W trzeciej odsłonie cyklu "W Cztery Uszy" postanowiłem z redaktorem Wójcikiem wziąć na warsztat trzecią część Nasionowego samplera. Inaczej jednak jak w dwóch poprzednich odsłonach, nie rozmawialiśmy ze sobą o zawartości, a postanowiliśmy się podzielić utworami po równo i każdy z nas napisał kilka słów o wybranych na chybił trafił, pozycjach, które złożyły się na składankę.
1. Sam Sveerg - Ogóreczka?
Dziwny to twór złożony z sampli rozmów i elektrycznych dodatków. Wyrwany z kontekstu całej płyty, której nie miałem okazji niestety słyszeć, jest jeszcze bardziej dziwny i niezrozumiały, ale nieoczekiwanie bardzo dobrze łączy się z numerem drugim na tej Nasionowej składance. Jako intro bowiem jest rzeczą kapitalną, a tak jakoś nie rusza mnie kompletnie. [lupus]
2. Broken Betty - Bastard Rock
Odlot w najlepszym wydaniu. Broken Betty to wszak klasa sama w sobie, która choć już nie istnieje, jako zespół pozostawiła kilka świetnych płyt, a pośród nich na szczególną uwagę zasługuje "Original Features", z której pochodzi ten utwór. Zapowiedź nowego projektu, czyli Ampacity, ale także wszystko to, co najlepsze w Broken Betty zostało zachowane. Jedyny problem: czy tylko ja mam wrażenie, że dźwięk został tu dziwnie spłaszczony? [lupus]
3. The Sunlit Earth - The Luckiest Man I Never Knew
Alternatywna grupa pochodząca z Giżycka, ale udzielająca się na
scenie trójmiejskiej. W swojej muzyce są bardzo brytyjscy, łączą w tym klimaty
wczesnego The Strokes, śpiewają po angielsku. Ich pierwsza EPka została wydana
w lutym dwa tysiące trzeszczącego, nakładem Nasiono Records. Utwór, który
trafił na Sampler brzmi bardzo świeżo i jest bardzo brytyjski. Ma lekki,
ciekawy i do tego pozytywny tekst, wyraźnie cieszy ucho. Jak najbardziej pozytywne
wrażenie, słuchając całego krótkograja - „There’s Something In The Air” sami to stwierdzicie.
[wójcik]
4. Prawatt - Only Gold Can Save The World
Stara prawda w nowej formie. Elektronikę jaką para się Prawatt zawsze bardzo lubiłem, a tym numerem tylko się utwierdzam w tym przekonaniu. Mało który zespół potrafi tak przekonująco łączyć szumy i pojedyncze powtarzane w kółko elementy w spójną i wciągającą całość. Świetny to też soundtrack do... "Muminków" i nadejścia Buki, której podobno wszyscy się w dzieciństwie bali, a ja jej współczułem. Zresztą oceńcie sami. [lupus]
5. Asia i Koty - The Ride
Minimalizm w kompozycji i maksimum niezwykłego klimatu. Twórczość utrzymana w atmosferze jesiennej melancholii pasuje jednak na każdą porę roku. Uspokaja, wycisza. Lepiej niż melisa z gruszką. „The Ride” to współbrzmienie fortepianu i wokalu. Kompozycja jest bardzo prosta, ale mocno chwyta za serce. Fortepian jest doskonałym tłem do opowieści wyśpiewanej przez wokalistkę. Całość delikatnie płynie, a swój punkt kulminacyjny ma na końcu, gdy głos staje się bardziej doniosły. Napięcie spada jednak na końcu i pięknie się wycisza. Jeśli ktoś lubi prostotę, ciszę i piękno powinien zakochać się w Asi i Kotach. Z miejsca. [wójcik]
Minimalizm w kompozycji i maksimum niezwykłego klimatu. Twórczość utrzymana w atmosferze jesiennej melancholii pasuje jednak na każdą porę roku. Uspokaja, wycisza. Lepiej niż melisa z gruszką. „The Ride” to współbrzmienie fortepianu i wokalu. Kompozycja jest bardzo prosta, ale mocno chwyta za serce. Fortepian jest doskonałym tłem do opowieści wyśpiewanej przez wokalistkę. Całość delikatnie płynie, a swój punkt kulminacyjny ma na końcu, gdy głos staje się bardziej doniosły. Napięcie spada jednak na końcu i pięknie się wycisza. Jeśli ktoś lubi prostotę, ciszę i piękno powinien zakochać się w Asi i Kotach. Z miejsca. [wójcik]
6. Ampacity - Masters Of Earth
Broken Betty w nowym składzie, z nową nazwą i trochę inną stylistyką. W telegraficznym skrócie, powtórzę to, co już pisałem w pełnym tekście o "Encounter One": Galaktyczny przeganiacz, nadprzestrzeń i podbijanie kosmosu. A że krótszy od wersji oryginalnej (zamiast dziewiętnastu minut, zaledwie siedem i pół) to inna sprawa. Kopie tak samo wyśmienicie! Bo to dobre chłopaki są i kapela znakomita! [lupus]
7. The Shipyard - The Shipyard
Trójmiejska formacja święcąca triumfy właściwie w całej Polsce.
Ich twórczość to mieszanka post-punka i nowej fali, z elementem industrialu.
Tak było na pierwszej, debiutanckiej płycie „We Will Sea”, ponieważ po ostatnio
wydawanych singlach i koncertowych poczynaniach grupy, można stwierdzić, że
Stocznia zaczęła produkować nieco inne niż dotychczas znane statki.
9. Wojt i Vreen - Neutral Bomb
To samo co na "Kandiburze", tylko numer wcześniej niepublikowany. Utwór z gatunku relaksacyjnych, niespiesznych i leniwych. Taki właśnie, by przysiąść i odpocząć. Bez dłużyzn i niewypałów. Tylko szkoda mimo wszystko, że po angielsku. [lupus]
„The Shipayrd” to utwór mający najwyraźniej na celu „przedstawić”
zespół. Tekst opowiada o stoczni, która nigdy nie zaśnie. Piękne słowa,
życzyłbym tego każdej z tych polskich: gdyńskiej, gdańskiej, szczecińskiej,
bowiem wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja tego przemysłu w naszym kraju na dzień
dzisiejszy… Muzycznie słychać nową falę, okraszoną dźwiękami pracy fabryki,
pogłosy i wokal przez megafon. To bardzo mocny utwór, rzekłbym nawet, że czuć w
nim złość stoczniowców, zarówno tych dzisiejszych, jak i bohaterów wydarzeń
sierpniowych. Oni nie pozwolą, żeby stocznia zasnęła. Po takim przywitaniu, warto
usłyszeć wszystko, co Stocznia ma do powiedzenia nie tylko na „We Will Sea”, ale także regularnie wydawanych epkach. [wójcik]
8. Karol Schwarz All Stars - Live in Aurigeno
Eksperymentalny projekt głowy Nasiono
Records – Karola Schwarza. Twórczość tejże grupy (jest tam parę osób znanych z
innych trójmiejskich formacji) jest bardzo zróżnicowana. Sporo samplowania,
loopwania, dziwnych fraz. Jest ciekawie, alternatywnie, jak na Trójmiasto
przystało. „Live Aurigeno” to
instrumentalna, śmiałbym nawet rzec – narkotyczna, płynąca kompozycja, w której
dominuje Sitar. Od razu nasuwają mi się skojarzenia wnętrz pałacu hinduskiego
maharadży, w których… leżą tamtejsi dostojnicy, zmęczeni całonocną, dziką
imprezą… „Live At Aurigeno” wraz z całą twórczością KSAS to idealna
propozycja dla osób wielbiących wszelkie muzyczne, niekonwencjonalne
eksperymenty. [wójcik]
9. Wojt i Vreen - Neutral Bomb
To samo co na "Kandiburze", tylko numer wcześniej niepublikowany. Utwór z gatunku relaksacyjnych, niespiesznych i leniwych. Taki właśnie, by przysiąść i odpocząć. Bez dłużyzn i niewypałów. Tylko szkoda mimo wszystko, że po angielsku. [lupus]
10. Popsysze – Blue Summer
Rock’n’roll
XXI wieku, według osobistej definicji. To właśnie Popsysze i ich twórczość.
Grają razem 2007 roku, ale dopiero w dwa tysiące dźwięcznym Nasiono wydaje ich
debiutancki album „Popstory”. Trio z powodzeniem gra do dziś. Blue Summer to lekki i przyjemny rock’n’roll,
świeży jednak niczym ciepłe bułeczki z piekarni o siódmej rano. Wyśpiewany po
angielsku, z młodzieńczą lekkością. Mają chłopaki ten polor we krwi. Niebieskie
Lato najlepiej smakuje z całym „Popstory”. Smacznego! [wójcik]
11. Khad!Affi – In Their Coats
Twórczość oparta na samplowanych, loopwanych dźwiękach wydawanych przez przeróżne instrumenty, urządzenia, czy jak zaznacza sam twórca – dźwiękach natury. W rzeczywistości jest to projekt Michała Miegonia znanego z między innymi The Shipyard, Kiev Office, Marli Cinger, który do swojej oryginalnej muzyki dodaje wokale zaśpiewane po angielsku z arabskim akcentem. Jest bardzo alternatywnie. „In Their Coats” to taneczny utwór mówiący o… bawiących się ludziach, tańczących w swoich płaszczach. Z jednej strony brzmi to jak zgrywa (cały projekt z resztą sprawia takie wrażenie i pewnie poniekąd takim jest), ale kto wie, czy ludźmi w płaszczach nie jest ktoś konkretny. Metafor, na upartego, można doszukiwać się nawet w rozkładzie jazdy trolejbusu, wszystko można interpretować na swój sposób. Dla ludzi o dużym poczuciu humoru, którzy nie wszystko muszą brać na serio, a przy tym lubią się dobrze bawić. „Ol dołs pipol hawing faaaaan” jak śpiewa Khad!Affi. [wójcik]
12. Mananasoko - Parkowa 2
Nie rozumiałem i chyba nadal nie rozumiem muzyki Mananasoko. Lubię eksperymenty i minimalizmy w muzyce, ale nie rozumiem co jest zachwycającego w twórczości tegoż. Tym razem przynajmniej można usłyszeć melancholijną partię skrzypiec, taką jesienną. To jednak za mało. Mnie nadal nie przekonuje, choć swoich zwolenników na pewno znajdzie. [lupus]
11. Khad!Affi – In Their Coats
Twórczość oparta na samplowanych, loopwanych dźwiękach wydawanych przez przeróżne instrumenty, urządzenia, czy jak zaznacza sam twórca – dźwiękach natury. W rzeczywistości jest to projekt Michała Miegonia znanego z między innymi The Shipyard, Kiev Office, Marli Cinger, który do swojej oryginalnej muzyki dodaje wokale zaśpiewane po angielsku z arabskim akcentem. Jest bardzo alternatywnie. „In Their Coats” to taneczny utwór mówiący o… bawiących się ludziach, tańczących w swoich płaszczach. Z jednej strony brzmi to jak zgrywa (cały projekt z resztą sprawia takie wrażenie i pewnie poniekąd takim jest), ale kto wie, czy ludźmi w płaszczach nie jest ktoś konkretny. Metafor, na upartego, można doszukiwać się nawet w rozkładzie jazdy trolejbusu, wszystko można interpretować na swój sposób. Dla ludzi o dużym poczuciu humoru, którzy nie wszystko muszą brać na serio, a przy tym lubią się dobrze bawić. „Ol dołs pipol hawing faaaaan” jak śpiewa Khad!Affi. [wójcik]
12. Mananasoko - Parkowa 2
Nie rozumiałem i chyba nadal nie rozumiem muzyki Mananasoko. Lubię eksperymenty i minimalizmy w muzyce, ale nie rozumiem co jest zachwycającego w twórczości tegoż. Tym razem przynajmniej można usłyszeć melancholijną partię skrzypiec, taką jesienną. To jednak za mało. Mnie nadal nie przekonuje, choć swoich zwolenników na pewno znajdzie. [lupus]
13. Marla Cinger – Hexagon
Przemeblowane Kiev Office. Jest to jednak grupa, której tym razem przewodzi Asia Kucharska i jej bas. Kompozycje są stabilne, bez szaleństw, teksty bardzo ciekawe literacko, a wokal czysty i ciepły. Słowem twórczość bardzo przyjemna w odbiorze. „Hexagon” to utwór z płyty o tym samym tytule. Tutaj jest tylko liderka i jej bas. W tle mruczy gdzieś tam gitarka, ale właściwie dodaje tam tylko smaczku. Bas brzmi ciemno (Przy słuchaniu głośniki dudnią jak w starym BMW typowego „Łysego”!). Kompozycja jest jednostajna, prosta. Rozwija się przy końcu. Bas i gitara nabierają przesteru, po czym wszystko wraca do punktu wyjścia. Trudno rzec o czym „Hexagon” właściwie mówi. Tekst jest pełen przenośni i sprzeczności. Mimo to bez wątpienia utwór bardzo przyjemny. Polecam szczególnie fanom czterech strun i nie tylko im. Oczywiście razem z całą płytą. [wójcik]
Przemeblowane Kiev Office. Jest to jednak grupa, której tym razem przewodzi Asia Kucharska i jej bas. Kompozycje są stabilne, bez szaleństw, teksty bardzo ciekawe literacko, a wokal czysty i ciepły. Słowem twórczość bardzo przyjemna w odbiorze. „Hexagon” to utwór z płyty o tym samym tytule. Tutaj jest tylko liderka i jej bas. W tle mruczy gdzieś tam gitarka, ale właściwie dodaje tam tylko smaczku. Bas brzmi ciemno (Przy słuchaniu głośniki dudnią jak w starym BMW typowego „Łysego”!). Kompozycja jest jednostajna, prosta. Rozwija się przy końcu. Bas i gitara nabierają przesteru, po czym wszystko wraca do punktu wyjścia. Trudno rzec o czym „Hexagon” właściwie mówi. Tekst jest pełen przenośni i sprzeczności. Mimo to bez wątpienia utwór bardzo przyjemny. Polecam szczególnie fanom czterech strun i nie tylko im. Oczywiście razem z całą płytą. [wójcik]
14. Kiev Office – Bałtyk Nocą
Alternatywa przez duże A. Trzyosobowy skład wykonujący prostą technicznie muzykę z żartobliwymi, ale dobrej jakości tekstami opisującymi ludzi, ich dziwne skłonności, rzeczywistość itd. „Bałtyk Nocą” to baśniowa historia o gdyńskim wybrzeżu, o tym co się na nim dzieje, gdy „Wchodzi na scenę księżyc, wchodzi na plan on/i wszystko się kończy.” Filarem jest jednak historia tajemniczego mężczyzny, który „był marynarzem” i nocą, kręcąc się po plaży, robi różne dziwne rzeczy. Muzycznie jest to prosty riff połączony z trzema akordami. Zwrotki są wyrecytowane, natomiast refren to tylko przyśpiewka: „Bałtyk Nocą”. Dużo robi tutaj rytm, gitara raczej niewiele, prócz istotnego w całej kompozycji riffu. Szybko wpada w ucho, porywa. Prostotą, ciekawą opowieścią, pozytywną energią. To dobra wizytówka płyty „Zamenhofa”, godnej polecenia w całości. [wójcik]
Alternatywa przez duże A. Trzyosobowy skład wykonujący prostą technicznie muzykę z żartobliwymi, ale dobrej jakości tekstami opisującymi ludzi, ich dziwne skłonności, rzeczywistość itd. „Bałtyk Nocą” to baśniowa historia o gdyńskim wybrzeżu, o tym co się na nim dzieje, gdy „Wchodzi na scenę księżyc, wchodzi na plan on/i wszystko się kończy.” Filarem jest jednak historia tajemniczego mężczyzny, który „był marynarzem” i nocą, kręcąc się po plaży, robi różne dziwne rzeczy. Muzycznie jest to prosty riff połączony z trzema akordami. Zwrotki są wyrecytowane, natomiast refren to tylko przyśpiewka: „Bałtyk Nocą”. Dużo robi tutaj rytm, gitara raczej niewiele, prócz istotnego w całej kompozycji riffu. Szybko wpada w ucho, porywa. Prostotą, ciekawą opowieścią, pozytywną energią. To dobra wizytówka płyty „Zamenhofa”, godnej polecenia w całości. [wójcik]
15. Szelest Spadających Papierków - SzeL
Kolejny zbiór szumów i elektrozlepów, które do mnie do końca nie przemawiają. W tym wypadku jednak przynajmniej można wyłapać jakieś szczątki melodii, czy pomysłu. Drone'owa gitara znalazłaby się świetnie w towarzystwie ciężkich bębnów, ale na próżno tutaj takich szukać. SzeLest to domena spadających papierków. Zrozumieją go Ci, którzy go rozumieć mają, ja najwyraźniej nie należę do tych wybrańców. [lupus]
16. Dat Rayon - Early Drive
Kawałek z płyty, której nie słuchałem, a której okładka zawsze mnie intrygowała. Myślisz: rock, taki samochodowy, do podróży. Dostajesz: elektro! Jednakże z tego gatunku, które wchodzi bardzo dobrze, zachwyca tajemnicą i ukrytym pięknem. Pulsacje, przejazdy i za każdym razem inne spojrzenia, przysłuchy i doznania. Rzecz godna uwagi i bliskich spotkań każdego stopnia. [lupus]
17. Trans-syberia – Lód
Instrumentalny projekt Krzysztofa Wrońskiego i Asi Kucharskiej (sekcji rytmicznej Kiev Office i 1926). Transowa elektronika z elementem psychodelii, tworzona za pomocą różnych urządzeń połączonych z basem, gitarą i perkusją. „Lód” to bardzo klimatyczny utwór, nasuwającym skojarzenia z syberyjską zimą, choć przyjemnie się go słucha. Transowa melodia przesuwa się jak delikatnie przedmuchiwany przez wiatr śnieg, gdzieś w dalekiej tundrze. Wiatr ten, notabene, słychać pośród instrumentów. Idealne do słuchania wieczorami, szczególnie zimowymi, prze herbacie. Świetny lek na „weltschmerz”, można oddać się transowi i zwyczajnie wyłączyć się na chwilę. Najlepiej, oczywiście, oddać się całej trans-syberyjskiej EP. [wójcik]
18. Sam-Sveerg - Ogóreczka?
Jako zaczęli, tak skończyli, czyli jeszcze jeden ogóreczek. Tym razem smakowitszy, małosolny. Niepokojące to dźwięki, elektroakustyczne, przypominające muzykę z jakiegoś horroru: może te ogórki należą do tych drapieżnych, które uciekając z garnka do kiszenia, zakradają się nocą do pokoju, naturalnie z widelcem i nożem, szykujące się do pożarcia człowieka leżącego w łóżku i drzemiącego sobie o smacznych ogóreczkach? Straszliwa wizja zawarta w bardzo interesującym utworze z bardzo intrygującej płyty, której nie słyszałem w całości. I jeszcze rzut oka na okładkę tej płyty: za oknem wojna, w oknie skrzywiona lalka Barbie w ciąży i ogóreczkami... dziwny i wyższy, nie tylko muzycznie, to koncept zapewne. [lupus]
Zachęcamy do lektury pełnych recenzji większości płyt opisywanych i występujących na samplerze zespołów i artystów, z łatwością bowiem są do znalezienia na blogu.
Kolejny zbiór szumów i elektrozlepów, które do mnie do końca nie przemawiają. W tym wypadku jednak przynajmniej można wyłapać jakieś szczątki melodii, czy pomysłu. Drone'owa gitara znalazłaby się świetnie w towarzystwie ciężkich bębnów, ale na próżno tutaj takich szukać. SzeLest to domena spadających papierków. Zrozumieją go Ci, którzy go rozumieć mają, ja najwyraźniej nie należę do tych wybrańców. [lupus]
16. Dat Rayon - Early Drive
Kawałek z płyty, której nie słuchałem, a której okładka zawsze mnie intrygowała. Myślisz: rock, taki samochodowy, do podróży. Dostajesz: elektro! Jednakże z tego gatunku, które wchodzi bardzo dobrze, zachwyca tajemnicą i ukrytym pięknem. Pulsacje, przejazdy i za każdym razem inne spojrzenia, przysłuchy i doznania. Rzecz godna uwagi i bliskich spotkań każdego stopnia. [lupus]
17. Trans-syberia – Lód
Instrumentalny projekt Krzysztofa Wrońskiego i Asi Kucharskiej (sekcji rytmicznej Kiev Office i 1926). Transowa elektronika z elementem psychodelii, tworzona za pomocą różnych urządzeń połączonych z basem, gitarą i perkusją. „Lód” to bardzo klimatyczny utwór, nasuwającym skojarzenia z syberyjską zimą, choć przyjemnie się go słucha. Transowa melodia przesuwa się jak delikatnie przedmuchiwany przez wiatr śnieg, gdzieś w dalekiej tundrze. Wiatr ten, notabene, słychać pośród instrumentów. Idealne do słuchania wieczorami, szczególnie zimowymi, prze herbacie. Świetny lek na „weltschmerz”, można oddać się transowi i zwyczajnie wyłączyć się na chwilę. Najlepiej, oczywiście, oddać się całej trans-syberyjskiej EP. [wójcik]
18. Sam-Sveerg - Ogóreczka?
Jako zaczęli, tak skończyli, czyli jeszcze jeden ogóreczek. Tym razem smakowitszy, małosolny. Niepokojące to dźwięki, elektroakustyczne, przypominające muzykę z jakiegoś horroru: może te ogórki należą do tych drapieżnych, które uciekając z garnka do kiszenia, zakradają się nocą do pokoju, naturalnie z widelcem i nożem, szykujące się do pożarcia człowieka leżącego w łóżku i drzemiącego sobie o smacznych ogóreczkach? Straszliwa wizja zawarta w bardzo interesującym utworze z bardzo intrygującej płyty, której nie słyszałem w całości. I jeszcze rzut oka na okładkę tej płyty: za oknem wojna, w oknie skrzywiona lalka Barbie w ciąży i ogóreczkami... dziwny i wyższy, nie tylko muzycznie, to koncept zapewne. [lupus]
Zachęcamy do lektury pełnych recenzji większości płyt opisywanych i występujących na samplerze zespołów i artystów, z łatwością bowiem są do znalezienia na blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz