Tytuł tej monumentalnej pozycji może być nieco mylącym choć znacznie lepiej niż oryginalny oddaje jej zawartość. Otóż "Demons, Fairies and wailing guitars" czyli dosłownie "Demony, wróżki i zawodzące gitary" nie mówi wprost, że będziemy mieli do czynienia z obszernym kompendium wiedzy o najwcześniejszych, a zarazem w większości nieznanych latach muzyki rockowej. Tłumaczenie Jakuba Kozłowskiego znacznie lepiej oddaje dla zwykłego czytelnika meandry wokół których porusza się ta książka - boczne ulice to odniesienie do zwłaszcza tych nieznanych lub całkowicie zapomnianych zespołów rockowych, a podtytuł dokładnie określa cezurę, którą we wstępie określa autor książki. Co jednak ciekawe, pośród wielu znakomitych wykopalisk muzycznych, znalazło się miejsce dla kilku doskonale znanych grup, które być może znalazły się tutaj bardziej z racji funkcjonowania w cieniu dużo bardziej cenionych formacji. Czy warto sięgnąć po książkę, która na niemal sześciuset stronach próbuje zebrać historię muzyki rockowej z najwcześniejszych, a zarazem najciekawszych i najpłodniejszych lat?
Na to pytanie można odpowiedzieć bez kozery i cienia wątpliwości już na samym początku: owszem i wręcz koniecznie. Muszę się jednak przyznać, że sam nie dotarłem jeszcze nawet do połowy tej książki, bo nie jest to pozycja, którą się pochłania w jeden wieczór, a raczej czyta się ją powoli, kontemplując, dawkując sobie zarówno poszczególne hasła, jak i muzykę, którą warto sprawdzać na równi z tym, co czyta się o danych artystach i grupach, a dziś w dobie internetu na szczęście jest to nie tylko bardzo proste, ale i wygodne. A jak czytać o muzyce nieznanej i niegranej, to koniecznie z oprawą dźwiękową, tak by mieć pełne spektrum tego, o czym i o kim się czyta. Słowem kluczem do tej książki jest właśnie hasłowość, bo pozycja ma charakter encyklopedyczny, choć z racji obszerności tematu subiektywny, co zresztą autor Ra'anan Chelled podkreśla we wstępie do swojej monografii tematu. Można czytać ją wybranymi tropami po artystach na zasadzie podobieństwa, od deski do deski poszczególnymi literkami (układ alfabetyczny), skacząc dowolnie lub wybierając się w podróż po gatunkach, a tych autor bynajmniej nie skąpi czytelnikowi, bo w końcówce lat 60tych i 70tych powstawało ich sporo i prawdopodobnie najwięcej w całej historii rocka i metalu. O tym ostatnim jest oczywiście najmniej, bo wówczas styl ten dopiero się rodził i powstawał z połączenia kilku najcięższych odmian rocka.
Ogromne wrażenie robi już sama okładka utrzymana w stylistyce szalonych lat o której pozycja opowiada z perspektywy zespołów, które autor wyselekcjonował i zebrał w tej grubej książce. Kapitalnie oddaje ona psychodeliczne początki, ale i coraz cięższe i bardziej surowe formy jakie pojawiały się w tym okresie zarówno pod względem dobrania barw - purpura świetnie uzupełnia się z turkusem i różnymi odcieniami szarości lub brązu. Mamy pióra, kwiaty, kolczyki, esy i floresy tak znane z najwcześniejszych płyt z tamtych lat, charakterystyczną pisownię, emblematykę i kilka twarzy mniej lub bardziej rozpoznawalnych muzyków. Bardzo dobrze w całość został też wpisany dopisek malutkimi literkami dookreślający gatunki, o których mowa w książce: blues-hard rock-psychodelia-folk-prog, a stanowiący tak naprawdę zaledwie ułamek tego, co Chelled zebrał w swojej książce. O każdym z wybranych i tym samym opisywanych zespołów można znaleźć obszerną notkę historyczną, zawierającą opowieść o artystach, tle kulturowym (bo to często wykracza poza Amerykę czy Brytanię), płycie (jeśli powstała tylko jedna) lub płytach danej formacji (ze szczególnym uwzględnieniem czasu określonego w tytule) i jeśli dany zespół lub któryś z muzyków wciąż tworzy z krótkim nakreśleniem czasu późniejszego. Do tego garść zdjęć, celnych opisów albumów i ich zawartości oraz znaczenia gatunkowego czy poznawczego, a często nawet ekskluzywnych wywiadów z niektórymi członkami nie istniejących już w znacznej mierze grup. Dodatkowo w książce znalazło się miejsce na dwa suplementy (nie licząc obszernej bibliografii), w tym jeden przygotowany przez samego autora książki specjalnie na potrzeby wydania polskiego. Ten pierwszy traktuje o kilku mniej znanych, niedocenionych płytach grup uznawanych za kanon i jak najbardziej kojarzonych masowo, a drugi, ten polski, o kilku grupach i często jedynych płytach tychże z tych czasów, które poza opisywanym tutaj "Bluesem" Breakoutu Tadeusza Nalepy raczej nie są kojarzone, zwłaszcza przez młodsze pokolenia, jak Test, Klan czy Nurt. Fantastycznie się też odkrywa niektóre z opisywanych formacji na nowo, jeśli miało się już okazje je poznać, jak między innymi, opisywany na naszych łamach na samym początku istnienia bloga, zespół Yesterday's Children...
Ogrom pracy jaką wykonał Chelled, a także polski tłumacz, widać na każdym kroku i stronie. Osłuchać, dotrzeć do niektórych żyjących członków, zebrać często bardzo skąpe informacje o danych grupach robi wrażenie i fascynuje, a przecież równie wielkie zadanie czeka na potencjalnych czytelników. Autor napisał ją rzetelnie, soczyście i z wielką miłością oraz szacunkiem do tematu. Ta quasi-encyklopedia, czy też raczej kompilacja to rzecz porażająca swoim ogromem i skłaniająca do własnych poszukiwań, nie tylko w obrębie badań jakie na jej potrzeby przeprowadził Ra'anan, ale też tego, co zostało pominięte. Czasami będzie to doskonała okazja do odświeżenia czegoś co jednak znamy lub słuchaliśmy dawno temu, czasem zupełnie nowe i przy tym niekonwencjonalne dźwięki nadal zachwycające swoim kunsztem, pomysłowością i wciąż niepoznanymi tropami z których mogło powstać jeszcze wiele dobrego, choć często warunki i czas chciały inaczej. To pozycja, której jak napisałem wyżej, nie da się przeczytać na jednym posiedzeniu, którą trzeba sobie dawkować, czytać powoli i smakować razem z opisywaną muzyką. To pozycja, której nie może zabraknąć na półce każdego miłośnika muzyki rockowej, zwłaszcza tej najstarszej i w tym wypadku często pomijanej. Koniecznie!
Książkę wciąż jeszcze "słucham" i czytam. Zrecenzowałem dzięki
uprzejmości wydawnictwa In Rock.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz