czwartek, 6 grudnia 2012

Northern Plague: "Nie jesteśmy wieszczami" - wywiad

Grupa Northern Plague
Półtora roku temu pisałem o bardzo udanej epce białostockiej black metalowej kapeli Northern Plague (recenzja tutaj). Od tamtego czasu grupa zagrała wiele udanych koncertów i z okazji ich ostatniej wizyty w Trójmieście, postanowiłem uzupełnić fragment o ich historii, który w recenzji był trzeba przyznać dość skąpy. Bezpośrednio po ich koncercie w gdyńskim Uchu, gdzie wystąpili przed grupą Vader, miałem zaś okazję porozmawiać z Bartkiem "Fenrisem" Chrulskim - wokalistą i gitarzystą zespołu, który opowiada o tym jak gra się z Vaderem, oraz zdradza kilka szczegółów o pierwszej pełnometrażowej płycie swojego zespołu.
 
Początki zespołu sięgają lipca 2009 roku, kiedy to z inicjatywy Fenrisa i Saryona [ex-perkusista] zaczęły odbywać się pierwsze, regularne próby. Był to burzliwy okres, podczas którego zaczęły kształtować się solidne podstawy przyszłego składu. To właśnie w tym czasie powstała nazwa - "Northern Plague", która zastąpiła pierwsze miano kapeli - "Aggressor". 
Prawdziwy przełom nastąpił na początku roku 2010. Wtedy też szeregi zespołu zasilił Ghorakh [bas] oraz Janus [gitara]. Wydarzenia nabrały tempa i już kilka miesięcy później Northern Plague zagrało swój pierwszy koncert. Równolegle trwały intensywne prace nad debiutanckim materiałem. Zwieńczeniem prawie rocznych starań była sesja nagraniowa w białostockim Studiu HERTZ (swoje krążki rejestrowały tam takie sławy jak Vader, Decapitated czy HATE), gdzie pod okiem Braci Wiesławskich powstało EP "Blizzard of the North". Zespół stale zdobywał doświadczenie dając koncerty i odwiedzając kolejne polskie miasta. Niefortunnie po prawie dwóch latach współpracy, skład postanowił opuścić perkusista Saryon. Był to bardzo trudny okres, który jednak udało się przezwyciężyć. Niezależne wydanie "Blizzard of the North" w czerwcu 2011 zbiegło się w czasie z nawiązaniem współpracy z nowym bębniarzem - Damyenem.Zespół na nowo rzucił się w wir pracy i promocji debiutanckiego krążka. Materiał zebrał bardzo dobre recenzje w kraju i za granicą, co stało się pretekstem do wzmożonej koncertowej aktywności. Rok 2012 to dalsza promocja "Blizzard of the North" Zespół wystąpił m.in. na koncertach legendy polskiej sceny Pandemonium, a także dzielił scenę z Decapitated i Traumą. Northern Plague zagrało też dwie ogólnopolskie trasy koncertowe - 'We Are The Plague Tour 2012" oraz 'Faces of Rage Tour". Obecnie zespół przygotowuje się do niezwykle ważnych występów na trasie Back to the Black Tour 2012, gdzie wesprze niekwestionowanego lidera ciężkiego grania - Vadera. Ponadto trwają prace nad kolejnym, ostatnim już tournee promującym "Blizzard of the North". Obecnie komponowana jest też muzyka na następcę pierwszej płyty...

Bartosz "Fenris" Chrulski

Lupus: Obecnie jesteście w trasie Back to the Black Tour 2012 grupy Vader. Opowiedz, jak przebiega trasa, jaki jest Vader i jak się z nim gra?

Fenris: Jasne. Vader jest oczywiście głównym zespołem trasy, a my występujemy na niej razem z chłopakami z Vedonista i Calm Hatchery, a pod koniec grudnia będziemy również grać z włoskim Adimorionem. Dzisiaj, gdy rozmawiamy w Gdyni, odbywa się trzeci koncert trasy i bardzo się nam podoba, wszystko jest zrobione mega profesjonalnie, wszystkie kapele podchodzą z ogromnym zaangażowaniem do tego wszystkiego, nie ma żadnych obsuw, opóźnień, jest świetna ekipa techniczna i doskonale zorganizowane. Na takie trasy jedzie się po prostu przyjemnie.

L: Rozumiem. Przybliż proszę w kilku słowach Waszą wcześniejszą trasę...

F: Mówisz o Faces Of Rage Tour 2012. Na przełomie sierpnia i września tego roku postanowiliśmy pojechać razem z zespołem Materia na prawie miesiąc grania, to było dwadzieścia koncertów i dwadzieścia pięć dni, właściwie po całej Polsce.  Nie zachaczyliśmy tylko o Śląsk, ale tam zamierzamy w niedługim czasie jakoś dojechać. Ta trasa bardzo wiele nas nauczyła i myślę, że pośrednio dzięki niej jesteśmy tutaj w Gdyni, supportując Vadera.

L: Jakiś czas temu wydaliście epkę "Blizzard of the North". Co od tamtego czasu się zmieniło? Jakieś nowe utwory? Plany na kolejne wydawnictwa?

F: Zmieniło się mnóstwo. Wydaliśmy epkę w czerwcu 2011 roku, w tej chwili mamy listopad 2012, więc epka już trochę funkcjonuje, to jest taki materiał, który pokazuje na co tak naprawdę Cię stać i myślę, że wykorzystujemy to jak tylko się da. Pojechaliśmy w dwie trasy promujące płytkę, zagraliśmy całą masę koncertów pojedynczych, graliśmy z Pandemonium, z Decapitated na Festiwalu Mocnych Brzmień. Staramy się pokazywać zarówno u nas w regionie, jak i w całej Polsce, szczególnie teraz, w Polsce Północnej. Pytałeś mnie też o plany na przyszłość: na czerwiec 2013 mamy zarezerwowane studio Hertz, w którym będziemy nagrywać naszego longpleja, którego wydamy najprawdopodobniej w sierpniu. W tej chwili trasa Back to the Black Tour, jest przedostatnią trasą, którą gramy promując "Blizzard of the North". Planujemy jeszcze trasę zagraniczną: Litwa, Łotwa, Estonia i na tym chcielibyśmy zakończyć promocję tej epki.

L: Świetnie. Powiedz mi o Waszych marzeniach. Z kim byście chcieli zagrać kolejne koncerty?

F:  Powiem Ci tak, to jest fajne grać z takimi nazwami jak Vader czy Decapitated, bo wielu rzeczy się uczysz. Nie mamy jednak takiej kapeli, z którą koniecznie byśmy chcieli pojechać w trasę i to byłoby nasze marzenie, że jakieś łał i w ogóle... Wiadomo, że takie składy jak powiedzmy Marduk, Nile czy jakieś inne większe kapele, to marzenie każdego zespołu, żeby na taką trasę się wybrać, ale na razie myślimy o tym bliżej, skupiamy się na bardziej doczesnych rzeczach. Zastanawiamy się nad trasą bałtycką, przygotowujemy się do nagrania płyty i już teraz montujemy, zaraz po wydaniu płyty, kilka tras zagranicznych bo chcielibyśmy pojechać gdzieś dalej niż Polska, oczywiście mamy tu jeszcze mnóstwo klubów do ogrania i sporo miejsc do odwiedzenia i tak systematycznie będziemy się starać to robić. Kręci nas to strasznie...

Damian "Damyen" Gwardzik

L: A co byś chciał od siebie, od zespołu powiedzieć aktualnym lub przyszłym słuchaczom?

F: [chwila zastanowienia] Pytasz o trudną w sumie sprawę. Jeśli pytasz o nasz przekaz, to nie mamy jakiegoś sprecyzowanego światopoglądu czy wizji, którą chcemy wpoić komuś. Przy epce "Blizzard of the North" w ogóle nie ma takiego konceptu, że jesteśmy wieszczami czy coś w ten deseń. Staramy się grać fajną muzę. Cały koncept liryczny na którego kanwie oparliśmy epkę to każdy może sobie obadać i sprawdzić w internecie. Teksty są utrzymane w takim postapokaliptycznym klimacie, zahaczającym trochę o nihilizm... wiesz, na koncercie metalowym nie do końca oto chodzi, żeby wprowadzać jakieś przesłania, ludzie przychodzą się wyżyć, wypić browara, posłuchać zajebistej muzy, i takich kapel jak na przykład Vader. My ich wspieramy i staramy się rozgrzać tych ludzi i przy okazji sami świetnie się bawimy. Tu akurat ludzie przyszli głównie na Vadera, to oni sygnują tę trasę, i dlatego mamy tylu ludzi w Uchu i my na tym korzystamy, przyjeżdżamy, pokazujemy nasz performance, to co gramy i potem dużo ludzi idzie do naszego stoiska z merchem i kupuje płyty, pyta co dalej, jak, gdzie gramy i to nas nakręca, bo wiemy, że jak wrócimy tu na przykład za pół roku to część ludzi, którzy tutaj są pewnie wpadnie na nasz kolejny koncert, na tym to polega, po to się jedzie na takie trasy.

L: Rozumiem. Czego Wam życzyć?

F: Wytrwałości. Chyba to jest najważniejsze w tym wszystkim, bo jeśli się nie zaciśnie zębów w wielu miejscach i nie będzie się tego robić jak najlepiej, często wbrew różnym sytuacjom w życiu, to nic nie wyjdzie. Taka muza to ciężki kawałek chleba, szczególnie tak ekstremalna. Zresztą możesz policzyć na palcach jednej ręki kapele z Polski, które na takiej muzie się wybiły... Behemoth, Vader, Decapitated... dalej jest pustka... wiadomo, że są też takie składy jak Riverside, ale to już jest inna muzyka. Słuchamy tych kapel, patrzymy na nie i staramy się robić to samo, a nawet czasami lepiej, bo młoda kapela musi włożyć przynajmniej dwa razy tyle pracy w to, co jakaś kapela z dużo większym stażem osiągnęła wiele lat temu.

L: I tego Wam życzę. Zapraszamy ponownie do Gdyni, do Trójmiasta.

F: O łał, popatrz! Stormtroopersi wpadli do Ucha na koncert! [Rzeczywiście, na salę Ucha weszło dwóch imperialnych szturmowców, którzy zaczęli mierzyć w tłum z rusznic laserowych - przyp. red.] I właśnie również dla takich akcji jedzie się w trasy! [śmiech]

L: Faktycznie zajebista sprawa! Dzięki serdeczne za wywiad. Do zobaczenia!

F: Również dzięki! Trzymaj się!


Zdjęcia pochodzą z archiwum zespołu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz