Przyznam się, że na polskie płyty czekam z wypiekami na twarzy naprawdę rzadko. Na nową Fonetykę czekałem jednak z wielkim zainteresowaniem i niecierpliwością, bo kibicuję jej niemal od samego początku, a przynajmniej od chwili gdy ich debiutancki album "Requiem dla Wojaczka" nie tylko dał mi ich poznać, ale także przybliżył do twórczości poety, którego na studiach nie trawiłem. Kolejny krążek zatytułowany "Bursa" udowodnił, że Fonetyka to jedna z najciekawszych obecnie polskich formacji, nie tylko z faktu sięgania po poezję zapomnianą i poetów przeklętych. Tymczasem właśnie ukazał się najnowszy album Warszawiaków noszący tytuł "Ciechowski" poświęcony Grzegorzowi Ciechowskiemu. Jak Fonetyka poradziła sobie z twórczością nieodżałowanego Obywatela G.C?
Płyta pojawia się w bardzo ciekawym momencie historycznym, którego Ciechowski zapewne by nie pochwalał i zaraz znalazłby sposób by o tym napisać i zaśpiewać. Zostawmy jednakże te sprawy z boku - nie pytajmy o Polskę, a raczej oto co za sprawą Fonetyki mówi nam Grzegorz w mijającym już roku szczodrym. A przede wszystkim oto jak jest to płyta. "Ciechowski" choć kontynuuje koncept spotkania z poetą nieco wyłamuje się z tej konwencji. Nadal mamy do czynienia z twórcą, który nie bał się mówić jak jest, który plasuje się gdzieś pomiędzy przeklętymi, zarówno obok Rafała Wojaczka czy Andrzeja Bursy, jednakże nie został zapomniany. Pamięć o nim pośród fanów, zarówno tych najzagorzalszych i najbliższych, ale także tych znających i kojarzących jest wciąż silna; muzyka i teksty które po sobie zostawił wciąż poruszają. Tym właśnie jak sądzę musiała się kierować Fonetyka decydując się, by poświęcić swoją trzecią płytę właśnie jemu i skorzystać z jego słów.
Album otwiera "To Nie Ja" w którym od razu słychać jak selektywny i dopracowany pod względem brzmienia jest to krążek. Intensywna perkusja nadaje tempa i świetnie łączy się z wolnymi, niepokojącymi gitarami i znakomitym wokalem Przemysława Wałczuka, będącym na tym krążku w wybornej formie, który nie stara się brzmieć jak Ciechowski, ale jednocześnie trzeba przyznać, że ma bardzo zbliżoną barwę głosu do tej którą posiadał Ciechowski. Po nim pojawia się nieco żywszy znakomity i przejmujący "Jesteśmy Biedni", ale nadal utrzymany w chłodnej stylistyce do której przyzwyczaiła nas zarówno Republika jak i sama Fonetyka. Świetny jest także utwór następny zatytułowany "Kropla", w którym na pierwszy plan wysuwa się gitara i wokal, a perkusja fantastycznie uzupełnia całość, a do tego wszystkiego kapitalny kontrast z nieco szybszymi rozwinięciami. Jednym z moich faworytów, choć właściwie mógłbym tak powiedzieć o każdym numerze z płyty, jest "Noc Chagalla". Znakomicie brzmią tutaj gitary, kapitalnie uzupełnia go perkusja, a cały kawałek dosłownie mieni się barwami i abstrakcyjnym spojrzeniem malarza. Dla mnie murowany przebój. Śpią wszyscy. Zmęczona Polska śni...
Nieco lżej i znów chłodniej, ale nadal niezwykle świeżo i przebojowo jest utworze "Barykady Świata" w którym doskonale (i ponownie zresztą jak na całej płycie) jak fenomenalnie rozwinęła się Fonetyka pod względem kompozycyjnym, brzmieniowym, ale i instrumentalnym. To drugie nie jest już tak surowe jak na "Requiem dla Wojaczka", ale jest także odmienne od tego z "Bursy" - jeszcze bardziej żywe, ciepłe i świeże. Równie dobre wrażenie robi "Spowiedź", która zachwyca nie tylko świetnym tekstem Ciechowskiego, ale i mocniejszymi gitarowymi akordami, które aż się proszą o rozwinięcie i odrobinę szaleństwa, ale Fonetyka nie ma (jeszcze ?) takich zapędów - utwór nadal jest utrzymany w chłodnej stylistyce, a te stanowią jedynie fenomenalnie brzmiący kontrast. Napięcia i świeżości nie brakuje także w "Drżącym Głosem" gdzie do głosu dochodzi odrobina elektroniki. Nie brakuje też żywego i nieco szybszego rozwinięcia i ponownie kapitalnej perkusji, która znów wybija się tutaj na pierwszy plan i znakomicie uzupełnia przestrzeń. Przedostatni "Modliłem Się Za Nas Tak Cicho" ponownie odrobinę zwalnia, gitary bujają a rozpisane na synkopę bębny fantastycznie je uzupełniają. Robi wrażenie od pierwszego odsłuchu, a potem już nie chce wyjść z głowy. Płytę kończy - a jakże! - znakomity "Remote Control", jeden z singli promujących album. Tu także Fonetyka zadbała by wszystko brzmiało soczyście, płynnie i z ogromnym szacunkiem dla Ciechowskiego. Nie mam wręcz wątpliwości, że nad całą płytą unosi się jego duch. Brawa! W jego dłoni spoczywa pilot wszechrzeczy...
Zmarły równo piętnaście lat temu muzyk zapewne byłby równie zaskoczony tą płytą, co z niej dumny. Fonetyka to grupa, która w pewnym sensie jest kontynuatorem jego myśli muzycznej i wrażliwości słownej, choć sięgającej po teksty już istniejące i wydaję mi się, że jeszcze bardziej niż Republika czy Obywatel G.C eksperymentująca z dźwiękami. To kolejna znakomita pozycja w ich dyskografii, która będzie gościła na moich słuchawkach i w głośnikach mojej wieży równie często co poprzedniczki. Polecam ją jednak nie tylko wielbicielom samego Ciechowskiego czy fanom Fonetyki, ale także wszystkim tym, którzy cenią dobrą polską muzykę z dobrym polskim tekstem, taką o której nie usłyszycie w radiu za często lub wcale i takiej której nie promuje się na co dzień. Ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz