sobota, 22 grudnia 2012

Niematotamto - Żółć (2012)


Na WAFP na wstępie była zgrywa, a ja się zgrywać nie zamierzam. Panów jest dwóch, a projekt o pisanej razem intrygującej nazwie istnieje z przerwami od 2003 roku. Grają instrumentalnego rock'n'rolla, okraszonego noise'em i shoegaze i samplami z filmów. Znacie muzykę Freda Buscalione?

Otwierający i singlowy "Oriolus Oriolus" to taka rockowa odpowiedź na jego twórczość, hałaśliwe, energetyczne i z dużą ilością włoskiego (?) w tle. Następujący po nim "Ostseroset" zawiera w sobie jeszcze szybszy riff, trochę elektronicznych przejazdów, muza idealna do pościgu z dużą ilością demolki i drogich samochodów przebłyskujących w lewym dolnym rogu ekranu centymetr od jego środka i głównej akcji. Bardzo udany jest "x-51", który zdaje się być trochę jakby wyrwany z sesji jednego z pierwszych składów King Crimson - najpierw niepozorne, a potem szaleńczy galop z przesterowaną gitarą i trąbką, szkoda tylko, że bez powtórzenia i większego pomysłu na całość, bo można by zgrabnie temat pociągnąć i zrobić z niego nawet wariację na temat "Larks Tongues In Aspic'.

Okładka singla "Oriolus Oriolus" też jest fajna
W gitarowej "Cytrynie" ponownie mamy fragmenty z filmu, ale to riff prowadzący bardziej wciąga, dla mnie tych filmowych fragmentów mogłoby tu nie być. "Szerszeń" z numerem szóstym jest trochę przedłużeniem "Cytryny", a trochę dalszym ciągiem "x-51". Trochę szkoda, że nie jest ten kawałek integralną częścią "x-51" właśnie, bo znów intensywnie przywołują King Crimson. Bardzo podoba mi się numer dziewiąty, z bezsensownym z pozoru tytułem "Grupowe zdjęcie szwów" - wszak to kolejny samochodowy pościg! A nie jakieś orgiastyczny wypad do gabinetu lekarza. Ostry i szybki, równie pościgowy, kojarzący mi się z muzyką z serialu animowanego "Batman Przyszłości", jest "Vespa", czyli po naszemu "Osa". Pokłady brudu i energii zebrane w całość idealną, i tylko wrażenie, że samplowe dodatki znów trochę się wymykają sponad całości. Skoro mowa o pościgach, jest też "Wyścigowy patyczak" i między innymi językiem polskim w tle. Kolejny gitarowy pęd, brudny noise'owy szlif. Kolejnym King Crimsonowym jest przedostatni "Gule Kings" i też jest świetny. Finał, to deser w postaci herbatnika i taki też tytuł nosi utwór. Ten jest bodaj najbardziej niepokojący z wszystkich i chyba nawet najlepszy, bo nic w nim nie odwraca uwagi.

Niematotamto ma na siebie pomysł, ale odnoszę wrażenie, że nie zawsze do końca wie, jak zbudować napięcie, płyta jest za długa, a niektóre motywy zbyt często, nawet jeśli są interesujące i wciągające, rozwleczone i zbyt powtarzalne. "Żółć" to album intensywny, intrygujący i na pewno zainteresować powinien wielbicieli nie tylko muzyki instrumentalnej, ale i gitarowej. Duży plus należy się za minimalistyczną, przyciągającą uwagę okładkę, szkoda tylko, że na profilu bandcamp nie da się wytrzymać dłużej niż pół minuty, bo tam żółci jest znacznie więcej i oczy po prostu bolą. Kolejna płyta chłopaków może być tylko lepsza - ja obstawiam jakiś mini koncept, albo muzykę do jakiegoś niemego filmu, który swojej współczesnej ścieżki dźwiękowej jeszcze nie ma.
Ocena: 7,5/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz