czwartek, 26 lutego 2015

WNS Polski XVI: Sonia Pisze Piosenki, Pustki

"Warm... Warmer... Disco!"

Napisał: Marcin Wójcik

Każdy z nas ma takie książki, filmy czy płyty, które trzeba było odłożyć na później. Czas, jak wiemy, nie jest z gumy, ale na szczęście zaległości można nadrobić. W pierwszej części moich płyt niezdążonych przeniesiemy się w świat piosenek wyśpiewanych pięknymi, kobiecymi głosami. Choć oba opisane albumy zdecydowanie się różnią, to na pewno łączy je jedno – świeżość.

1. Sonia Pisze Piosenki – Friends To Lovers EP


„Friends to lovers” to debiutancka EPka songwriterki Soni Wąsowskiej z Warszawy. Uzbrojona tylko w gitarę akustyczną, której ewentualnie towarzyszą najprostsze instrumenty jak dzwonki, wykonuje swoje minimalistyczne utwory. Jak mawia o sobie: „Piszę piosenki miłe i ładne. Siedzę w dresie, dumam sobie i śpiewam o miłości. O tym, że mi słodko. I też trochę smutno.” Sama ta wypowiedź świadczy już o charakterze twórczości Soni, która z powodzeniem grywa kameralne koncerty tu i tam, a także na przykład w programie „BalconyTV”, czy festiwalu „Co Jest Grane 2014”.

„Friends To Lovers” ujrzała światło dziennie 26 czerwca roku szczerego. Płyta jest bardzo dziewczęca, co wyrażają nie tylko same piosenki, ale także okładka płyty, szata graficzna na Bandcampie, czy fotografie na facebookowym profilu. Słowem – róż, migotki i lekko hipsterskie zdjęcia stylizowane na vintage albo lo-fi, które również przywołują skojarzenia z fotograficznym nurtem Łomo. EPka zawiera cztery piosenki standardowych długości, wszystkie charakteryzuje przepiękny minimalizm z absolutną dominacją gitary. Przy realizacji albumu Sonia skorzystała ze wsparcia kilku osób (chórki, inne instrumenty) oraz wydawnictwa FYH! Records.

Wszystkie cztery piosenki są bardzo przyjemne dla ucha. Urzekają zwięzłością i przyjemnym minimalizmem. Brzmią jak beztroskie, domowe podśpiewywanie. Delikatnie, dziewczęco, jak dotyk skóry opuszkami krótkawych, kobiecych palców. Sonia, (dla nas niestety) śpiewa wyłącznie po angielsku, zatem cały album ma charakter bardzo „euro” i aspiruje do bycia kosmopolitycznym. Najważniejsze jest jednak to, że warszawianka świetnie eksponuje w tym języku swoje emocje, te słodziutkie, czy krótkie. Nawet te bardziej smutne. „Friends to lovers” idealnie poprawia nastrój, lub wzmacniają przyjemne uczucia. Myślę, że to świetna propozycja dla osób, które rozkoszują się drobnymi sprawami, szukają piękna w prostocie, lub właśnie poznały kogoś miłego i mają w brzuchu motyle. Epka Soni to także idealny przykład tego, co przyświeca braunowskiej zasadzie „Weniger aber besser”, czyli „Mniej, ale lepiej”. Sonia Wąsowska zdecydowanie jest mistrzynią kondensacji piękna w małych pudełkach. Wielki plus również za nazwę: jest polska, chwytliwa i oryginalna. Miło byłoby usłyszeć jakąś piosenkę w języku ojczystym. Nazwa jak i Warszawa jednak zobowiązują… Ocena:4/5


2. Pustki - Safari


Longlplay „Safari” jest już dziewiątym wydawnictwem grupy, a do tego istnieje możliwość nabycia go na winylu, którego renesans trwa obecnie w najlepsze. Album zawiera dziesięć utworów utrzymanych w klimacie niezależnego popu, natomiast estetyczna okładka przedstawia fragmenty postaci muzyków, którzy aktualnie tworzą skład. Uwagę przyciąga także jej letnia kolorystyka, krój czcionek i ekspozycja nazwy zespołu i albumu – całość jest po prostu świeża, przyjemna i na światowym poziomie.

Nie inaczej należy wypowiadać się o treści płyty – wszystkie utwory charakteryzują melodyjne dźwięki klawiszy, ciekawa i chwytliwa rytmika, dbałość o brzmienie oraz przyjemne dla ucha wokale. Szczere brawa również za warstwę tekstową – wszystkie piosenki zostały zaśpiewane po polsku, a poziom literacki jest naprawdę wysoki. Tematyka, jaką Pustki poruszają na „Safari” dotyczy relacji międzyludzkich, ich barwy i cienie, zatem przekaz jest ekstremalnie uniwersalny i łatwo można identyfikować się z tekstami.

Szczególną uwagę przykuwa już pierwszy utwór na płycie – „Się Wydawało”. Niesamowicie przyjemnie brzmiący bas, dobrze wyeksponowany, mruczący jak kocurek przy kominku. „Rudy Łysek” bije niesamowicie pozytywną energią, wręcz beztroską. Ponadto pociąga zabawa rytmem i pauzami. To dynamiczna i nietuzinkowa piosenka. Urzekający jest również wokalny wstęp do „Nie Tu” – nawet jeśli nie jest bluesowy, to z bluesem się kojarzy. Mało jest piosenek, które rozpoczyna śpiew bez towarzystwa instrumentów. Szkoda, bo jeśli ma się w składzie taką wokalistkę jak Barbara Wrońska, to naprawdę warto spróbować – efekt będzie równie dobry jak u Pustek, czy w O.N.A.

„Safari” to album, obok którego nie można przejść obojętnie, jak obok witryny księgarenki przy ul. Wajdeloty w Gdańsku. Pustki to wyjątkowy zespół, który tworzy wyjątkowe płyty. Zrób sobie kawę, usiądź i słuchaj. Właśnie rozpoczynasz przyjemne popołudnie, a pranie możesz wstawić jutro. Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz