wtorek, 25 kwietnia 2023

Tydzień 17 - 23.04.2023: Thy Catafalque (21 & 22)


 

Kolejny tydzień kwietnia przeleciał mi jakoś dziwnie, bo zanim się spostrzegłem była jego końcówka, a ja praktycznie nic nie napisałem, ani nie zrobiłem, poza rozpoczęciem prac nad czerwcowym numerem Wilka Kulturalnego. Kwietniowy Muzyczny Tartak zaplanowany na ten tydzień w gdańskiej klubokawiarni Tartaczna 2 został odwołany nagle i dosłownie chwilę przed samym występem, bo najkrócej rzec ujmując ktoś pokpił sprawę i nie byliśmy to my, ani Tartaczna 2. Nie roztrząsajmy jednak tej kwestii, ani jej nie rozdrapujmy, bo nie ma to najmniejszego sensu. Końcówka tygodnia, czyli sobota i niedziela zeszła mi z kolei pod znakiem mojej ulubionej węgierskiej formacji Thy Catafalque, która wreszcie zaczęła zasilać moją kolekcję płyt, a przynajmniej tymi, które są obecnie dostępne na rynku, ale także nad spisaniem tegorocznej (powiązanej z Thy Catafalque) reedycji jedynej epki Gort (wraz z dwoma na nowo nagranymi utworami oraz przyjrzeniu się bonusowym utworom z dwóch płyt węgierskiego projektu. Całe teksty, ukazały się na facebooku, a tu, jak zawsze znajdziecie je zbiorczo,  również zestawione razem ze sobą.

 

22.04.2023 Weekend Węgierski: Thy Catafalque (21): Gort - Forest Myths EP (2000/2023)

Powrót do lasów w których wszystko się zaczęło...

O projekcie Gort, który był jedną z najwcześniejszych form Thy Catafalque i jej jedynym materiale studyjnym, epce "Forest Myths" pisałem już w cyklu Weekend Węgierski w dziesiątej odsłonie poświęconej twórczości Tamása Kátai i grup powiązanych w 2016 roku, przy okazji tekstu o splicie na którym oprócz Gort pojawiły się także materiały takich zespołów jak Namtar, Towards Rusted Soil i Gire (tutaj). Split rozpoczynała właśnie epka "Forest Myths" formacji Gort, która niedawno - 5 marca 2023 roku, doczekała się osobnego wydania do którego dodano dwa, ponownie nagrane utwory. Do oryginalnych członków Gort, czyli w tym wypadku wokalisty i klawiszowca Tamása Kátai i gitarzysty Jánosa Juhásza (obecnie grupa Damnation) dołączyli basista Péter Gáspár (ex-Thy Catafalque, Damnation) oraz perkusista Zoltán Kónya (w innych projektach także wokalista i gitarzysta, ex-Gire, gościnnie w Thy Catafalque). 

Nie będę tym razem, rozpisywał się o całym materiale, bo o samej epce pisałem już przy okazji całego splitu. Ponownie wydana epka to nadal black metal w najczystszej postaci lat 90tych: surowy, ciężki, wypełniony atmosferą i również nie najlepszym brzmieniem, które zdaje się zostało tutaj nieco wyczyszczone. Samą epkę otwierają jednak dwie kompozycje - "Worldshade" i "Thou Luna Black", które zostały nagrane ponownie i dodane do pierwotnej zawartości jedynego materiału Gort. Ten pierwszy, podobnie jak oryginał, wyłania się z ciszy rzewną melodią pianina razem z dźwiękami deszczu (a nie jak wydawało mi się te parę lat temu górskim potokiem), by po chwili kapitalnie wybuchnąć gitarowo-perkusyjnym rozbudowaniem. Gęsta atmosfera, ciężka i bardzo jak na black metal melodyjna struktura została tutaj mocno unowocześniona, do tego stopnia, że stylistycznie jest tutaj bardzo blisko współczesnych płyt Thy Catafalque, choć jednocześnie korzenie tej muzyki nadal tkwią głęboko w oryginalnym materiale, black metalu oraz brzmieniu lat 90tych. Drugi z nich, płynnie łączy się z poprzednikiem,rozbudowując atmosferę i niezwykły, duszny klimat. Lepiej wybrzmiewają w tej wersji wokale (growle) Tamása, które są zdecydowanie lepiej i czyściej nagrane, nie ginąc w dźwiękach i nie będąc dziwnym wrzaskiem, a przy tym znakomicie uzupełniając muzykę również pulsującą z jednej strony Thy Catafalque'ową estetyką, a z drugiej piękną rekonstrukcją brzmienia z lat 90tych.

Ponowne wydanie "Forest Myths" Gort poza wydawnictwem splitowym z całą pewnością jest miłym uzupełnieniem i dodatkiem do ogromnej i bardzo ciekawej dyskografii Tamása Kátai, choć do końca nie wiem czy koniecznym. Oryginalne wersje zyskały nieco lepsze brzmienie, a nagrane na nowo utwory równie dobrze mogłyby stanowić albo osobny, krótki materiał, albo być bonusem do któregoś z najnowszych albumów Thy Catafalque. Nowe wersje nie różnią się mocno od oryginałów, choć brzmią zdecydowanie nowocześniej i przystępniej. Do kompletu dodano też nową okładkę na której znalazło się zdjęcie lasu spowitego zielonym światłem i mgłą, kojarzącym się trochę z nie istniejącym już niemieckim zespołem Omega Massif, na której zamiast oryginalnego loga Gort znalazła się nazwa i tytuł płyty zapisane gotykiem. Zarówno nowych wersji, jak i wyczyszczonych oryginalnych numerów słucha się jednak fantastycznie i jeśli lubi się muzyczne światy Tamása oraz gęsty, intrygujący i już wówczas nie stroniący od klimatu i melodyjności black metal, to warto po nią sięgnąć, bo ponownie, jest to sama esencja tamtej najtisowej jeszcze stylistyki w ciekawym i naprawdę dobrym wykonaniu.

 

23.04.2023 Weekend Węgierski: Thy Catafalque (22): Rengeteg (2011)/Meta (2016) Suplement


 

Magyar bónuszok

Lada moment, bo 16 czerwca ukaże się jedenasty album Thy Catafalque, zatytułowany "Alfö​ld", a tymczasem oprócz osobnego wydania epki Gort "Forest Myths" z dwoma, ponownie nagranymi utworami, nie tak dawno temu, bo 6 stycznia 2023 roku, pojawiły się winylowe reedycje krążków "Rengeteg" z 2011 i "Meta" z 2016 roku z dodatkowymi utworami, które nie znalazły się na wcześniejszych wydaniach. O albumie "Rengeteg" pisałem w 2016 roku, w dziewiątej (tutaj) odsłonie specjalnego podcyklu Weekendu Węgierskiego poświęconego twórczości Tamása Kátai (zbiorczo nazwanym głównym projektem węgierskiego muzyka, czyli Thy Catafalque), a płycie zatytułowanej "Meta" w 2017 w trzynastej (tutaj). Tym razem zajmę się jedynie dodatkowymi utworami z obu płyt - czterech bonusów z "Rengeteg" i jednego bonusa z "Meta".

Zaczniemy od bonusów z piątego albumu Thy Catafalque, czyli "Rengeteg". Zaczynamy od bardzo dobrego utworu "Kaledónia", który swoim tytułem odnosi się do historycznej krainy znajdującej się na północy Wielkiej Brytanii (obecnie w większości w Szkocji). Była jedyną częścią tej wyspy, która nie została podbita przez Rzym. Zamieszkana przez Kaledończyków, skutecznie opierała się najazdom zarówno Rzymian, jak i kolejnym falom Celtów. Dla odgrodzenia się od piktyjskich plemion Kaledończyków Rzymianie wznieśli dwie potężne budowle fortyfikacyjne – Mur Hadriana i Mur Antoninusa.Witają nas w nim chóralne zaśpiewy z miejsca kojarzące się ze średniowieczem i Celtami, następnie płynnie przechodzimy do ciężkiego gitarowo-perkusyjnego rozwinięcia. Z jednej strony jest tutaj surowo i ciężko, ale z drugiej także gęsto i bardzo melodyjnie, a także znacznie bliżej nowszym dokonaniom Thy Catafalque. Po nim pojawia się świetny "A világur ostroma" (co można przetłumaczyć jako "Oblężenie Pana Świata") który rozkręca się od razu gęstym riffem i ciężką, monumentalną perkusją, fantastycznie uzupełniającym się z tytułowym ogromem i atakiem na górski szczyt. To także numer mocno zakorzeniony w pierwotnej black metalowej estetyce Thy Catafalque, coraz mocniej jednak zdradzając ciągoty do bardziej rozbudowanego, progresywnego w duchu grania. 


Numer trzeci, nosi tytuł "Mikronauta", który tym tytułem zdaje się nieco mocniej łączyć z najwcześniejszymi albumami węgierskiej formacji, choć zdecydowanie mocniej niż tamte stawiając na awangardowe pomysły i w duchu niemal dyskotekowe brzmienia, które później także znajdą swoje rozwinięcia na nowszych albumach. Szybka perkusja, pulsujące klawisze i elektronika, wreszcie kapitalny ciężar w drugiej połowie, świetnie uzupełniają się z gitarowymi riffami i stanowią pomost między ówczesnym Thy Catafalque, wcześniejszymi płytami, a tymi, które w tamtym czasie miały dopiero się pojawić. Ostatni z bonusów do tej płyty jest zatytułowany "Utazás az éjszaka mélyére" ( "Podróż w noc") jest także utworem bardzo udanym. Ponad ośmiominutowy instrumentalny kawałek jest też najlepszy z tego dodatkowego zestawu. Zaczynający się od niepokojącego ambientowego pasażu przywodzącego na myśl Darklight i album "Theatrum October", ale szybko ustępując miejsca ciężkiemu rozbudowaniu i gitarowo-perkusyjnemu rozwinięciu. Black metalowe tempo miesza się tutaj z progresywnymi pomysłami, gęstym klimatem, melodyjnymi trochę folkowymi w duchu solówkami i fantastycznym rozbudowaniem drugiej połowy tylko pozornie podobnej do części pierwszej numeru, a później w pewnym stopniu nawiązującej do stylistyki "Tűnő idő tárlat".

Jedyny dodatkowy, a przy tym znakomity, utwór dodany do winylowej reedycji "Meta" nosi tytuł "Tavaszi ének" (czyli "Piosenka wiosenna"). Więcej tutaj przebojowości, brzmienie jest cieplejsze i przystępniejsze, ale także czerpiące z różnych stylistyk. Obok melodyjnej gitary, akustycznego tła czy znakomitej i sprawnej (programowanej) perkusji nie brakuje klimatycznych zwolnień, chóralnych dodatków nadających całości wietrznego, lekkiego charakteru, a także mocnego uderzenia czerpiącym zarówno z black metalu, jak i progresywnych naleciałości. Można też odnieść wrażenie, że utwór ten wyraźnie też sugeruje kierunek obrany wpierw na "Geometria" oraz następnie późniejszym "Naiv".

Dodatkowym utworom z obu płyt niczego nie brakuje. Są zarówno klimatyczne, jak i często przebojowe, dopełniając materiały na których się znalazły, ale także fajnie wypadając osobno. Sprawiają też wrażenie łączników między etapami i przeobrażeniami brzmienia Thy Catafalque - płynnego przechodzenia między black metalem, awangardą czy progresywnymi naleciałościami. Nie są to odrzuty z sesji, a porządne utwory, które jakimś cudem przeleżały w archiwach Támasa, które znakomicie uzupełniają oba albumy, ale też zbyt wiele do nich nie wnoszą. Słucha się ich bardzo dobrze i można z nich skompilować sobie z nich przyjemną epkę, jeśli dorwiecie ich wersje cyfrowe. Jeśli jednak uda(ło) się Wam zdobyć winyle w wersjach z tymi numerami, to oprócz bardzo dobrych płyt dodatkowo otrzymacie naprawdę udane numery dodatkowe, a w przypadku Thy Catafalque jakość i konsekwencja jest gwarantowana.


 

Następny tydzień: 24 - 30.04.2023

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz