, bo bardzo pasuje coś takiego do zespołu grającego doom metal, zwłaszcza z motywami lovecraftiańskimi. Chciałbym jednak zapytać o pseudonim Waszego basisty - Azog. Został wzięty z "Silmarilliona" Tolkiena, prawda? Jesteście fanami "Hobbita" i "Władcy Pierścieni"? A może macie w planach album oparty o twórczość Tolkiena?

Bretus: Tak! Azog został zaczerpnięty od bohatera adaptacji filmowej "Hobbita", ale nie mamy żadnych planów, by napisać album z motywem Tolkienowskim. Bardzo lubimy prace Tolkiena, a "The Shadow over Innsmouth", czyli nasz najnowszy album, był naszym marzeniem, które się spełniło, ponieważ długo myśleliśmy o tym koncepcie. Jednakże, trudno było go skompletować! [śmiech] Nie zamierzamy tego doświadczenia za szybko powtarzać.

Lupus: Przyznam się, że nie znam Waszych wcześniejszych albumów. Czy możecie powiedzieć, jak zmieniliście się wciągu tych kilku lat? Jak zmieniła się Wasza muzyka? Jak bardzo drugi album rożni się od wcześniejszego?

Bretus: Podstawowe założenia są zawsze takie same. Pierwsze demo było surowe, proste i z harshowanymi wokalami. Epka "Bretus" brzmiała bardziej organicznie od wcześniejszego, bo bardziej czuliśmy to, co gramy. Z kolei "Onirica" została nagrana w prawdziwym studio. Nie ma też jakiś większych różnic, gramy naszą muzykę myśląc o niej jak o ciemnym, horrorowym soundtracku. Być może nie robimy tego do końca właściwie, ale z czasem nauczyliśmy się znacznie lepiej wykorzystywać możliwości naszych instrumentów. Nowy album był nagrywany i miksowany przez nas, niemal zupełnie tak jakbyśmy wrócili do korzeni naszych pierwszych prac, ale zrealizowaliśmy je z większą dbałością o szczegóły.

Lupus: W 2014 roku zrealizowaliście 7 calowy split z inna włoską grupą doom metalową Black Capricorn. Co możecie powiedzieć o tym wydawnictwie i o zespole Black Capricorn.

Bretus:  Czekamy na nią. W następnym miesiącu, w lutym albo marcu, powinniśmy ją już mieć. Spotkaliśmy Black Capricorn na Malta Doom Metal Fest. Są to świetni ludzie i muzycy, więc nie było opcji żeby się nie zdecydować, gdy Zagarus zapytał nas o split. Numer został nagrany w Catanzaro w Soundfarm Studio przez Glka Molè'a. Tytuł i słowa oczywiście zostały zaczerpnięte z innego opowiadania Lovecrafta.

Lupus: Teraz, na początku 2015 roku, kontratakujecie z albumem opartym na opowiadaniach grozy Howarda Phillipa Lovecrafta. Przypuszczam, że jesteście wielkimi fanami jego wyobraźni i filozofii?

Bretus: Kiedy odkrylismy jego prace, było to dla nas jak odnalezienie nowego wymiaru. Jego wyobraźnia porywa Cię całkowicie, odziera z nadziei, nie możesz się uwolnić. Zupełnie inaczej jak w jego opowieściach... [śmiech] nasze życie różni się od tego, ale generalnie jest bałaganem.

Lupus: Czy nowy album miał już jakieś recenzje? Jakie zbiera opinie?

Bretus: Kilka recenzji się już pojawiło. Same dobre odczucia, ale my wciąż czekamy na złe wieści!

Lupus: Jako doom metalowa kapela zapewne inspirujecie się Black Sabbath, Candlemass, Solitude Aeternus czy Reverend Bizzare. A może są jeszcze jakieś zespoły, które byście chcieli dodać? Może coś nie znanego albo włoskiego?

Bretus: Muszę przyznać, że nie słuchałem za często Solitude Aeternus. Na pewno jednak Sabbaci, pierwsze Death SS (bardziej z perspektywy wizualnej niż muzycznej), Trouble, Sleep i Cathedral są naszymi najważniejszymi inspiracjami, ale oni nie są przecież zespołami nieznanymi. W tym samym czasie słuchamy mnóstwo różnorodnej muzyki, a lista byłaby bardzo długa.
Pełny obraz przygotowany na potrzeby płyty.

Lupus: Okładka i grafika wewnątrz, muszę przyznać, że jest naprawdę niesamowita oraz genialnie oddaje lovecrftiańską atmosferę. Ponadto jest na nim też jakiś sumeriańsko-mezopotamski motyw z kapłanem, czyż nie?

