niedziela, 22 kwietnia 2018

W NiewieLU Słowach: Epica - The Solace System/Attack On Titan Songs (2017)















Holenderska Epica nie próżnuje intensywnie koncertując i po wydanym dwa lata temu "The Holographic Principle" nie zwalnia tempa także w kwestii wydawnictw studyjnych.W zeszłym roku bowiem pojawiły się aż dwa studyjne wydawnictwa zawierające nowe utwory i uzupełniające dyskografię grupy. Pierwsze z nich, epka "The Solace System" stanowi uzupełnienie poprzedniego krążka, które w wersji rozszerzonej staje się de facto dziewiątym (jeśli liczyć "Score") pełnometrażowym albumem studyjnym. Druga zaś epka to przerobione wersje utworów z popularnego japońskiego anime "Attack On Titan". Co znalazło się na obu wydawnictwach i czy Epica nadal jest w formie?

1. The Solace System

Wydana 1 września zeszłego roku epka zawiera sześć numerów i niespełna trzydzieści minut muzyki, która nie znalazła swojego miejsca na "The Holographic Principle". Dostępna jest jednak także wersja rozszerzona, która zawiera piętnaście numerów i zamyka się w czasie nieco ponad siedemdziesięciu dwóch minut, czyli drugie tyle ile miał album wydany w 2016 roku. Niechaj nikogo to jednak nie zrazi, bo to nie są typowe odrzuty z sesji, takich bowiem odrzutów nie powstydziłoby się wiele zespołów.

Zaczynamy od numeru tytułowego, który otwiera epickie chóralne wejście, a następnie wchodzi ostry riff i szybka perkusja oraz głos Simone Simmons wspomagany growlem. O ile z początku może się ten numer wydać trochę odgrzewany, to z każdym kolejnym odsłuchem jest coraz lepszy i po prostu nie chce się go przestać słuchać. Jest tutaj też nieco surowiej i ciężej niż na regularnych albumach, ale dzięki temu jest też jeszcze bardziej epicko i tajemniczo. Na drugiej pozycji znalazł się jeszcze lepszy numer zatytułowany "Fight Your Demons" o szybkim i surowym tempie, w którym chóry fantastycznie łączą się z ciężkim riffem, podniosłą atmosferą, ciężarem i soczystą solówką. Tempo nie zwalnia w "Architect Of Light", który zaczyna się od mrocznego, filmowego wstępu po czym rozpędza się do kolejnego uderzenia w którym orkiestra i chóry są integralną częścią świetnych riffów i kroczącej perkusji. Cieszy coraz śmielsze wykorzystywanie elementów na które stawiają Holendrzy i zdecydowany powrót do death metalowych w swoim wymiarze poszukiwań. Następujący po nim "Wheel Of Destiny" doskonale rozwija zakończenie poprzednika, uderzając od razu mocarnym riffem, szybkim tempem perkusji i orkiestrowymi wstawkami nadającymi całości iście filmowego, epickiego charakteru. Sam utwór może skojarzyć się trochę z ostatnimi dokonaniami Nightwish, ale nie to nie tak, że Epica celuje w swoich fińskich przyjaciół. To przecież ten sam kaliber symfoniczno-metalowej machiny pracującej na najwyższych obrotach. W akustyczno-orkiestrowym "Immortal Melancholy" które znaleźć można było już na akustycznym dodatkowym dysku na "The Holographic Principal" zwalnia i uspokaja nieco po sporej dawce ciężaru, a sam utwór nieco różni się od czystej akustycznej wersji. Po nim od razu przyśpieszamy w świetnym "Decoded Poetry" w którym wracają ostre riffy, kroczące i podniosłe tempo oraz bogate wykorzystywanie orkiestry oraz żonglowanie tematami gatunkowymi - od filmowych zwolnień po kapitalne growlowane mocarne rozwinięcia.


Siódmy kawałek, czyli pierwszy na rozszerzonej edycji nosi tytuł "In All Conscience" gdzie Epica nawet nie myśli o spuszczeniu z tonu, choć tym razem sięga po coś w rodzaju ballady. Dominuje tutaj jednak nieco spokojniejszy klimat - bardziej orkiestrowy i wietrzny, a gitarowy riff niepokojąco wżyna się pomiędzy, przyspieszając nieznacznie dopiero na finał. W kolejnym, noszącym tytuł "Mirage Of Verity" zaczynamy od orkiestrowego, niepokojącego filmowego wstępu, a już po chwili ponownie uderzają w nas porcją mocnych riffów kapitalnie wspomaganych szybką perkusją i orkiestrą oraz genialnym growlem. Tu zdecydowanie mrugają oczami do grupy Mayan, którą częściowo muzycy Epiki również współtworzą czy do klasyki death metalu i wychodzi to znakomicie, by na finał znów nieco zwolnić i podniośle uderzyć tylko orkiestrą, perkusją i przepięknym wokalem Simone Simmons, a następnie ciężką klamrą na sam koniec. Dziewiątka to "Nostalgia", który fantastycznie wytacza się orkiestrą, gitarowymi kontrastami i następnie rozwija w wolniejszy, kroczący, mroczny numer który znów nieco przywodzi na myśl Nightwisha czy pierwsze płyty Epiki. W "Nothing's Wrong" wita nas sam Joker w wykonaniu Heatha Ledgera po czym uderzają surowym riffem i szybką perkusją. W tym utworze niemal nie ma orkiestry, co sprawia że całość zasadza się na nieco garażowym, zdecydowanie metalowym brzmieniu, sprawia wrażenie odrobinę niedopracowanego, ale również nie pozostawiającego złych wrażeń. Następujący po nim "Twin Flames" sięga ponownie po bogate orkiestrowe brzmienia, mrugając do tych fanów, którzy nie traktują po macoszemu płyty "Score". Filmowy, lekki, nieziemsko piękny wietrzny klimat. Niemal ma się wrażenie, że to jakiś zagubiony numer z soundtracku do "Władcy Pierścieni".

Na dwunastej pozycji znalazł się "Incentive" w którym wracamy do cięższego grania. Szybka perkusja, gitarowy riff i bogata orkiestra, podniosły klimat ponownie nieco przypomina starsze płyty, a nawet może nieco kojarzyć się z After Forever. Tu także brzmienie jest bardziej surowe, jakby mniej dopracowane, ale fajnie przebija z niego zdecydowanie death metalowy charakter. Po nim czas na "Dreamscape" gdzie czaruje się nas delikatnie pianinem, chórem i głosem Simone Simmons. Gdy dołącza perkusja nadal jest lirycznie, lekko i wietrznie. Tak naprawdę, to tylko delikatnie inna wersja numeru z płyty "The Quantum Enigma", ale równie udana. Przypominają tutaj także, że nie tylko ciężarem Epica żyje i wychodzi im to naprawdę cudnie. W takich, zdecydowanie lżejszych klimatach, zostajemy w przedostatnim "This Is The Time" opartym jedynie na akustycznej gitarze, anielskim głosie Simmons i okazjonalnych smykach, później także przy wspomaganiu perkusjonaliami. Na zakończenie wracamy do ciężkiego grania w postaci "Unleashed" z gościnnym udziałem Amandy Sommerville. Najpierw wita nas orkiestrowy wstęp, przywołujący odrobinę klasyki, po czym przyspieszamy.

Ocena: Pełnia
Epica wydając tę epkę ponownie udowodniła swoją znakomitą formę, a pierwsze sześć - właściwych - numerów doskonale uzupełnia "The Holographic Principle" i dziwi fakt, że nie znalazły się one na płycie od razu. Pozostałe numery również nie odstają, choć czasami słychać, że pochodzą z różnych sesji na przestrzeni ostatnich kilku lat. Można narzekać, że jest standardowo i od kilku ostatnich płyt Epica nie prezentuje już niczego nowego, ale to wciąż kawał znakomicie napisanej symfoniczno-metalowej muzyki, która fanom ich muzyki powinna się spodobać, a do tego doskonale nakręca na kolejny pełny album Holendrów.


2. Attack On Titan Songs

Epka niespodzianka dla fanów nie tylko Epiki, ale także anime "Attack On Titan". Muzyka napisana przez japońskiego kompozytora Revo w ramach projektu Linked Horizon, będącego częścią jego Sound Horizon. Soundtrack do lubianego przez wielu serialu anime stanowił przedziwną mieszankę muzyki symfonicznej, power metalu i japońskiego popu. Holenderska formacja postanowiła pobawić się formułą i przerobić kilka tematów z tegoż na swoją modłę. Efekt? Porażający - zwłaszcza jeśli kojarzy się jak brzmi japońska muzyka i się jej całkowicie nie trawi.

Znalazło się tutaj miejsce na osiem numerów, w tym cztery wersje pełne i cztery instrumentalne o łącznym czasie niespełna trzech kwadransów, co jak na Epikę jest równie szokujące co podjęcie się coverowania japońskiego soundtracku do anime, którego członkowie grupy są wielkimi fanami. Fantastycznie wyszła im zatem wersja bombastycznego intra do serialu, czyli "Crimson Bow And Arrow" gdzie doskonale przełożono go na język orkiestry, chórów, ciężkich gitarowych riffów i fantastyczny wokal Simone Simmons, wreszcie zaskakujący growl. To, co mnie odrzucało, tutaj zyskało zupełnie inny wymiar, nie tyle epicki, ile świetnie pokazujący jakim zespołem jest obecnie Epica. Nie tyle wszechstronnym, ile odnajdującym swoje inspiracje w wielu źródłach i umiejących je pokazać w fantastyczny sposób. Równie udany jest numer drugi, czyli "Wings Of Freedom" o niemal hymnowym charakterze, który po chwili rozwija się do istnej jazdy bez trzymanki. Death metalowy ciężar połączony z anielskim głosem Simmons i mnóstwem chórów niemal zupełnie nie przypomina japońskiego oryginału, a jednocześnie jest mu bardzo wierny - ten utwór bowiem wręcz wydaje się jak stworzony dla Epiki, a jego bombastyczny i wręcz teatralny wymiar doskonale wpisuje się w formułę grupy, kapitalnie rozwijając ich styl i wpasowując się w to, w jaki sposób Holendrzy tworzą swoją muzykę. Spokojniej robi się w "If Inside Thee Walls Was a House", który najpierw bawi się balladowym wietrznym klimatem, a następnie na finał kapitalnie wyostrzając się i przyspieszając, ale nie tak mocno jak w dwóch poprzednich. Bardziej podniośle robi się w czwartym kawałku czyli "Dedicate Your Heart!", który ponownie brzmi tak jak by był wręcz stworzony dla Epiki. która doskonale odnajduje sie we wszystkich meandrach japońszczyzny i przerostu formy nad treścią.

Ocena: Pełnia
Ta epka stanowi kapitalne uzupełnienie regularnej dyskografii formacji, ciekawsze nawet od samego uzupełnienia poprzedniej płyty studyjnej, czyli epki "The Solace System". To w jaki sposób Epica radzi sobie z pompatycznością, ostrymi fragmentami i jego przekombinowanymi rozwinięciami oraz dużą ilością orkiestracji i chórów naprawdę robi wrażenie. Ta epka to majstersztyk jeśli chodzi o łączenie symfoniki i metalu, stylu japońskiego i wypracowywanych przez lata gatunkowych klisz, w których Holendrzy wciąż potrafią znaleźć ogromną ilość świeżości i pomysłów. Nie sięgnę może po serial, ale do tej epki będę wracał z przyjemnością, tym bardziej że jeszcze mocniej zaostrza ona apetyt na kolejne wydawnictwo Epiki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz