niedziela, 2 grudnia 2012

Hunter: "Z Saimonem mamy same problemy…" - wywiad




W niedzielę, 25 listopada zaraz po koncercie grupy Hunter w gdyńskim Uchu (relacja do poczytania m. in. tutaj) miałem okazję porozmawiać na backstage’u klubu z Jelonkiem, Saimonem , Drakiem i Darayem (czyli prawie całym składem zespołu). W obszernym wywiadzie muzycy opowiadają mi o swojej aktualnej trasie, o najnowszej płycie, o tym jak fantastycznie nagrywa się poza studiem oraz śmieją się sami z siebie.

Lupus: Opowiedz jak przebiega Wasza aktualna trasa, bez większych problemów?

Saimon: Jest różowo! [śmiech]

Jelonek: Powinieneś o tym z Saimonem porozmawiać [śmiech]. Ujmę to tak: Elegancka droga bez większych niespodzianek, ale za to z dużą ilością, małych i drobnych złośliwości.

L: Opowiedz o nich. Jeśli to naturalnie nie jest żadna tajemnica.

J: Wystarczy powiedzieć – Saimon [śmiech]. On to wszystko załatwia i to z nim powinieneś rozmawiać, on Ci szczegóły, te najbardziej pikantne, zdradzi.

[Saimon zaczyna strzelać z ręcznych pistoletów w naszą stronę i wydaje dźwięk strzelania: tdżtdż]

S: Złośliwości… co do nich, to wystarczy, że Jelonek zamknie oczy, tak nas raptem w naszym samochodzie czymś uraczy, że wiesz, normalnie nie da się jechać. I weź tu nie bądź złośliwy, jak co pięć minut mu się wytacza coś, a działo ma konkretne…

J: Paweł! Paweł jest mistrzem złośliwości!  [Drak siada na miejscu Jelonka].

Drak: Dobra, to co chcesz?

L: Na początek to samo pytanie, które zadałem Jelonkowi. Jak przebiega trasa, bez większych problemów?

D: Największym problemem jest Saimon [śmiech].

J: Właśnie jesteś świadkiem rozpadu acapelli… acapelli [śmiech]

Wszyscy: WOJNA!!!

S: Wiesz, a jak się kapele rozpadają to nierówno…

D: [z szelmowskim uśmiechem] Myślisz, że to żarty, ale to nie są żarty... a tak serio, to serio trzeba było z nami rozmawiać przed koncertem, po koncercie to nie jest, jak widzisz, dobry pomysł…  jest niespokojnie, na zasadzie: burza spokój, burza spokój. Dobra, spróbuję się skoncentrować… słucham Ciebie…

L: Nagraliście nową płytę zatytułowaną „Królestwo”. Co możesz o niej powiedzieć?

D: Nie, powinno raczej być, co Wy możecie o tej płycie nam powiedzieć. Bo, to co chcieliśmy powiedzieć, to powiedzieliśmy już na płycie.

L: Nagrywaliście ją w dziczy, w leśnej głuszy na Mazurach. Jestem ciekaw, jak według Was ten nowy, naturalny dźwięk przełożył się na Wasze wcześniejsze brzmienie.

D: O kurczę… ale zagmatwałeś teraz, poczekaj: w jaki sposób obecny dźwięk przełożył się na poprzedni… nie wiem, naprawdę nie wiem jak się przełożył i nie zastanawialiśmy się nad tym zupełnie. Zastanawialiśmy się nad tym jak będzie brzmiał obecny dźwięk. Staraliśmy się go zrobić tak, aby był jak najbardziej prawdziwy, naturalny – Natura 2000. [śmiech]

L: Nie miałem okazji jeszcze słuchać całej płyty, ale jak tak słuchałem trzech udostępnionych singlowych, że tak powiem, kawałków to zabrzmiały mi one trochę jak połączenie „Medeis” z „Hellwood”.

D: Wiesz, nie mam pojęcia. Nigdy, nie myślałem o tym. Możliwe, że masz rację, jeśli tak to czujesz, to pewnie tak jest. My nie mamy planów, robimy to, co nam gra w duszy.

S: Jak to nie mamy planów? Ja mam plany! Wakacje, ogródek…

D: Chyba plamy! Jak widzisz, największe problemy są z Saimonem, jest nieobliczalny. [śmiech]

L: Będę drążył temat nowej płyty. Jak ją odbierasz? Jest ona spełnieniem jakiś marzeń?

D: Każda płyta jest dla mnie spełnieniem marzeń. Każda, bo powiem Ci, że ja marzenia wkładam w każdą płytę.

L: A w jakiś specyficzny sposób różni się od poprzednich?

D: Myślę, że tak. Jesteśmy innymi ludźmi. Jesteśmy trochę starsi, mamy inne spojrzenie na niektóre rzeczy i nagrywaliśmy ją w innych warunkach.

S: Ty mi się bardziej podobałeś jak byłeś starszy.

D: Przykro mi Saimon, nie każdy może być starszy. Niektórzy są po prostu coraz młodsi i musisz się z tym pogodzić. Musisz pamiętać o kocich ruchach!

L: Czujesz się młodszy?

D: Nie, co… Od kogo?

L: Od samego siebie…

D: Nie, skąd… od Saimona. Czuję się młodszy od Saimona, bo on zgrzyta, zobacz… jakie on dźwięki wydaje: takie zgorzkniałe, blaszane i takie nieprzyjemne dla ucha. Lepsze byłyby dźwięki drewniane, takie miłe dla ucha. A on jest blaszakiem. Cały jest jak ze stali, oprócz kilku detali.

L: A chcielibyście kontynuować nagrywanie płyt w leśnej głuszy?

D: Chcielibyśmy kontynuować nagrywanie płyt w leśnej głuszy, jak najbardziej. [śmiech] To jest fajne, czujesz się jak nie w studiu. W studiu jest zawsze spięcie dupy, presja i nerwowość, a tam nie było – żadnej.

L: Powiedz mi, proszę co zamierzacie po tej trasie? Wspominaliście coś o dalszym ciągu na wiosnę.

D: Chcemy nagrać drugą część, bo nagraliśmy dużo więcej utworów niż to, co wybraliśmy na najnowszą płytę.

L: Słyszałem, że siedemnaście…

D: Nie jestem pewien, czy nie dziewiętnaście. Ciężko to w sumie policzyć, bo już się trochę pogubiliśmy w tym wszystkim, skupiliśmy się na pierwszych dziesięciu i je nagraliśmy, to znaczy nie nagraliśmy… tylko… uciekło mi słowo…

L: Zostały zrealizowane.

D: Tak jest. Zrealizowane, wyprodukowane…. Zostały skończone i weszły na płytę. Reszta czeka, brakuje  w nich wokali, smyków, jakiś smaczków.

L: Czyli należy się spodziewać „Królestwa, część druga” albo innego nowego tytułu?

D: Tak. Na pewno fajnie by było, bardzo bowiem byśmy chcieli pokazać  tę drugą część, bo jest troszeczkę inna i bardziej pokręcona, ale wszystko będzie zależeć od tego, co będzie się działo z „Królestwem”, ponieważ to, że ta płyta została zrealizowana wynikało z tego, że od trzech lat zbieraliśmy na nią kasę, odkładaliśmy ją z koncertów i różnych innych rzeczy żeby móc samemu to zrobić. Teraz jeżeli będzie odzew i ludziom się ta płyta spodoba, kupią ją, to będziemy mogli wyprodukować i wydać następną. Okazało się, że jest to więcej niż oczekiwaliśmy, więc jesteśmy teraz pod kreską, ale wierzymy w uczciwość.

L: Super. Chciałbym Ci też zadać pytanie, odnośnie innych zespołów. Z kim byście chcieli zagrać, macie jakiś faworytów?

D: Jest mnóstwo takich zespołów. Ale wiesz, zagraliśmy z Metallicą, więc to już nie jest tak, że chcielibyśmy z kimś większym, tylko, z różnymi, to już chyba szczyt jeśli chodzi o takie zespoły. Na pewno jesteśmy zadowoleni z tych, które już zagraliśmy.

S: Chcielibyśmy zagrać z zespołem złożonym z samych pięknych dziewczyn. Sześć członkiń, żeby było, tak akurat na każdego.

L: Dobra, z mojej strony to będzie wszystko.

D: Masz tu jeszcze Daraya. Pogadaj z Darayem!

Daray: No, cześć…

L: Witam. Opowiedz jak się pracuje jednocześnie z kilkoma zespołami, żeby wymienić tylko Huntera, Dimmu Borgir czy Black River, który chyba już się nie reaktywuje...

Daray: Nie, Black River już się nigdy nie reaktywuje, bo Maciek [Taff – przyp. red.] stwierdził, że mu już się nie chce grać, to znaczy śpiewać. Miał tam różne problemy zdrowotne i postanowił skończyć.

L: Szkoda.

D: No, szkoda. Ale wiesz, teraz wszystko jest ok, jest w pełni sił, ale stwierdził, że nie będzie już śpiewać, że to nie jest to, co chciał robić. A wracając do Twojego pytania: z każdym zespołem współpracuje się tak samo, są profesjonalistami, są poważnymi muzykami, którzy znają się na tym i robią to od wielu lat. Wiesz, ludzie myślą, że jak gram z Dimmu Borgir to jest jakoś inaczej, a jest normalnie. Jest kanciapa, spotykamy się, gramy sobie, pijemy piwko. Wszystko jest tak samo, różni się to tylko na koncertach, choćby pod względem frekwencji. Chociaż jak teraz graliśmy z Hunterem w Krakowie, to było ponad tysiąc osób, a to już podobna liczba, jaka przychodzi na Dimmu Borgir. Znacząca różnica polega na tym, że z Dimmu Borgir jeździmy po całym świecie, a z Hunterem tylko po Polsce.

L: Rozumiem. A jak z Twojej perspektywy wyglądała praca nad najnowszą płytą Huntera?

D: Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że ja się bardzo cieszyłem, że nie jedziemy klasycznie do studia, tylko jedziemy gdzieś na wieś, daleko od zamieszania i zgiełku typowego dla miast. Poza tym stodoła, jeziorko, chilloucik, grill, nie było parcia. Jak wchodzisz do studia masz jakiś termin, na przykład dajmy na to na bębny przeznaczasz siedem dni i musisz się tego terminu trzymać, bo potem trzeba z gitarami wejść, potem jeszcze coś, a potem już wchodzi następny zespół. To wszystko pod presją, człowiek patrzy na zegarek i realizator też, jest niepotrzebne ciśnienie.

L: A tam mogliście sobie siedzieć ile chcieliście…

D: Otóż to. Mogłem te bębny nagrywać miesiąc, a nawet rok. Nie było żadnego ciśnienia, parcia. Po paru dniach miałem lekki kryzys i stwierdziłem, że robimy przerwę, że muszę odpocząć, że nie chce nagrywać spięty na zasadzie bo trzeba, tylko dzisiaj mi nic nie idzie, rzuciłem pałki w kąt i zrobiliśmy sobie dzień wolny, chill out i grilla. Nie było ciśnienia ze strony realizatora, czy chłopaków, reszty zespołu, że mówili mi: „Ej, Darek trzeba już kończyć”. Nie, jak mi się nie chciało, to dodawali: „Spoko luz, się chill outuj, idź sobie popływać, popalaj się”. Zero stresu. Z mojej perspektywy to tak naprawdę same plusy. Ja współpracuję z wieloma zespołami, często jako muzyk sesyjny i czasami jak sobie pomyślę, że mam wejść do studia to wtedy sobie myślę, kurczę, fajnie by było pojechać na jakąś działkę, gdzieś z boku i nagrywać materiał bez gonitwy. Także same fajne, pozytywne wrażenia i mam nadzieję, że to już będzie taką małą tradycją w tym zespole, chociaż chciałbym z wieloma zepołami tak nagrywać, nie w studiu, a właśnie w takiej dziczy. Ja naprawdę lubię się odosobnić, takie klimaty, dla mnie rewelacja.

L: A jak oceniasz najnowszą płytę  Huntera „Królestwo”?

D: Produkcyjnie, to jest najlepsza płyta jaką kiedykolwiek nagrałem w życiu. Aranżacyjnie, to już inaczej, bo tydzień później odsłuchujesz, i myślisz sobie, kurde mogłem inaczej…

L: Coś poprawić?

D: Nawet nie, kwestia czysto aranżacyjna, że mogłem zagrać jakieś inne przejście, coś więcej albo coś mniej, albo trzeba było zagrać na tej blaszce, albo tamtym bębenku, wiesz, to są takie szczególiki. Ale tak naprawdę teraz to bym to zagrał inaczej, a za miesiąc pewnie jeszcze inaczej. Chociaż na koncertach, mimo, że nagrałem tam jakieś bębny to zawsze trochę zmieniam, gram tak jak czuję, i tak na przykład parę rzeczy dzisiaj zagrałem inaczej niż na płycie, a jak się spotkamy na koncercie na wiosnę, to się pewnie okaże, że to samo zagram jeszcze inaczej. To nigdy nie są duże zmiany, główne bity zostają, ale to są, jak mówiłem szczególiki.

L: A jak oceniasz dzisiejszy koncert? Frekwencję na nim?

D: Rewelacja. Ogólnie ta trasa, to trasa samych sukcesów. [śmiech] Bijemy rekordy, także jest naprawdę bardzo dobrze, jesteśmy z tego zadowoleni i przede wszystkim dumni.

L: Dobra. Wyczerpałem pulę pytań praktycznie do Was wszystkich. Czy jest coś co byś chciał dodać od siebie, od zespołu, powiedzieć coś fanom, czytelnikom?

D: Zapraszam do słuchania zespołu Hunter, zapraszam na koncerty i kupowania naszych płyt. Tę płytę wydaliśmy sami, także jeśli ktoś jeszcze myśli, że znów wydaje nas wielka, bogata wytwórnia, a kasa idzie do ich równie bogatych szefów, to nie jest tak, teraz jesteśmy szefami sami dla siebie, także wspierajcie nas, a my damy Wam na koncertach tyle rozrywki ile się da. Staramy się, aby było atrakcyjnie, również pod względem pirotechniki i mam nadzieję, że zobaczymy się na kolejnych koncertach. Także dzięki wielkie za wywiad i za wszystko.

L: Również dziękuję. Trzymajcie się, do zobaczenia.

2 komentarze:

  1. Zainspirowany lupusowym wywiadem rozpocząłem proces przesłuchiwania "Królestwa". Jak na razie nie najgorzej. A wywiad zacny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Niedługo wypatruj recenzji "Królestwa" ;)

      Usuń