wtorek, 14 października 2014

Decapitated - Blood Mantra (2014)



Napisała: Milena "Lady Stoner" Barysz

Minęły trzy lata od wydania ultraszybkiego, skomplikowanego i nieco męczącego "Carnival Is Forever". Dla grupy Decapitated, była to owocna i pracowita przerwa. 26 września światło dzienne ujrzała "Blood Mantra" - szósta, studyjna płyta death metalowców z Krosna. Zapowiadany jako materiał najdojrzalszy, najcięższy i najlepszy w dorobku formacji. Ale czy rzeczywiście tak jest?

Realizacja materiału miała miejsce w białostockim Hertz Studio. Piecze nad nią trzymali niezawodni bracia Wiesławscy. Sam fakt udania się z materiałem do Hertz mógł zwiastować coś wielkiego. Nie jest to pierwszy raz z braćmi Wiesławskimi, Decapitated zrealizowało tam albumy takie jak: "Nihility", "The Negation", "Organic Hallucinosis".  Ostatnia ich wspólna przygoda miała miejsce dziewięć lat temu. To nie koniec powrotów i starych dobrych znajomości, jeżeli chodzi o "Blood Mantra". Za oprawę graficzną odpowiedzialny jest Łukasz Jaszak – autor okładki poprzedniego wydawnictwa grupy - "Carnival Is Forever". Awers jest krwawy, jest mroczny i sieje spustoszenie. Robi dobry wstęp, jest obiecującym zwiastunem. Przy tym projekcie zespołowi towarzyszyły też zmiany. Po pierwsze – rotacje w sekcji rytmicznej, czego skutkiem jest Michał Łysiejko – niepojęcie szybki perkusista. Dalej, Rafał „Rasta” Piotrowski bardzo dużo ćwiczył, wyciągną szereg wniosków i rykną na nowo. Waclaw “Vogg” Kieltyka (gitarzysta i założyciel zespołu) mówi o najnowszym materiale jako o najlepszych utworach w dorobku Decapitated.  Zapowiedzi są znakomite, emocje sięgają zenitu. Czas przekonać się czy słusznie.

"Exiled in Flesh" - po stosunkowo łagodnym, ale szybkim kilkudziesięcio sekundowym wstępie, następuje rozstrzelanie serią dźwięków niczym z karabinu maszynowego. Robi ogromne wrażenie, rozbudza apetyt. Kolejną dawkę blastów i świdrujących, techniczno – psychodelicznych gitar serwuje nam, znany jako singiel promujący "The Blasphemous Psalm To The Dummy God Creation". Mniej death metalowe a bardziej groov’owe "Venis", pomimo swej różnorodności stylistycznej, jest wstępną zapowiedzią do cięższej i niższej tonacyjnie reszty materiału. Jednocześnie delikatnie melodyjna końcówka utworu robi idealny wstęp do najbardziej dźwięcznej, muzycznej tytułowej kompozycji. Absolutnie nie należy spodziewać się jakiejś ckliwej ballady, po prostu "Blood Mantra" ma chyba najmniej techniczny i twardy riff. Można sobie ponucić. Nastepnie "Nest" z szybkim perkusyjnym wejściem i pokrętną, świdrującą gitarą i niskim, psychodelicznym basem otwiera wrota do tej zdecydowanie cięższej części albumu. 


Przygotowani na wszystko stajemy twarzą w twarz z "Instinct". Mocne, toporne a zarazem szybkie, instrumentalne wejście. Dalej, Panterowy wokal robią druzgocący wstęp do "stanu zmiażdżenia umysłu". Zapowiadający się na niemające końca – kostkowane blasty, sadzają na fotel i zmuszają do przecierania uszu ze zdumienia. Nieziemsko szybka i wytrzymała stopa perkusisty… i ręka gitarzysty. Robią piorunujące wrażenie. Każdy, kto zapozna się z albumem, "Blindness" uzna za wisienkę na torcie. 7 minut i 38 sekund porywającej ekstazy. Nisko tonowa perkusja i bardzo ciężki bas dodają kilogramów. Wyciągnięty na całą długość kawałku zawiły transowy riff porywa wszystkie zmysły. Jedynie groov’owy wokal, swoją surowością co jakiś czas zrzuca słuchacza na ziemię. Stan błogości nie ustępuje. Na miejsce "Blindness" wchodzi "Red Sun", który jest instrumentalną, death metalowa mgłą otulającą mroczny las, zgliszcza i ruiny. Z ponurej ale jednocześnie przyjemnej mgły słuchacz zostaje wyciągnięty przez bonusowy "Moth Defect", który początkowo sprawia wrażenie świtu, po którym jednak następuje bardzo ciężkie uderzenie i perkusji, i basu, i gitary, i wokalu. "Blood Mantra" nie usypia słuchacza. Rozbudza zmysły i jedyne co można zrobić, to odpalić krążek od początku.

Blood Mantra to solidna dawka, bardzo dobrze zrobionego materiału. Jest to dojrzała i przemyślana a przede wszystkim spójna produkcja. Jest w stanie przekonać do siebie ogromne grono odbiorców, w dużej mierze, dotychczas nie będącymi fanami Decapitated. Album niesamowicie ciężki ale zostawiający odpowiednią przestrzeń na odnalezienie się w tych niecodziennych dźwiękach. Ośmielę się stwierdzić, że band z Krosna jest najszybszą technicznie formacją w Polsce. Reprezentują sobą światowy poziom i robią to bardzo godnie. Płyta ma w sobie nieopisaną magię, która sprawia, że bardzo ciężko się rozstać z Krwawą Mantrą. Zapowiedzi były bardzo obiecujące. Spodziewałam się wszystkiego. Nie spodziewałam się jednak tak rewelacyjnie zrobionego, tak dobrego i tak bardzo przekraczającego ludzkie pojęcie materiału. Jestem pod ogromnym wrażeniem: Decapitated i ich płyta "Blood Mantra" przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Ocena: 10/10 !


Decapitated zagra 28 listopada w gdańskim B90. Więcej informacji tutaj.

2 komentarze:

  1. Czytałam juz jedną opinię na temat tej płyty i była bardzo pozytywna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Album rewelacyjny, o niebo lepszy od poprzedniego. Kompletnie niczego się nie spodziewałem po "Blood Mantra" - ot kolejny death metalowy album do sprawdzenia. No i zmiażdżył :-) Mimo tego maksymalnie jestem mu w stanie dać 8,5/10.

    OdpowiedzUsuń