Miał być drugi Q&A planowany na styczeń/luty, ale tym razem się nie udało. Przyszło do nas tylko jedno pytanie - co jest nie tylko smutne, ale też nieadekwatne do planu zrobienia drugiego filmiku z odpowiedziami na pytania od naszych czytelników. Nie wiemy co zawiniło - czy była to kwestia terminu czy może mimo przypominania jakaś ogólna niechęć do takich działań, które zazwyczaj cieszą się całkiem sporą popularnością. Nie będziemy tego roztrząsać. Być może w przyszłości ogłosimy kolejne Q&A które chcielibyśmy zrobić w formie filmiku, z nadzieją że spotka się z większym zainteresowaniem i większą ilość ciekawych dla nas i dla Was pytań, ale zobaczymy. W tym momencie czujemy tylko rozczarowanie.
Postanowiliśmy, że jednak odpowiemy na to jedno pytanie, które do nas przyszło w formie pisemnego minifelietonu, takiego poza cyklem "LUpa/"Pod LUpą". Pytanie przysłała nam nasza stała czytelniczka Radiomuzykantka (za co bardzo dziękujemy!), które to znajdziecie poniżej wraz z naszymi odpowiedziami...
Radiomuzykantka: Jaki jest ulubiony sposób słuchania muzyki szanownych redaktorów: przez słuchawki czy głośniki, na siedząco, na leżąco, przy innej pracy czy aktywnie, a może jeszcze inaczej?
Lupus: Częściowo odpowiedziałem już na bardzo podobne pytanie naszemu byłemu redaktorowi Marcinowi Wójcikowi, który swego czasu napisał dwu częściowy artykuł "Młodość-naiwność: twórca/opiniotwórca" do którego lektury bardzo zachęcam (tutaj i tutaj). Od tamtego czasu nie zmieniło się zbyt wiele poza kwestią, że nie jestem już studentem. Muzyki słucham na wiele sposobów - zarówno z płyt na mojej wieży Sony, kaset magnetofonowych które nadal posiadam i od czasu do czasu odpalam jak i z mojego odtwarzacza mp3 Walkman (naturalnie firmy Sony) podczas pieszych wędrówek lub podróży, a także na słuchawkach puszczając muzykę z popularnych serwisów streamingowych Spotify czy Deezer, czasem także z youtube'a czy bandcampa albo z dysku jeśli akurat mam dostęp do płyt, które mnie interesują w wersji mp3 lub które mam na nim od dłuższego czasu, a akurat mam ochotę je puścić. Najczęściej słuchając muzyki piszę lub czytam książki, a także jak wspomniałem podczas spacerów. Nie lubię ciszy lub dźwięków miasta, rozmów w środkach komunikacji miejskiej, poza sytuacjami gdy sam w niej uczestniczę rozmawiając z jakimś znajomym lub znajomą. Niezależnie od gatunku muzyka odgrywa w moim życiu ogromną rolę i towarzyszy mi codziennie i niemal w każdej sytuacji, relaksuje, wycisza, ale także napędza do działania. Najbardziej jednak lubię słuchać muzyki w ciemnym pokoju i z zamkniętymi oczami, rozciągnięty przy biurku na moim krześle i z nogami na blacie lub leżąc na łóżku. Odnoszę wtedy wrażenie pełnego uczestnictwa w tym co słyszę, obojętnie czy jest to ekstremalny metal, elektronika, granie progresywne czy filmowe, klasyczne. Czasami potrafię w ciągu jednego dnia przesłuchać kilka, kilkanaście płyt przeskakując z jednej stylistyki do drugiej, a czasami puszczam tylko jedną i najlepiej gdy mogę właśnie zgasić przy tym wszystkie światła i nie istnieć dla świata, tak by liczyła się tylko muzyka i nic więcej.
ŁCh: Tak naprawdę nie mam ulubionego sposobu słuchania muzyki. Muzyka jest czymś co towarzyszy mi od kiedy zwlokę się zwycięsko z łóżka, do momentu aż kładę się spać. Od rana coś musi grać. W zasadzie nie jestem przyzwyczajony do ciszy, do tego że nic w tle nie ma. Jeśli akurat nie jestem w stanie słuchać muzyki, to często mimowolnie "odpala" mi się w głowie jakiś kawałek lub myślę nad kompozycjami dla swojego zespołu. Natomiast muzyka w czasie podróży gdziekolwiek jest obowiązkowo. Przy pracy także, coś musi być w tle. Bardziej trafne by tu było pytanie jakiej muzyki słucham w określonych momentach dnia. Kiedy chce się obudzić jadąc rano na uczelnie zwykle jest to coś ostrego i energicznego. To samo jeśli jestem w złym humorze. Ciężka muzyka służy mi także w chwilach relaksu, można powiedzieć że mnie napędza jak paliwo. Jeśli chodzi o muzykę symfoniczną, filmową, czy zwyczajnie spokojniejszą to muszę mieć na nią odpowiedni nastrój. Długa podróż zawsze wiąże się ze spokojnymi dźwiękami gitar i/lub smyczków. Taka muzyka zapewnia mi też chwile wytchnienia od ciężkiego grania. Muzyka elektroniczna, jazz, blues oraz pop będzie się pojawiać kiedy mam ochotę doświadczyć czegoś innego, czego na co dzień nie słucham. Wracając na chwilę do pytania Radiomuzykantki, to muzyka, spokojna, symfoniczna, czy barwna (jak np. solowe albumy Sully'ego Erny) chociaż raz powinna zostać wysłuchana w całkowitym odcięciu od świata tj. leżąc z zamkniętymi oczami chłonąc każdą nutę.
A jak jest u Was? Jeśli chcielibyście żeby Q&A się jednak na naszych łamach pojawiały nadal, to dajcie znać, a za jakiś czas ogłosimy kolejną edycję. Możecie także pod tym tekstem zadawać nam pytania na które z miłą chęcią odpowiemy - być może nawet w formie filmiku jak miało to miejsce w przypadku pierwszej edycji.
Radiomuzykantka: Jaki jest ulubiony sposób słuchania muzyki szanownych redaktorów: przez słuchawki czy głośniki, na siedząco, na leżąco, przy innej pracy czy aktywnie, a może jeszcze inaczej?
Lupus: Częściowo odpowiedziałem już na bardzo podobne pytanie naszemu byłemu redaktorowi Marcinowi Wójcikowi, który swego czasu napisał dwu częściowy artykuł "Młodość-naiwność: twórca/opiniotwórca" do którego lektury bardzo zachęcam (tutaj i tutaj). Od tamtego czasu nie zmieniło się zbyt wiele poza kwestią, że nie jestem już studentem. Muzyki słucham na wiele sposobów - zarówno z płyt na mojej wieży Sony, kaset magnetofonowych które nadal posiadam i od czasu do czasu odpalam jak i z mojego odtwarzacza mp3 Walkman (naturalnie firmy Sony) podczas pieszych wędrówek lub podróży, a także na słuchawkach puszczając muzykę z popularnych serwisów streamingowych Spotify czy Deezer, czasem także z youtube'a czy bandcampa albo z dysku jeśli akurat mam dostęp do płyt, które mnie interesują w wersji mp3 lub które mam na nim od dłuższego czasu, a akurat mam ochotę je puścić. Najczęściej słuchając muzyki piszę lub czytam książki, a także jak wspomniałem podczas spacerów. Nie lubię ciszy lub dźwięków miasta, rozmów w środkach komunikacji miejskiej, poza sytuacjami gdy sam w niej uczestniczę rozmawiając z jakimś znajomym lub znajomą. Niezależnie od gatunku muzyka odgrywa w moim życiu ogromną rolę i towarzyszy mi codziennie i niemal w każdej sytuacji, relaksuje, wycisza, ale także napędza do działania. Najbardziej jednak lubię słuchać muzyki w ciemnym pokoju i z zamkniętymi oczami, rozciągnięty przy biurku na moim krześle i z nogami na blacie lub leżąc na łóżku. Odnoszę wtedy wrażenie pełnego uczestnictwa w tym co słyszę, obojętnie czy jest to ekstremalny metal, elektronika, granie progresywne czy filmowe, klasyczne. Czasami potrafię w ciągu jednego dnia przesłuchać kilka, kilkanaście płyt przeskakując z jednej stylistyki do drugiej, a czasami puszczam tylko jedną i najlepiej gdy mogę właśnie zgasić przy tym wszystkie światła i nie istnieć dla świata, tak by liczyła się tylko muzyka i nic więcej.
ŁCh: Tak naprawdę nie mam ulubionego sposobu słuchania muzyki. Muzyka jest czymś co towarzyszy mi od kiedy zwlokę się zwycięsko z łóżka, do momentu aż kładę się spać. Od rana coś musi grać. W zasadzie nie jestem przyzwyczajony do ciszy, do tego że nic w tle nie ma. Jeśli akurat nie jestem w stanie słuchać muzyki, to często mimowolnie "odpala" mi się w głowie jakiś kawałek lub myślę nad kompozycjami dla swojego zespołu. Natomiast muzyka w czasie podróży gdziekolwiek jest obowiązkowo. Przy pracy także, coś musi być w tle. Bardziej trafne by tu było pytanie jakiej muzyki słucham w określonych momentach dnia. Kiedy chce się obudzić jadąc rano na uczelnie zwykle jest to coś ostrego i energicznego. To samo jeśli jestem w złym humorze. Ciężka muzyka służy mi także w chwilach relaksu, można powiedzieć że mnie napędza jak paliwo. Jeśli chodzi o muzykę symfoniczną, filmową, czy zwyczajnie spokojniejszą to muszę mieć na nią odpowiedni nastrój. Długa podróż zawsze wiąże się ze spokojnymi dźwiękami gitar i/lub smyczków. Taka muzyka zapewnia mi też chwile wytchnienia od ciężkiego grania. Muzyka elektroniczna, jazz, blues oraz pop będzie się pojawiać kiedy mam ochotę doświadczyć czegoś innego, czego na co dzień nie słucham. Wracając na chwilę do pytania Radiomuzykantki, to muzyka, spokojna, symfoniczna, czy barwna (jak np. solowe albumy Sully'ego Erny) chociaż raz powinna zostać wysłuchana w całkowitym odcięciu od świata tj. leżąc z zamkniętymi oczami chłonąc każdą nutę.
A jak jest u Was? Jeśli chcielibyście żeby Q&A się jednak na naszych łamach pojawiały nadal, to dajcie znać, a za jakiś czas ogłosimy kolejną edycję. Możecie także pod tym tekstem zadawać nam pytania na które z miłą chęcią odpowiemy - być może nawet w formie filmiku jak miało to miejsce w przypadku pierwszej edycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz