piątek, 10 maja 2019

Kamala - Your Sugar (2019)


Przyznam, że notabene kapitalna i bardzo minimalistyczna okładka drugiego pełnego wydawnictwa Niemców z grupy Kamala, może nieco zmylić potencjalnego słuchacza, zwłaszcza takiego, który nie miał styczności z pełnometrażowym debiutem tej młodej formacji sprzed roku, czyli "Radial Perception". Postacie w łososiowym różu, oliwkowa kanapa i ściana pomalowana na pastelowy pomarańcz skojarzyć się może z indie rockową, popową kapelą z żeńskim wokalem. Nic bardziej mylnego, bo panów z Leipzig jest pięciu, a właściwie sześciu jeśli liczyć gościnny udział saksofonisty, a ponadto grają nowoczesnego rocka psychodelicznego w typowo niemieckiej odmianie, czyli krautrocka. Jaką zawartość cukru w cukrze mamy na "Your Sugar"?

Młodzieńcy z grupy Kamala mają na swoim koncie już trzy wydawnictwa, wliczając oczywiście najnowszy, bo debiutowali w styczniu 2017 roku epką zatytułowaną po prostu "Kamala", a w marcu 2018 wypuścili wspomniany już "Radial Perception". Po kilku międzynarodowych koncertach oraz owocnej trasie promującej album, także u boku Love Machine (o grupie pisaliśmy tutaj) w rok później i także w marcu pojawił się ich drugi pełny krążek, który trwa niespełna trzydzieści cztery minuty i zamyka się w siedmiu numerach. Obecnie w skład grupy wchodzi perkusista Henry Mitko, wokalista Christian Kämper, basista Hannes Gernot Peter Gröschner, gitarzysta Theo Johannes Maria Rolfs, gitarzysta Eric Glatzel oraz grający gościnnie na saksofonie Jörn Kleinbrahm.

Zaczynamy od "Morning Sighs" czyli delikatnej piosenki z pogranicza jazzu i popu, o lekkiej pulsacji, sprawnej perkusji i świetnej pracy gitar oraz saksofonu, wreszcie nieco szybszym i bardzo energetycznym finale. Znakomicie wypada też tutaj wokalista, którego barwa i trochę leniwa tonacja bardzo dobrze wpisuje się w numer. Na drugiej pozycji znalazł się równie atrakcyjny "Chronic Burden" zaczynający się od perkusyjnego bitu, do którego dołącza odrobinę surfująca gitara, przetykana ostrzejszym bluesowym wręcz rozwinięciem. Wokal ponownie jest troszkę leniwy, idealnie wpisujący się w ciepłą i bardzo przyjemnie nagraną muzykę, jednocześnie zaskakując barwą swojego młodego barytonu. Kompozycja tytułowa to trzeci kawałek, a w nim panowie znów czarują delikatnymi pulsacjami, ciepłym brzmieniem i przestrzenią, idealnie wpisującym się w pastelowe barwy z okładki. Zawartość cukru? Idealna, czyli dwie łyżeczki. Powiem więcej, to prawdopodobnie najlepszy pop jaki usłyszycie w tym roku! Po dawce cukru czas na "Azucena" czyli spotkanie z postacią z opery Giuseppe Verdiego "Trubadur". Dalej jest cudownie lekko, ciepło i pulsująco zarazem, a baryton Christiana brzmi bardzo kojąco. Jazzowanie w przepiękny sposób wraca wraz z powrotem saksofonu w świetnym "Country Dog", który ma w sobie wręcz coś z Jobima i Astrid Gilberto, z tą różnicą, że zamiast wspomnianej pani swoim głosem czaruje Christian. Na przedostatniej pozycji znalazł się "Absorber" o kapitalnym skocznym charakterze budowanym synkopową perkusją, melodyjną gitarami, mruczącym basem, dopełniającym całość saksofonem i ponownie leniwym wokalem Christiana. Jak cudownie się zaś robi w przestrzennych, króciuchnych partiach instrumentalnych, które wręcz się proszą o rozbudowanie, o odrobinę szaleństwa. Na deser "Losing It Sometimes". Tu również jest ciepło, stosunkowo lekko i przyjemnie, a zarazem znów nieco bardziej skocznie niż na początku. Jazzujący klimacik, choć tym razem brakuje saksofonu, miesza się z bluesowaniem i niemal space'ową przestrzenią. Taki pop to ja rozumiem i cenię!

Ocena: Pełnia
Kamala i ich drugi pełnometrażowy album to porcja słońca, lekkości i spokoju podczas wylegiwania się na ogrodowym leżaku albo w hamaku, z drinkiem w jednej dłoni i książką w drugiej, ewentualnie zatapiając się w drzemce kojonej niespieszną, pastelową paletą dźwięków serwowanych przez młodych Niemców. Ta płyta to rzecz idealna na wiosnę, na przebudzenia, na leniwe popołudnia i na chłodne wieczory, podczas których trzeba się troszkę rozgrzać. To album miły, ale nie przesadzony pod względem swojej lekkiej i ciepłej otoczki, a zawartość cukru w cukrze jest na poziomie akceptowalnym, co pozwala się w muzyce chłopaków rozsmakować i puszczać w zapętleniu.



Płytę przesłuchałem i zrecenzowałem dzięki uprzejmości Creative Eclipse PR.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz