niedziela, 10 listopada 2013

Fischerle & Musa Czachorowski - Mniej niż 40 opowieści (2013)


Pamiętacie czasy kiedy rodzice puszczali Wam słuchowiska z (obowiązkowo) trzeszczącej płyty winylowej? Bajki okraszone muzycznymi wstawkami, wypowiadane takim niepokojącym głosem, że oczy robiły się duże, ręce szukały kocyka, poduszki albo misia, a mimo to słuchało się ich z wypiekami na twarzy? Ta płyta przywołuje takie właśnie wspomnienia, szkoda tylko, że nie trzeszczy...

Ta wydana 10 września płyta to projekt Mateusza Wysockiego, ukrywającego się pod pseudonimem Fischerle oraz tatarskiego poety i aktywisty Musy Czachorowskiego, którzy postanowili tatarskie bajki przenieść w inny kontekst, dodając jej nie tylko współczesny wymiar ale i uzupełnić minimalistyczną, elektroniką czy nawet ambientowymi, dubstepowymi i drone'owymi dodatkami. Bajki, choć formalnie dedykowane dzieciom, są jednak dość brutalne, krwawe i niekoniecznie przyjemne, ale jak na bajki przystało z morałem. Warto dodać, że płyta została zrealizowana jako projekt dofinansowany przez prezydenta Białegostoku i wydany przez Oficynę Biedota (od niedawna istniejącą pod nową nazwą BDTA) w limitowanej liczbie pięciuset sztuk, a rewelacyjną okładkę zrobiła Ewa Hryniuk.

Na płycie o łącznym czasie czterdziestu pięciu minut i trzydziestu pięciu sekund znalazło się sześć utworów, a pierwszy z nich nosi tytuł "Balta" i jest instrumentalnym wstępem do całości, dodajmy, że bardzo klimatycznym i intrygującym. Oto na tle pulsujących perkusjonali przemykają szumy i niepokojące ambientowe dźwięki. Fantastyczne wprowadzenie przechodzi w pierwszą bajkę. Świetne "3 dziewczyny i 4 ałmawyzy" to klasyczna opowieść o krnąbrnych dzieciach i złych czarownicach. Muzyki w niej prawie nie ma, są to jedynie pojedyncze wietrzne, przeciągłe i niepokojące dodatki, aniżeli dosłowna warstwa muzyczna. Po prostu majstersztyk, którego nie da się opisać.

W drugiej bajce pod tytułem "Zły język" pojawia się więcej dźwięków, pulsujące ambientowe tło razem z kolejną kapitalną opowieścią fantastycznie współgra, a sam utwór można słuchać dwuwartstwowo. Można słuchać bajki lub głęboko wejść w świetne instrumentalne tło. Równie niesamowita jest bajka pod numerem czwartym, czyli "Bezręka dziewczyna" (z dodatkiem niesamowitych szumów, które raz po raz się wznoszą lub cichną). Podobnie jak dwie poprzednie bajki nie należy ona do kolorowych, ale właśnie ich urok polega na tym, że wymykają się konwencjom, a zwłaszcza disnejowskim schematom. Bajki tureckie, tatarskie i wiele podobnych opowieści z tamtych rejonów, naprawdę można się przerazić, mimo, że tak naprawdę do strasznych nie należą. Strach kryje się tutaj za zwykłymi ludźmi, którzy zdolni są zabić byle by tylko polepszyć swój byt. 

Klasyczna opowieść o cesarzu (w tym wypadku o hanie) pragnącym oddać swoją córkę młodzieńcowi (ale i niekoniecznie), który wykona jego żądanie (w tym wypadku opowiedzenie najlepszej bajki) znalazła się na piątej pozycji. "40 opowieści" roi się od dziwów i niesamowitości. Wywołuje upragniony uśmiech, choć wcale, podobnie jak poprzednie do różowych nie należy, mimo szczęśliwego (?) zakończenia. A muzycznie? Klimatyczne perkusjonalia przy kulminacji bajki. 
Płytę wieńczy ambientowy, najbardziej rozbudowany pod względem muzycznym (obok "Balty") utwór "Tulpar". Tylko na początku pojawiają się w nim słowa, a później mamy samą muzykę.

Eksperyment się zdecydowanie udał, płyta przelatuje i wprawia w osłupienie. Bajki są opowiedziane w sposób kapitalny, a minimalistyczne dźwiękowo-muzyczne tło świetnie z nimi się łączy. Trochę szkoda, że samych bajek mamy tylko cztery, bo po przesłuchaniu ma się ochotę na więcej. Jeśli macie ochotę na coś innego niż zazwyczaj i zawsze lubiliście bajki, zwłaszcza te mroczne, straszne i pełne nienawiści do bliźniego to zdecydowanie jest to płyta dla Was. Całość jest nietypowa, ale naprawdę rewelacyjnie zrobiona. Trudno taką płytę oceniać, bo nie jest to przecież album typowy, raczej jest ciekawostką, ale wyróżniającą się na tle tegorocznych wydawnictw. Bez oceny 


Całego albumu można posłuchać na bandcampie Biedoty.

1 komentarz:

  1. poczytane, posłuchane. :) czytalo się bardzo fajnie, muzycznie jakos tym razem mniej mnie porwało.

    OdpowiedzUsuń