Bretus: Nie ma właściwych słów, które by mogły opisać umiejętności Sgraffito. Od pierwszego demo to właśnie jej powierzamy pracę nad okładkami i za każdym razem perfekcyjnie przekłada nasze idee i pomysły. Na potrzeby "The Shadow over Innsmouth" również ona wykonywała tę pracę. Za każdym razem, gdy wpatrujesz się w obraz (malowany ręcznie) są tam jakieś wcześniej niezauważone postacie i ukryte detale. Tak właśnie jest! Mitologia Sumerów i jej elementy to także nierozłączny element w dziełach Lovecrafta. 

Lupus: Z książeczki można się dowiedzieć, że są to prace Sgraffito, Elaine Ni Cuana i Danielle Gemelli. Kim oni są? Jak ich znaleźliście i jak ich prace łączą się z materiałem? 

Bretus: Elaine jest irlandzką artystką. Z całą pewnością jest znakomitą malarką, ale także świetną osobą. Niestety, nie znamy jej osobiście. Widziałem jej prace kilka lat temu na Myspace i zdecydowałem się do niej napisać. Od tamtego czasu wykonuje dla nas znakomite okładki. Danielle Gemelli jest moim wieloletnim przyjacielem, grafika komputerowa nie jest jego prawdziwą pracą, ale zna się na różnych systemach oraz programach. 

Jest wiele elementów na obrazie, które odnoszą się do historii, jak powiedziałem, za każdym razem odkryjesz nowe fragmenty, w tym przypadku dodać należy, że aby znaleźć wszystko trzeba dokładnie przeczytać opowiadanie.

Lupus: Jako, że jest to album oparty na Lovecraftcie i na jednym z jego najbardziej przerażających opowiadań, przypuszcczam, że jest coś w rodzaju soundtracku do tegoż. Czy mam rację?

Bretus: Soundtrack do opowiadania to niemal idealne określenie dla tej płyty. Byłoby fantastycznie zrealizować do niego animowane wideo... ale któż to wie! Mieliśmy zamiar odtworzyć tę niezwykłą historię. Nie wiem czy zrobiliśmy to dobrze, ale z całą pewnością jest to album, w który włożyliśmy mnóstwo pasji.

Lupus: Opowiedzcie proszę o procesie powstawania "The Shadow Over Innsmouth".

Bretus: Tak jak w przypadku wcześniejszych albumów, ja [Ghenes, gitarzysta grupy - przyp.red.] napisałem całą muzykę i wymyśliłem koncept, a Zagarus [wokalista - przyp. red.] napisał teksty i linie wokalne. Wcześniej, robimy demo, a następnie na kolejnych próbach w studio składamy całość. Azog, nasz nowy basista, skomponował straszliwą introdukcję do płyty.

Tylnia część okładki.

Lupus: Przejdźmy do Waszej muzyki, tekstów i historii. Jest ona luźno oparta na opowiadaniu Lovecrafta, czy też może jest to pełnowymiarowe odzwierciedlenie z muzyka i Waszymi emocjami?

Bretus: Nie zawieraliśmy żadnych osobistych emocji w tekstach. To tylko skromny wycinek oryginalnego utworu. To wręcz pytanie o szacunek... Nie chcieliśmy zmieniać oryginału, ale nie było łatwo skupić się na całej opowieści w zaledwie sześciominutowych utworach. Nasze emocje są w muzyce oraz w fantastycznej interpretacji dokonanej przez Zagarusa.

Lupus: Muszę przyznać, że doom metal idealnie nadaje się do Lovecrafta. Zgadzacie się?

Bretus: Tak! Warto jednak zaznaczyć, że jest mnóstwo stoner/sludge/doom metalowych zespołów sięgających lub inspirowanych pracami Lovecrafta, na bazie których nie tylko doom metalowe kapele tworzą kosmiczne wizje.

Lupus: Płyta zamyka się w łącznym czasie czterdziestu sześciu minut. Jest to tak zwany czas winylowy, ale jak przypuszczam oprócz winyla będzie też standardowa wersja na cd? Jesteście wielbicielami winyli?

Bretus: Tak, to jedna z moich pasji, ale również Zagarusa. Osobiscie w swojej kolekcji posiadam niemal 600 winyli. Od klasycznej muzyki począwszy, a na jazzowych/grindowych szaleńcach z Naked City kończąc. Kilka lat temu ktoś powiedział, że płyta CD będzie przyszłością muzyki. Moze tak jest, ale nigdy nie słyszałem lepszego dźwięku niż na winylu, na żadnej płycie CD. Oczywiście, jest to kwestia osobistych gustu i przekonań.

Lupus: W ostatnim czasie do łask zaczął wracać winyl, ale chciałbym Was zapytać o inny nośnik, który poniekąd "wrócił zza grobu" - kasetę magnetofonową. Jakieś szanse na limitowaną edycję płyty na kasecie? [śmiech]

Bretus: Czemu nie!!! Jesteśmy wielbicielami wszelkiego vintage... [śmiech]

Lupus: Wracając, do czasu trwania płyty - jest idealny. Nie za długi i nie za krótki. Pasuje też do historii Lovecrafta. Czy zostały Wam jakieś utwory z sesji, czy może stworzyliście tylko te, któe znalazły się na albumie? Jeśli coś Wam coś zostało: czy możemy oczekiwać specjalnej edycji, epki lub kolejnego albumu opartego na historii i filozofii Cthulhu?

Bretus: Nie, nie zamierzamy pisać tylko o Lovecraftcie. Byłoby to dość nudne. Powstały tylko utwory napisane na tę płytę. Jedyny, który nam został z tej samej sesji, ale nagrany nieco wcześniej, to "The Haunter of the Dark" i zostanie on wydany na siedmiocalówce.

Przednia część okładki.

Lupus: Kto jest odpowiedzialny za brzmienie drugiego albumu? Muszę powiedzieć, że jest naprawdę dobre, nastawione na atmosferę, a czasami naprawdę przerażające...

Bretus: Sporą satysfakcją jest usłyszeć, że Ci się podoba, bo długo nad tym pracowaliśmy. Jak mówiłem album robiliśmy sami, z dużym wsparciem naszego przyjaciela Guero, ale wszystko powstawało, było nagrywane w domowym zaciszu. Na pewno nie mieliśmy presji czasu, ale nie było to też proste; uczyliśmy się każdego dnia na naszych błędach i bardzo powoli finalizowaliśmy nasze zamierzenia. To trochę przypominało koszmar... [śmiech]
         
Lupus: Album został zrealizowany przez Bloodrock Records. Kim oni są? Czy jesteście zadowoleni z pracy jaką dla Was wykonują?

Bretus: Bloodrock Records jest małą wytwórnią z Genui we Włoszech, działającą od 2007 roku i zarządzaną przez Enrika Spallarossę. W swoim katalogu ma takie zespoły jak, naszych przyjaciół z Doomraiser, The Hounds of Hasselvander, Earthride, Requiem i wiele innych projektów. Dystrybucją zajmuje się Black Widow Records, inna wytwórnia, niezwykle ważna dla klimatów heavy/dark/doom. To oni wydali też winylową edycję "In Onirica" oraz drugiej płyty. Nie mamy żadnych zmartwień!

Lupus: Często gracie na żywo? Jakie koncerty będziecie wspominać do samego końca, zanim Pradawny Cthulhu przybędzie by zniszczyć nasz świat?

Bretus: Zespół powstał jako projekt studyjny, czasami decydujemy się zagrać na jakiś festiwalach, gdzie możesz spotkać i poznać wielu innych pasjonatów i ludzi do rany przyłóż! Dla nas granie na żywo jest zawsze wielkim przeżyciem, ale szczególne miejsce w naszych sercach zajmuje Malta Doom Metal Fest 2013 - świetna formuła, gorąca publiczność; ludzie, którzy z ogromną pasją od lat tworzą jeden z największych festiwali w Europie.

Lupus: Gdzie i z kim zamierzacie zagrać w najbliższej przyszłości? Macie jakieś plany na trasę? Może przyjedziecie do Polski?

Bretus: Chcielibyśmy zagrać ze wszystkimi największymi zespołami z tej planety. Jeśli marzysz, niech będzie to największe marzenie z możliwych! Szczerze mówiąc, nie mamy w chwili obecnej planów na trasę. Czekamy na nowy album i wtedy coś się wydarzy. Nie byłoby to wcale głupią rzeczą zagrać koncert i odwiedzić Wasz piękny kraj. Bądźcie czujni!

Lupus: Jakie, oprócz promocji koncertowej, macie plany na przyszłość? Przypuszczam, że za wcześnie jeszcze by mówić o trzecim albumie? [śmiech]

Bretus: Nie myślimy o trzecim albumie, w każdym razie jeszcze nie teraz, ale wiesz jak to jest, kiedy zaczynasz się nudzić odczuwasz potrzebę, żeby zrobić coś dziwnego... [śmiech]
  
Lupus: To wszystko z mojej strony. Czego Wam życzyć? Co chcecie dodać, powiedzieć polskim fanom Lovecrafta i mam nadzieję, że również, Bretusa?

Bretus: Chcemy powiedzieć, że będzie to dla nas zaszczyt i, że tak naprawdę nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. Pamiętajcie też, że Kult Cthulhu jest wiecznie żywy... Dziękujemy! Za interesujące pytania i każde Wasze wsparcie! Do zobaczenia!

Wywiad przeprowadzono pod koniec grudnia 2014 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz