Tekst pierwotnie ukazał się na łamach WAFP.
Pamiętacie debiutancki album Lao Che Gusła albo grupę Żywiołak? Czytaliście Wiedźmina
albo trylogię husycką Sapkowskiego? Albo cokolwiek Jacka Komudy? Śni
się Wam po nocy trylogia Sienkiewicza albo Reymont ze swoimi Chłopami? A może lubicie pogadać z przyjaciółmi po staropolsku i porzucać (prawdziwą) łaciną?
Ruch Utopii, Transcendencji, Anarchii aka Reakcyjna
Unia Terrorystyczno-Artystowska to projekt założony przez Maćka
Szajkowskiego – założyciela i muzyka Kapeli ze Wsi Warszawa. Utwory
zostały oparte na archaicznych tekstach piosenek buntu chłopów przeciw
feudalnemu systemowi wyzysku. Stąd podtytuł płyty: Pieśni buntu i niedoli XVI – XX w.
Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. Robert Matera z Dezertera i
Hubert „Spięty” Dobaczewski z Lao Che. Muzykę stworzono i wykonano na
instrumentach akustycznych, tradycyjnych i dawnych, w tym na: lirze
korbowej, fidelach płockich, suce biłgorajskiej, sazach, barabanach,
bębnach obręczowych, kontrabasie i pile. Muzyka folkowa, punkowa i
eksperymentalna… Waćpanowie i Waćpanny, zatem coby nie przynudzać, a
jeszcze bardziej pobudzić apetyt…
Najpierw krótkie wezwanie Zew hord, następnie pieśń o naszych pogańskich przodkach. Kolejny Gore! to szybki, niemal punkowy utwór trwający niewiele ponad minutę. Po nim kapitalna Szubieniczka stoi, absolutnym majstersztykiem jest też niezwykle prawdziwa i nadal aktualna pieśń Ksyidza z kazalnicy zrucić czy podobny Hej wielebny bracie. Rewelacyjnie wypada też Lament chłopski – prawie trzyminutowa deklamacja, może nawet modlitwa, na wolnym i smutnym tle. Jest nawet ludowa pieśń emancypacyjna Bedą panowie sami łąkę kosić. Czy nie kojarzy się ona z Żywiołakiem? Jest świetna, żartobliwa Związali mnie w powróz… Dla wielbicieli historii jest też Pieśń o Jakubie Szeli, która muzycznym klimatem przypomina granie w stylu southern rocka, choć nie ma w nim przywalenia – a szkoda.
Można by o kolejnych utworach pisać sporo, ale przyjrzyjmy się ich
konstrukcji. Muzyka utrzymana jest w dość podobnych brzmieniach, raz
dość wolno, a raz szybko, monotonnie, ale niewątpliwie bardzo
energetycznie. Kawałki są bardzo krótkie – średnia długość to minuta do
dwóch, najkrótszy ma 17 sekund. Najdłuższy, finałowy utwór na płycie
trwa nieco ponad sześć i pół minuty – Pieśń robotników leśnych Warmii.
Ten ostatni jest tak naprawdę równie krótki, jak wszystkie na płycie,
ale po ciszy mamy jeszcze… posłuchajcie sami, niech to będzie
niespodzianka. Jedne wzywają do rewolucji, inne przywołują problemy i
smutki chłopów.
Siedemnaście utworów i zaledwie pół godziny obcowania ze
staropolszczyzną, dawnymi brzmieniami. Jednych płyta znuży, a jeszcze
innych miło zaskoczy. Mam nadzieję, że na tej jednej płycie się nie
skończy, bo staropolskich tekstów, które można by w podobny sposób
zaaranżować i wykorzystać jest cała masa, a tego typu muzyki wciąż za
mało. Nie powinniśmy zapominać o naszych korzeniach, o naszym dawnym
języku, a na pewno o wspaniałych instrumentach, które wykorzystano przy
tworzeniu tej płyty.
Sądzę, że jest to idealny przyczynek do tego, by się tak nie stało – Gore
na pewno trafi w serca tych, którzy nie odnajdują się w dzisiejszym
świecie i jakąś częścią siebie tęsknią do tych pięknych, ale też
straszliwych i znacznie trudniejszych czasów, niż nasze. Ocena: 7,5/10
Uch, ja sie w tym świecie nie odnajduję bardzo często....
OdpowiedzUsuń