wtorek, 11 marca 2014

R6/81: Juno Reactor (9.03.2014, B90, Gdańsk)


Napisał: Łukasz "Babirs" Babski


Kiedy po wydaniu fenomenalnej płyty „The Golden Sun of the Great East” z 2013 Ben Watkins ogłosił plany mini-trasy koncertowej po naszym kraju czekałem już tylko na potwierdzenie miejsc tych występów. Widok plakatu informującego o koncercie w Gdańsku spowodował niekontrolowaną potrzebę zbierania szczęki z chodnika i szybki marsz w kierunku pierwszego punktu sprzedaży. Po około 2 miesiącach Juno Reactor pojawili się w klubie B90.

Zaczęli naprawdę świetnie, dyptyk z płyty „Labirynth” zatytułowany Conquistador od początku nadał temu koncertowi niepowtarzalnego klimatu. Subtelna elektronika przeplatająca się z dźwiękami gitary i pięknym głosem indyjskiej tancerki przeniosła publiczność duchem w najbardziej egzotyczne rejony świata, aby płynnie przejść w taneczną furię i wojnę żywiołów, która nie opuściła, aż do samego końca. Szybkie rytmiczne uderzenia dwóch zestawów perkusyjnych na przemian splatały się z rewelacyjnymi partiami gitarowymi rodem z najlepszych koncertów rockowych. Ludzie szaleli od samego początku, a urocze tancerki tylko dodawały smaku temu niesamowitemu widowisku. Nie dało się nie skakać…


Wszystko w tym koncercie było najwyższej próby, zarówno oprawa wizualna jak i choreograficzna (tancerki świetnie uzupełniały całe widowisko), ale zwłaszcza muzyczna.  Zamiast zagrać swoim fanom repertuar promujący ostatnią płytę, zespół poszedł na całość i zagrał to, co ma najlepsze w swojej bogatej dyskografii. Poza wyżej wymienionym dyptykiem, uraczyli słuchaczy takimi hitami jak: Mona Lisa Overdrive,  God is God, Pistolero, Hotaka, Conga Fury czy Navras. Wiele z tych utworów znamy ze ścieżek dźwiękowych do świetnych filmów, ale dopiero na żywo w tanecznym sosie te kawałki pokazują jak elastycznie Watkins potrafi skakać między gatunkami.


Publiczność nie zawiodła od początku szalejąc w wygrywane rytmy. Po zespole widać było, że są publicznością zachwyceni, co potwierdzili ochoczo dając dwa bisy.

To, co zobaczyłem i usłyszałem utwierdziło mnie w przekonaniu, że Juno Reactor jest obecnie najlepszym zespołem grającym muzykę taneczną na żywo. Może nie do końca na żywo, bo odniosłem wrażenie, że część ścieżek jest najzwyczajniej w świecie puszczana z laptopa, ale rozumiem trudność w odtworzeniu wszystkich elektronicznych partii oraz najzwyklejszą w świecie chęć rozkręcenia wielkiej tanecznej imprezy. Wyszło kapitalnie i myślę, że niewielu wyszło z koncertu z uczuciem niedosytu. Oczekiwałem wiele i się nie zawiodłem, a Wy?

Zdjęcia wykonał Łukasz "Babirs" Babski. Więcej zdjęć na naszym profilu facebook.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz