W gimnazjum zasłuchiwałem się w tym albumie, granym na nieśmiertelnej kasecie magnetofonowej, niemal do znudzenia. Tymczasem, od wydania „Prymitywa” minęło
dwadzieścia lat, mimo to wciąż jest to płyta niezwykle aktualna, prawdziwa i
szczera. T.Love postanowił wydać reedycję tego wydawnictwa i wyruszyć w trasę
po kraju. Dwugodzinny koncert, ogromna ilość znakomitych utworów, wspomnień i
atrakcji.
Gdyński koncert wypadł dokładnie
dzień po faktycznej rocznicy wydania „Prymitywa”, choć trasa trwa już od
drugiej połowy października. Można więc powiedzieć, że był to występ
szczególny, nie tylko dla fanów, ale również dla zespołu, co Muniek wielokrotnie
podkreślał. Koncert rozpoczął się o pół do dziewiątej i trwał równe dwie godziny.
Supportów nie było, jednym słowem „An evening with… T.Love”. Setlistę
zdominował oczywiście „Prymityw” z którego zabrzmiały prawie wszystkie utwory w
takiej kolejności, jak na albumie (zabrakło bowiem „Wakacji”). Przy wielu nie
zabrakło również anegdot oraz wspomnień i tak Muniek opowiadał o inspiracji do „Berlin-Paryż-Londyn”,
w „T.Love T.Love” nie zabrakło małych aktualizacji kto chciał lub chce grać w
T.Love, przy „Jasiu i Marysi” Muniek nie omieszkał poinformować, że Jan lat 24
bzyka panienki na Erasmusie, podczas gdy Marysia lat 21 jest bardzo grzeczną
dziewczynką, z kolei przy „Jednorękim Bandycie” zauważył, że niespodziewanie
utwór ten poruszył kwestie gender, zanim w ogóle wymyślono ten termin i
zjawisko socjologiczne. Nie wszystko z
tego nadawało się na uszy najmłodszych fanów (niektórzy rodzice dorastający z
tym graniem dwadzieścia lat temu, przyszli z dziećmi mającymi może siedem/osiem
lat), ale to już sprawa tych rodziców i „Wychowania”.
Ten utwór także zabrzmiał w
drugiej części koncertu. Nie zabrakło również wyboru największych hitów zespołu
takich jak „Autobusy i tramwaje”, „IV Liceum”, „King”, „I Love You” i „Nie,
Nie, Nie” czy coveru utworu Bruce’a Springsteena „Radio Badziewie” (w oryginale
„Radio Nowhere”). Ponadto w ramach drugiej części T.Love wykonał „Pole
Garncarza”, „Italię” oraz „Jałtę” Jacka Kaczmarskiego, które zostały nagrane
specjalnie na reedycję „Prymitywa”. Po
wykonaniu tych numerów zespół zszedł ze sceny, by po chwili pojawić się na niej
ponownie i na bis wykonać „Lucy Phere” z wydanej dwa lata temu „Old is Gold”, „Warszawę”
oraz cover „The Times They are A-changin’” Boba Dylana.
T.Love to jeden z kilku polskich zespołów,
który wciąż łączy pokolenia. W Uchu nie brakowało bowiem rodziców pamiętających
grupę z czasów swoich młodości ze swoimi pociechami czy młodzieży w wieku
licealnym i studenckim. Zespół Muńka na scenie tryskał energią i zarażał ją
zebranych. Dopisało brzmienie, choć czasami słychać było bardziej kakofonię,
aniżeli poszczególne instrumenty, a nawet dało się zauważyć delikatne fałsze,
to cały zespół był w znakomitej formie. „Prymityw” zaś jeszcze długo będzie
aktualny w przekazie i wciąż będzie słuchany, a ten koncert tego dowiódł.
Zdjęcia z koncertu dostępne na naszym facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz