Jak dobrze przywitać wiosnę? Najlepiej na koncercie! W czwartkowy wieczór, a więc w samo przesilenie wiosenne w gdańskim Wydziale Remontowym wystąpiły dwa nieco różniące się od siebie młode i warte uwagi zespoły. Publiczność rozgrzewał metalcore'owy gdański Above The Life, a niekwestionowaną gwiazdą wieczoru był olsztyński Frontal Cortex, który pod koniec zeszłego roku nieźle namieszał w polskich podsumowaniach rocznych swoją znakomitą debiutancką płytą, "Passage". Czy koncertowo zachwycają tak samo, jak w wydaniu studyjnym?
Above The Life |
Z lekką obsuwą, co w wypadku dwóch zespołów, nie było wcale rzeczą nie mile widzianą, na scenie Wydziału Remontowego na początek zagrał Above The Life. Metalcore'owa stylistyka w duchu wczesnego Trivium, Killswitch Engage i nieco topornych początków All That Remains czy nawet Bullet For My Valentine z okresu ich bardzo udanej płyty "Scream Aim Fire" średnio pasowała do późniejszych dźwięków Frontal Cortex, ale w tym wypadku sam sobie jestem winny, bo osobiście zasugerowałem chłopakom z olsztyńskiej grupy żeby organizując koncert w Trójmieście spróbowali z ATL, bo to również nowy zespół. Na pewno nie można odmówić chłopakom z Above The Life ogromnego zaangażowania i dużej dawki energii, choć w swoim graniu, skądinąd dobrym, nie odkrywają nic nowego. Są sprawni, zwłaszcza grający na perkusji Cezary Borawski i potrafiący nieźle wydrzeć ryja wokalista Przemek Mikulski i nieźle kombinują ze swoimi dźwiękami i inspiracjami, ale jednocześnie za mocno, moim zdaniem, polegają na samplach lecących z głośników sprowadzających się do prymitywnej techniawy i przaśnych klawiszy. W Trójmieście brakuje tego typu kapel, ale cieszę się, że pojawił się solidny gracz, który jak się rozwinie i jeszcze bardziej pokombinuje ze swoją muzą, tak by wyzbyć się oczywistych skojarzeń i dać więcej własnej tożsamości i charakteru, może jeszcze namieszać, a przy najmniej tego im życzę.
Frontal Cortex |
Z Frontal Cortex jest nieco inna historia, bo to grupa naprawdę zaskakująca. Gdy tylko weszli na wydziałową scenę zmienił się klimat, bo z ciężkiego progresywnego metalcore'u przeszliśmy w art rockowe pachnące Toolem, A Perfect Circle, Soenem, Riversidem i Katatonią dźwięki o pięknym, lirycznym przekazie, mocną pod względem emocji muzyką i niesamowitą atmosferą. Zbierająca pozytywne opinie ekipa z Olsztyna zagrała w Gdańsku po raz pierwszy i od razu pokazała się od najlepszej strony, zabierając osoby zebrane w klubie osoby w piękną podróż. Zabrzmiała calusieńka płyta "Passage", która tu i ówdzie zabrzmiała jeszcze ostrzej, bardziej drapieżnie i jeszcze bardziej intrygująco. Słychać było, że chłopaki naprawdę czują swoją muzykę i lubią się też nią bawić, bo zagrany na koniec pastisz jednej z kompozycji niemal do złudzenia przypominał którąś z kompozycji grupy Soen. Frontal Cortex czerpie garściami z inspiracji, ale potrafi stworzyć na tej bazie coś absolutnie własnego, niepowtarzalnego, trafiającego głęboko w serducho. Raziła mnie tylko trochę jednostajna pozycja śpiewającego basisty Grzegorza Gołaszewskiego, ale to jest kwestia która mam nadzieję również z czasem nabierze większych rumieńców - nie jest to też oczywiście muzyka która wymagałaby jakiś scenicznych harców, a i ta wydziałowa jest raczej mała, ale przecież taki Mariusz Duda z Riverside nie stoi cały czas w miejscu przy mikrofonie. Oczywiście, chłopakom jeszcze daleko do pozycji wspomnianego zespołu, ale jestem niemal przekonany, że mają wszystko, by stać się równie rozpoznawalni, rozchwytywani i coraz bardziej intrygujący z każdą kolejną płytą, a według słów (więcej wkrótce w wywiadzie, który przeprowadziłem z chłopakami, a który pojawi się na naszych łamach w kwietniu) druga już powstaje.
Frontal Cortex |
Dzikich tłumów, ani na jednym, ani na drugim, nie było, ale i tak było znacznie lepiej niż te parę miesięcy temu, gdy w Wydziale grał lubiany przeze mnie Thesis. Tym razem było może ze czterdzieści, w porywach z pięćdziesiąt osób, choć jestem zdania, że zwłaszcza Frontal Cortex zasługuje na publiczność znacznie liczniejszą. Oba zespoły zaprezentowały się naprawdę solidnie, choć zdecydowanie bardziej podobał mi się występ Frontal Cortex. Rzadko do nowych, zwłaszcza polskich zespołów podchodzę z takim entuzjazmem, ale muszę to przyznać, ze prawdopodobnie od czasu Riverside'a i Lion Shepherd żaden nasz zespół nie przypadł mi tak do gustu, jak chłopaki z Olsztyna. To grupa, której naprawdę warto kibicować i mam nadzieję, że jeszcze nie raz dane mi będzie zobaczyć ich na żywo, bo pojawiając się pod koniec zeszłego roku ze swoją płytą "Passage" zdążyli już sporo namieszać, a wszystko wskazuje na to, że zdecydowanie nie powiedzieli swojego ostatniego słowa.
Zdjęcia własne. Kopiowane zdjęć bez zgody zabronione.
Więcej zdjęć znajdziecie na naszym facebooku.
Nasza recenzja płyty Frontal Cortex "Passage" - tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz