sobota, 22 czerwca 2013

The Magic Carpathians & Tundra - Reindeer Luck (2013)


Muzyka trzech pijanych szamanów i jednej szamanki. Pocztówka z zimnej, onirycznej i nieokiełznanej syberyjskiej tundry. I renifery. Cała masa reniferów. To pierwsze skojarzenia jakie przychodzą do głowy przy zetknięciu z tym projektem muzycznym. Materiałem nagranym na żywo podczas koncertu, który odbył się 28 lutego tego roku, w krakowskim Magazynie Kultury Kolanko nr 6. Premiera albumu odbyła zaś się, w dwa miesiące później, w kwietniu tego roku. Udajmy się w podróż razem z Nenetami...

Karawana sań sunie przez pokrytą śniegiem tajgę zachodniej Syberii. (...) Z nozdrzy zzwierząt unosząc się ponad ich kolorowymi plecami bucha para, a kopyta wyrzucają śnieg w nasze twarze. Słychać było tylko skrzypienie i pisk ślizgających się po śniegu sań, ale wciąż przesuwaliśmy się na północ, prosto w zmierzch. (...) Pędzimy przez rachityczny las, a przewodnik Nenetów prowadzi renifery na zaśnieżone łąki gdzie porosty będą służyć zwierzętom za zimową paszę. Wkrótce przekroczymy Koło Biegunowe i znajdziemy się na bezdrzewnych równinach tundry Yamal Peninsula, gdzie Neneci wypasają swoje reny od wieków...

Odsłona pierwsza, bo utwory tytułów nie posiadają jest jak początek podróży, najpierw przez tajgę, a następnie już przez tundrę (czy też raczej Tundrę). Szumy, delikatne dźwięki dzwonków i innych przeszkadzajek, śpiew kobiety, prawdopodobnie jednej z Nenetek, jakby nawoływania, jakby pianie przypominające okrzyki woźnic sań ciągnionych przez renifery, jakieś rozciągnięte w przestrzeni mroczne pociągnięcia smyków, a na koniec przesypywanie się kamyków, wyciszenia zwiastujące zmianę terenu...

Na jednym z pasterskich pól namiotowych, chłopiec osuwa się na napełnionej mrożoną żywnością skórzane lodówki. Ponieważ koczownicy przenoszą się na północ śniegi zaczęły topnieć wraz z występującą tutaj późną wiosną, oni zaś powoli przesuną się na tereny letnich pastwisk, mimo utrudnionej przez szarpanie reniferów sanki będą dalej przemierzać połacie świeżej, wilgotnej trawy tundrowej... 

W odsłonie drugiej niepokojące szumy w tle, przejazdy winylowych pisków, fletów i dzwonków są kontynuowane, razem z nawoływaniami i jakby rozmowami. W odsłonie trzeciej motyw dalej się przeciąga, ale tempo zostaje przyspieszone przez perkusję elektroniczną, zupełnie jakby ponaglane renifery mocniej szarpnęły sanie. A skoro jesteśmy na jednych z postojów, to i zapewne bez ogniska się obyć nie może, posilamy się, być może szamani tańczą, próbując przywołać, nie deszcz, a duchy, które przepowiedzą im pomyślną podróż.


W drodze na północ... albo już na południe...
Wkrótce instynkty zwierząt zostaną sprawdzone, ponieważ jelenie prowadzone według starożytnych tradycji migracji, drogą na pastwiska dalekiej północy, gdzie będą musiały same znaleźć pożywienie i tym samym odpowiednio się podtuczyć, aż do następnego spadku śniegu, by wtedy pasterze mogli zawrócić je w kolejną podróż, tym razem powrotną, na południe.

Odsłona czwarta, jest ostatnią. Neneci dojechali, a renifery uwolnione od ciężkich sań rozpierzchły się po tundrze. Skubią leniwie trawę spoglądając na błękitne niebo. Śpiewy trwają nadal, ale są już dużo spokojniejsze, radosne i pochwalne. Te wzbierają, dziękowanie za kolejną udaną podróż o obfitość zastaną na miejscu. Całość zamyka wyciszenie zwieńczone kolejnymi uderzeniami dzwoneczków. Czas wracać na południe.

Dawid Adrjanczyk i Krzysiek Joczyn razem z Anną Nacher i Markiem Styczyńskim stanowią kwartet niezwykły i niespotykany. Dźwięki, które razem stworzyli i nagrali nie należą do łatwych, ale są niezwykle wciągające. Oniryczne i tworzące epicką opowieść o podróży przez niegościnne mroźne tundry, wciąż jeszcze niespenetrowane obrzeża muzyki i także, chcąc nie chcąc ludzkiej wytrzymałości. Nie ma tutaj niczego ostrego, a instrumenty nie są gitarami czy bogatą orkiestrą symfoniczną, to tylko elektronika, loopy i instrumenty, których normalnie się już nie używa: takie jak rytualne bębenki uchiwa-daiko, kalimba czy organy bontempi. Całość uzupełnia przyciągająca uwagę okładka przedstawiająca szkielet drewnianego szałasu na jednej z równin , zdjęcie autorstwa Marka Styczyńskiego wykonane w 2012 roku w Sitas Lake.

Na pewno nie jest to płyta dla wszystkich, ale dla wielbicieli klimatów elektronicznych, etnicznych i onirycznych, głęboko nastawionych na klimat i wyobraźnię będzie objawieniem. Ja słuchałem jej z przyjemnością, choć nie ukrywam, że brakowało mi w nim większej energii, większej siły. Muzyka zarówno Magicznych Karpat, jak i Tundry, to coś do czego trzeba dojrzeć. Ja chyba jeszcze nie dojrzałem w pełni do takich dźwięków, bo choć podobają mi się, to wciąż wolę puścić sobie granie bardziej tradycyjne. Ocena: 7,5/10

Fragmenty tekstu o Nenetach "Neneci: przetrwać na syberyjskiej tundrze" z magazynu National Geographic z marca 1998 roku, w tłumaczeniu własnym (ponieważ posiadałem ten artykuł po angielsku). Jednego z czterech zrealizowanych na płycie (z sześciu) utworów można posłuchać na bandcampie Tundry. Zdjęcie pochodzi z zasobu wielu pięknych zdjęć National Geographic i przedstawia rosyjską część tundry, a dokładniej autonomiczny okręg Yamalo-Nenets, wykonane przez Meniconzi Alessandra. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz