niedziela, 24 listopada 2013

Wydział Filmowy VI: Richard Jacques - Blood Stone OST (2010)


Uwaga! Artykuł zawiera spoilery dotyczące fabuły i rozgrywki w grze! 

"Blood Stone" to jedna z czterech gier poświęconych najsłynniejszemu agentowi Jej Królewskiej Mości, Jamesowi Bondowi, w którego rolę wcielił się Daniel Craig, aktualny odtwórca postaci wymyślonej przez Fleminga. Swoją premierę miała 2 listopada 2010 roku, niemal w tym samym momencie, gdy Activison (odpowiedzialny za gry z Bondem w latach 2008-2012), wypuścił "007 Golden Eye", będącą remakiem wcześniejszej odsłony gry i filmu z Piercem Brosnanem. Obie dzieją się w kilka lat po wydarzeniach z filmu (i gry) "Quantum Of Solace", ale jeszcze przed "Skyfall" i grą "007 Legends". W szóstym "Wydziale Filmowym", jak łatwo się domyślić, będzie garść refleksji o grze "Blood Stone" oraz kilka słów o muzyce napisanej przez Richarda Jacquesa ....


Joss Stone
Gra "Blood Stone" rozpoczyna się w Grecji podczas szczytu G-20. James Bond usiłuje udaremnić planowany samobójczy zamach bombowy. W tym samym czasie zostają skradzione ściśle tajne wyniki badań biochemicznych, które jeśli dostaną się w niepowołane ręce, mogą stanowić podstawę do zbudowania broni mogącej zagrozić całemu światu. W tym momencie akcja gry prowadzi nas przez Istambuł, Monako, Syberię, aż do Bangkoku, Birmy i do dramatycznego finału, ponownie, w Monako. Na każdym etapie czekają nas pościgi, strzelaniny i proste łamigłówki logiczne. Jedną z kilku kwestii, które niewątpliwie należy zapisać na plus jest świetne odzwierciedlenie mechaniki kierowania pojazdami. Przykładowo Aston Martina DB5 prowadziło się naprawdę ciężko, podczas gdy współczesnego nam DBSa lekko i wygodnie, bez nieprzewidzianych szarpnięć. Inną sprawą są bardzo elegancko wykonane filmowe przerywniki, przedstawiające często kluczowe dla rozgrywki momenty i solidnie skonstruowane cliffhangery w poszczególnych sekwencjach. Ale do tego jeszcze wrócimy...

Za scenariusz gry odpowiedzialny jest Bruce Feirstein, który napisał scenariusze do trzech filmów o Jamesie Bondzie ("Golden Eye", "Jutro nie umiera nigdy" oraz "Świat to za mało") oraz do pięciu gier z cyklu ("Everything or Nothing" z 2004 roku, "From Russia With Love" z 2005, nowej wersji "Golden Eye" z 2010, opisywanego "Blood Stone" oraz do "007 Legends" z 2012 roku, które również wyreżyserował). Twarzy i głosów użyczyli aktorzy znani także z filmów o agencie 007, a mainowicie Bonda zagrał wspomniany już Daniel Craig, w szefową MI6 M Judi Dench, a w rolę Billa Tannera, którego słyszymy tylko w połączeniach telefonicznych, Rory Kinnear, który zagrał tę postać w "Quantum Of Solace" oraz "Skyfall". W postać kobiecą, niezwykle istotną dla całej historii i będącej kimś w rodzaju Elektry King z filmu "Świat to za mało" lub Vesper z "Casino Royale", tajemniczą Nicole Hunter, zagrała piosenkarka Joss Stone, która również nagrała utwór "I'll Take It All" (napisany razem z Davem Stewartem z Eurythmics) wykorzystany do czołówki gry (poniżej, a tu link do wersji pełnej).


Na soundtracku autorstwa Richarda Jacquesa, niestety nie znalazła się żadna z wersji bardzo dobrego utworu Joss Stone. Znalazło się za to miejsce dla dwudziestu czterech odrębnych kompozycji o łącznym czasie sześćdziesięciu  ośmiu minut. Przyjrzyjmy się wpierw sylwetce odpowiedzialnego za muzykę do gry kompozytora. Richard Jacques urodził się 2 lipca 1973 roku w Leamington Spa w Anglii. Znany jest ze współpracy z Sega, dla której napisał muzykę do takich gier jak: "Sonic R" czy "Sonic 3D", a zwłaszcza do gry "Headhunters" z 2001 roku, za który dostał liczne nagrody oraz umożliwiło mu zagranie pierwszego koncertu z pełną orkiestrą w ramach Symphony Game Music Concert w Leipzig. Napisał także muzykę do pierwszego "Mass Effect" (tak zwany "additional score"), "Starship Troopers", "Alicji w krainie czarów" i do wielu innych gier, które zdobyły mniejszą lub większą popularność. Jego zainteresowania muzyczne oscylują pomiędzy klasyczną muzyką symfoniczną, jazzem, a nawet hip hopem i popem. Muzykę do "Blood Stone" nagrywał z prawdziwą orkiestrą symfoniczną w słynnym studiu przy Abbey Road, tym samym, w którym nagrywali Beatlesi.

"What happened? Bond happened!"
Płytę otwiera "M Puts Her Trust in Bond" będący łagodnym wstępem do całej historii, przedstawieniem gruntu pod przyszłą historię, a na moment pojawiają się bardziej energetyczne orkiestracje, charakterystyczne bondowskie zagrywki, perkusjonalia, a także powtarzający się później motyw napisany na potrzeby gry i nawiązania do twórczości Davida Arnolda, odpowiedzialnego za muzykę do pięciu filmów o słynnym agencie. Jacques bowiem bardzo umiejętnie nawiązał i odświeżył stylistykę wypracowaną przez Arnolda, nadając jej filmowy wymiar.
Następnie pojawia się świetny "Athens Harbour Chase" z sekwencji pościgu motorówką za jachtem ściganego przez Bonda terrorysty. Przywodzi on nie tylko fragmenty z "Quantum of Solace", ale także wcześniejsze filmy z Piercem Brosnanem, do których Arnold napisał muzykę, jak również motyw z utworu "You Know My Name" Chrisa Cornella z "Casino Royale".
Bardzo podobne i równie udane są utwory "Fireworks at Acropolis", "Bazar Chase", "Escaping the Refinery" i powiązany z nim "Siberian Pursuit" (kapitalny pościg Aston Martinem DBS za pociągiem po zaśnieżonych i skutych lodem syberyjskich bezdrożach pod silnym ostrzałem helikoptera) czy "Track Chase/Track Down" (z równie udanej sekwencji pościgu ulicami Bankgoku za zabójcą uciekającym w demolującej miasto wielkiej ciężarówce).


Jacques'owi nieźle wyszły też utwory dużo łagodniejsze, ilustrujące nieliczne spokojne chwile oddechu czy fragmenty z momentów skradania. Taki "Turkish Delight" wyraźnie nawiązuje do niemal sielankowych fragmentów znanych z "Casino Royale" czy mroczne ilustracje do scen przesłuchań, jak na przykład "The Torture of Malcolm Tedworth" czy "Welcome to Birma Mr. Bond". Jak widać, podobnie jak w filmach muzyka odnosi się do poszczególnych wydarzeń i stosownie do nich utwory noszą też tytuły. Nie ma tutaj kwiatków w rodzaju "Chase 1", "Quick Shoot" i tym podobnych, jakie do niedawna jeszcze były normą w muzyce związanej z grami.

W "Blood Stone" muzyka towarzyszy nam w każdym jej fragmencie, co jest dużym plusem, nie została na szczęście potraktowana po macoszemu i wykorzystana jedynie jako przerywnik lub przeszkadzacz, na zasadzie gra sobie, muzyka sobie. Jest jej integralną częścią, jednakże często można odnieść wrażenie, że umyka ona uwadze gracza. Skupieni na tym, aby James Bond złapał kolejnych ściganych złoczyńców, czy przetrwał kolejną strzelaninę trudno jest się skupić na muzyce i w pełni odkryć jej zalety. Gdy już przejdziemy grę w całości, warto puścić sobie właśnie soundtrack i ponownie przeżyć historię zawartą w grze, słuchając samej muzyki i przypominając sobie poszczególne fragmenty. Muzyka, którą napisał Jacques jest bardzo sprawna i świetnie wpasowuje się w klimat serii, a także jak podkreśliłem to wcześniej, nawiązuje do muzyki tworzonej przez Davida Arnolda. Można nawet odnieść wrażenie, że bardziej nawiązuje on do muzyki zrealizowanej na potrzeby filmów z Piercem Brosnanem, aniżeli tych z Danielem Craigiem, a jeśli do tychże to tylko miejscami. Nie jest to soundtrack zrobiony na odwal, w niektórych komentarzach na youtubie można przeczytać nawet głosy, że zrobił muzykę dużo ciekawszą od tej, która znalazła się w "QoS" czy nawet w "Skyfall", do którego muzykę napisał Thomas Newman. To właśnie muzyka bardzo filmowa, ale także rozbudowana, utwory mają konkretną długość (średnio od trzech do sześciu minut), a nie jak czasami ma miejsce zaledwie kilkusekundowe fragmenty, które powtarzane są w całej rozgrywce do znudzenia.
"No easy way out" z Rafinerii Pomerova
Jako, że piszemy o grze, wypada też powiedzieć kilka słów o samej grze. Grafika jest dość ładna, aczkolwiek pozostawia wiele do życzenia. O ile filmowe przerywniki czy nawet w samej rozgrywce zostały zrobione naprawdę dobrze, to zwraca uwagę dość brzydkie wykonanie twarzy (zwłaszcza Bonda) poza filmowymi wstawkami. Rażą też liczne bugi, w rodzaju drgających kończyn, często wygiętych pod nienaturalnym kątem, a nawet niespodziewanie wrastających w ściany (!). Mocną stroną gry są pościgi, których w pewnym momencie można mieć wręcz przesyt, ale tych za czasów Feirsteina także i w filmach było wiele, szczególnie w pamięć wbija się świetnie odwzorowana charakterystyka prowadzenia Aston Martinów. Pamiętam, że w jednym z odcinków popularnego brytyjskiego programu motoryzacyjnego Top Gear, zrobiono test porównawczy klasycznego DB5 i nowego DBSa. Bodajże Clarkson był zachwycony oboma pojazdami, jednak zwracał uwagę, że znany z "Goldfingera" (i powracający w wielu późniejszych filmach) DB5 prowadzi się dość ciężko, a na zakrętach szarpie w lewą stronę. Rzeczywiście, w grze podczas jazdy DB5tką ma się wrażenie ściągania w lewą stronę, prowadzi się go dość ciężko, żeby nie powiedzieć topornie, podczas gdy DBS prowadzi się gładko, bez niespodziewanych szarpnięć. 

Dużą zaletą jest także scenariusz, który choć sprawdza się w grze, w filmie mógłby wypaść równie nieprzekonująco jak ten, który napisano do "Quantum of Solace". Nie spojlerując, mocno rozczarowuje zakończenie, które nagle urywa grę w wydawać by się mogło, momencie, po którym powinna nastąpić dalsza rozgrywka (zresztą, jeśli nie graliście, oceńcie sami). Poważną wadą gry jest jej liniowość, w której nie ma miejsca na chwilę oddechu w kasynie, na znalezienie alternatywnej ścieżki czy drogi dojazdu, w której nie możemy pozwiedzać egzotycznych lokacji. Przy pierwszym przejściu nie przeszkadza to ani trochę, cel jest zrozumiały, jednakże przy kolejnych (zwłaszcza na trudniejszym poziomie) zaczyna to trochę denerwować i rozczarowywać. 


"Blood Stone" jako gra jest zaledwie dobra. Raptem pięć godzin rozgrywki, jakie zostało w niej zaproponowane prezentuje się przyzwoicie, jednakże nie jest to też gra dla wszystkich. To produkt adresowany przede wszystkim do wielbicieli Jamesa Bonda i do tych, którzy nie patrzą aż tak rygorystycznie na graficzne niedociągnięcia, krótki czas trwania całości, czy nawet na błędy w logice historii, a i takie można zauważyć. Tak samo jest z soundtrackiem do gry, choć zrobiony znakomicie, jest zaledwie przyzwoity. Dobrze ilustruje grę, dobrze się go słucha poza nią, ale absolutnie nic nie wnosi do samego kształtu szeroko pojętej muzyki bondowskiej. Przy jednym i drugim bawiłem się znakomicie, a nawet doszło do tego, że postanowiłem ponownie ją przejść. Zarówno samą grą, jak i muzyką Jacquesa warto jednak się zainteresować, bo to mimo wszystko kawał znakomitej rozrywki, a wszak oto chodzi nie tylko w grach, ale także przygodach najsłynniejszego brytjskiego szpiega, Jamesa Bonda 007.

"Fireworks? Honestly? Yes, I expected them..."
Ocena gry: 7,5/10
Ocena muzyki w grze: 6/10
Ocena muzyki poza grą: 7/10
Ocena ogólna: 7/10

1 komentarz:

  1. A propos gier, to wreszcie udało mi się przejśc na czwarty poziom lotu statkiem Anakina Skywalkera Twilight.... cienka jestem ;p

    OdpowiedzUsuń