piątek, 9 grudnia 2016

Efterklang & Karsten Fundal (with The Happy Hopeless Orchestra) - Leaves: The Colour of Falling (2016)


Nigdy bym nie przepuszczał, że kiedykolwiek napiszę na LU o operze. Oczywiście było nie raz o płytach w stylistyce symfonicznego metalu, który wiele czerpie z opery. Tym razem będzie o prawdziwej operze, rozpisanej co prawda na instrumentarium rockowe, ale będące zapisem dźwiękowym autentycznego operowego spektaklu do którego muzykę napisała duńska  indie rockowa grupa Efterklang razem z duńskim kompozytorem Karstenem Fundalem. Mam nadzieję, że jeszcze nie uciekliście z krzykiem, bo płyta choć przedziwna i trudna w odbiorze, jest bardzo intrygująca...

Grupa Efterklang powstała w 2000 roku i dotychczas pod tą nazwą wydała pięć albumów studyjnych, włączając w to najnowszą płytę wydaną 4 listopada, dwa mini albumy i epkę oraz dwie koncertówki, a także jedną płytę jako Liima w marcu mijającego roku. Nazwa zespołu w języku duńskim oznacza "pamięć" lub "odgłos". Obecnie w zespole oprócz kilkunastu muzyków sesyjnych gra trzech stałych członków: wokalista Casper Clausen, odpowiadający za elektronikę Mads Brauer i basista Rasmus Stolberg. Najnowsza płyta stanowi studyjny zapis utworów stworzonych na potrzeby opery, którą razem z Karstenem Fundalem grali na szesnastu wyprzedanych spektaklach latem 2015 roku w... mierzącym 1000 metrów kwadratowych schronie przeciwatomowym byłego szpitala w Kopenhadze (Københavns Kommunehospital). Opera zlecona została na kopenhaski Festiwal Oper i została wyprodukowana w kolaboracji z lokalnym teatrem Sort/Hvid. Scenografię do spektaklu przygotowała Marie Rosendahl Chemnitz, a wyreżyserował Christian Lollike. Grupa wykonywała muzykę wraz z The Happy Hopeless Orchestra. W spektaklu i nagranaich płyty wzięli udział: duńska diva operowa Lisbeth Balslev, kontratenor Morten Grove Frandsen, basista Nicolai Elsberg i Katinka Fogh Vindelev, która od kilku lat koncertuje razem z Efterklang. Libretto napisała poetka Ursula Andkjӕr Olsen. O treści opery opowiada Fundal: Chcieliśmy przełamać konwencję opery jako gatunku. Rezultatem jest cykl piosenek mówiących o podziemnym kulcie, podczas gdy ziemia doświadcza zapaści. To sztuka o stracie - stracie tożsamości, miłości i życia jako takiego. Chcieliśmy stworzyć operę w nastroju jaki każdy z nas przywdziewa na okoliczność pięknego jesiennego dnia, gdy widzi się brązowe liście opadające z drzew prosto do ogrodu - kołysankę mówiącą o tym, że wszystko przemija. 


Na płycie znalazło się dziesięć utworów zawierającym się w niemal godzinnym czasie trwania. Sprawdźmy jak brzmi zawarta na niej muzyka. Płytę otwiera "Cities of Glass" utrzymany w chłodnej, lekko pulsującej stylistyce, a na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się elektronika i intensywnie nagłośnione perkusjonalia. Później dołącza do tych dźwięków wokal, także ten kojarzący się z operą. Sam utwór ma w sobie coś z kruchości, przestrzeni i świetlistości szklanych budynków które coraz częściej stawia się dookoła nas, często bez poczucia estetyzmu i jakiejkolwiek wyobraźni. Po nim niepokojącym i wyrwanym niczym z horroru pejzażem dźwiękowym pojawia się "Imagery of Perfection".  Kontrastem dla tej ścieżki dźwiękowej jest oczywiście operowy śpiew, który nadaje mu nieoczekiwanego smutku i głębi. Czy obrazem perfekcji jest wyobrażenie Chrystusa z okładki płyty? Czy we współczesnym świecie jest jeszcze miejsce na biblijnego Zbawiciela? Takie pytania mogą się nasuwać podczas odsłuchu tego numeru. Kolejny noszący tytuł "Spider's Web" oparty w znacznej mierze na brzmieniu orkiestry, ma równie niepokojące elektroniczne dodatki, które w pewnym sensie kontynuują to, co wybrzmiało w poprzednim. Pajęcza sieć z całą pewnością również ma znaczenie symboliczne - z jednej strony może oznaczać zaplątanie w obrót zwykłych codziennych spraw, a z drugiej zniewolenie przez rządy, media (także społecznościowe).


Świetnie wypada "The Colour Not of Love", który dzięki tradycyjnemu wokalowi i czystemu głosowi Clausena mocniej zbliża się do alternatywy spod znaku indie folku. Jest przestrzennie, nieco cieplej, a jednocześnie nie rezygnuje się z operowych dodatków, które kapitalnie kontrastują z falsetem wokalisty Efterklang. Kontratenora Mortena Grove Frandsena usłyszeć można z kolei w "Leaves", który urzeka delikatnym, sennym kołysankowym klimatem w którym widzi się różnokolorowe liście opadające w zwolnionym tempie z drzew. Po nim szybko wpływa "Stillborn" z udziałem Katinki Fogh Vindelev, który również jest wolny i senny, ale z niepokojącym elektronicznym zgrzytem znanym już z "Imagery of Perfection", które szybko ustępują mrocznym tonom skrzypiec i uderzeniom perkusjonali. Następnie słyszymy "Abyss" z udziałem Nicolai Elsberga. Potężne, przeciągłe wejście orkiestry i majaczące w tle przepierzenia perkusji idealnie oddaje tytułową głębię, ale także ogromne poczucie pustki. Kapitalne jest rozwinięcie tego utworu, które skontrastowano uderzeniem elektroniki i bębnów z głębokim barytonem i delikatnym zwolnieniem, które znów oplata niepokojem i zawodzeniem partii żeńskich. Opadanie w otchłań jest bolesne dla każdego, jednocześnie jednak ma uświadomić, że należy odbić się od dna i nie poddawać się przeciwnościom, które czekają na każdej głębokości naszego życia i gotowe są zagryźć, spetryfikować lub pozbawić nas czegoś ważnego. Wydaje mi się, że o tym jest właśnie ta kompozycja i jest naprawdę mocna, choć z całą pewnością nie należy do najłatwiejszych w odbiorze.


Elektroniczne akcenty ponownie mocniej słychać w kolejnym utworze "No Longer" z udziałem Lisbeth Balslev, której sopran przedziwnie i znakomicie uzupełnia to niecodzienne dla opery instrumentarium i trzeba przyznać, że siedemdziesięciojednoletnia obecnie artystka dosłownie robi cały utwór, bo muzycznie jest tyleż dziwnie, co mało atrakcyjnie dla mało wyrobionego słuchacza, nawet mrocznym orkiestrowym rozwinięciu finału. Przedostatni utwór to "Eye of Growth". W nim wracamy do sennego, lekko kołysankowego klimatu, choć operowe linie wokalne nadają mu zdecydowanie niepokojącego wymiaru. W tej kompozycji też następuje przedziwne rozwinięcie oparte na dysharmoniach i istnej kakofonii dźwięków i głosów. Dalej mamy ściszone niemal do szeptu wyciszenie i utrzymane w takim też szeptanym tonie linie wokalne, które unoszą się delikatnie wraz z smutną melodią skrzypiec, które po chwili do nich dołączają, by następnie przejąć inicjatywę i w nieco tylko głośniejszym wybrzmieniu płynnie przejść do finałowego "Wind". Tu ponownie eteryczne senne dźwięki mieszają się z elektroniką i świetnym mocnym barytonem. Ten wiatr jest delikatny tylko pozornie, bo liście które opadały przed chwila z drzew znikają wraz z jego podmuchem. Nie oznacza to jednak szczęśliwego zakończenia, to także przypomnienie, że tak samo i my znikniemy z tego świata.

Nie mam wątpliwości, że w kategorii eksperymentu dźwiękowego Efterklang potrafi zrobić tutaj ogromne wrażenie, jednakże w żadnym wypadku nie jest to muzyka, którą można się delektować, zachwycać i słuchać w dużych ilościach. Zarówno zawartość liryczna jak i kompozycyjna jest niezwykle trudna, eteryczna i nastawiona przenikanie się świata operowego z nowoczesną elektroniką - co jest nie tylko ryzykowne samo w sobie, ale także niezbyt przystępne dla zwykłego, nie wyrobionego słuchacza. Płyta choć bardzo dobra nie przypadnie do gustu zwolennikom żywszych form i tym którzy z formą opery są na bakier, jednocześnie jednak jest to pozycja na tyle odmienna i interesująca, że zachęcam do zapoznania się z całym materiałem - właśnie w formie eksperymentu, próbie odtrutki od radiowej papki czy klasycznego gitarowego grania i wreszcie, po to by spojrzeć na pewne rzeczy z nieco innej perspektywy. To płyta pełna goryczy i smutku, nastawiona na krytykę współczesności, ale robiąca to w sposób intrygujący i niecodziennie redefiniując formę muzyczną jaką jest opera. Ocena: 7,5/10


Płytę przesłuchałem i zrecenzowałem dzięki uprzejmości Creative Eclipse. Wypowiedź Karstena Fundala na podstawie materiałów prasowych w tłumaczeniu własnym. Do każdego utworu został utworzony osobny teledysk (wszystkie są dostępne na youtube) - zachęcam do obejrzenia i posłuchania każdego z nich.

Przypominamy, że wciąż zbieramy pytania do Q&A Styczeń/Luty 2017! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz