wtorek, 29 września 2015

Sea Vine - Król i Królowa (2015)



Królów jest dwóch, królowa zaś jest tylko jedna, ale rządy sprawują niepodzielne i sprawiedliwe. Dłuższa o zaledwie dziesięć minut od debiutu, najnowsza płyta poszukującego gdańskiego projektu Sea Vine to prawdziwa gratka dla tych, którzy szukają alternatywnych brzmień, nie sztampowego podejścia i intrygujących rozwiązań…

Dowodzi już tego rozbudowana kompozycja otwierająca krążek, zatytułowana „Transformacja”. Ten tytuł został jak sądzę nadany nieco przekornie, bo wspaniale pokazuje, że trio doskonale się ze sobą czuje, swobodnie łączy ze sobą różne gatunki muzyczne od jazzu zaczynając, poprzez nowoczesną elektronikę, aż na pokręconym rocku neoprogresywnym kończąc, a jednocześnie udowadnia, że w porównaniu do pierwszej płyty jest to materiał jeszcze bardziej ambitny, przemyślany i dojrzały. W tymże następuje nawet rozłamanie na dwie osobne części, gdyż pięknie rozwinięta progrockowa forma nagle się urywa, by ustąpić kapitalnej partii organów i szumiącej elektroniki wprowadzającej niepokojąco do drugiej kompozycji noszącej tytuł „Mind confusion”.  Z początku eteryczne klawisze i elektroniczny szum połączony z wokalem Mileny Szymańskiej może nieco odrzucać, ale to tylko wprowadzenie do kapitalnego finału, który płynnie przechodzi w początek „Modliszki”.

Ponownie pozwalają sobie na eksperyment, bawiąc się formułą i budując atmosferę. Mroczne klawiszowe tony, szum grzechotek, a wraz z wejściem głosu Mileny całość nabiera barw, rozpędza się i zaczyna fenomenalnie pulsować  rytmem. Przypomnijmy, że całe instrumentarium to jedynie klawisze i perkusja! W następnym następuje kolejne wyciszające wejście oparte jedynie na deszczowym pianinie, utrzymanym w niepokojącym rytmie konduktu, który po chwili fenomenalnie się rozwija przywodząc na myśl rodzimy Riverside. Instrumentalny „Król i Królowa” bo o nim mowa ponownie zachwyca swobodą, formą i precyzją wykonania. Tu także następuje rozłamanie na dwie części, gdyż nagle pięknie rozwinięta forma wycisza się i zaraz wchodzi klawisz, który wprowadza w świetną suitę „Pamięć w kamień wrasta” będącą coverem utworu pod tym samym tytułem z repertuaru SBB z kapitalnej płyty „Pamięć”. Nieco krótsza od oryginału i odrobinę inaczej potraktowana, ale równie niesamowita. Wielkie brawa dla chłopaków! Jeszcze większe dla Mileny, która znakomicie poradziła sobie z wokalami Józefa Skrzeka.

Sea Vine nie usłyszycie w radiu, ani nie przeczytacie o nim w prasie muzycznej. To duża strata dla wszystkich wielbicieli muzyki żywej i zmieniającej nastrój niczym w kalejdoskopie. Jazz i progresywa to tylko punkt wyjścia dla utalentowanego tria do eksperymentów z formą i nowoczesną techniką. Nie jest to granie łatwe, ale z całą pewnością bardzo przyjemne i wciągające. Sięgnąć po „Króla i Królową” warto i polecam zrobić to nie tylko tym, którzy słuchają takiego grania na co dzień, ale także tym, którzy mają już dosyć kolejnych popowych pioseneczek i gwiazdek jednego sezonu. Prawdziwa świeżość wieje właśnie z takich płyt. I oby tak dalej! Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz