wtorek, 19 marca 2013

Lewe Łokcie - Niewiele się zmienia (2013)


Napisał: Marcin Wójcik



W marcu jak w garncu, powiada stare przysłowie. W naszym muzycznym cebrze nie można narzekać na brak ciekawych premier. Przykładem może być longplay „Niewiele się zmienia” częstochowskiej grupy Lewe Łokcie, który został wydany czwartego marca. Posłuchajmy… 



„Niewiele się zmienia” wydano nakładem wytwórni FYH! Records. Krążek zawiera szesnaście utworów utrzymanych w klimacie college rocka, których czas trwania w większości przypadków nie przekracza znacząco dwóch – maksymalnie trzech minut. Kompozycje, jak na ten gatunek przystało, są krótkie i proste. Opierają się na nieskomplikowanych kombinacjach akordów, a solówki pojawiają się bardzo sporadycznie i charakteryzują się bardzo prostą budową. Ogólne brzmienie płyty jest ciekawe, w tle słychać lekki szum i „zapach” garażu i lat 90., ma swój własny klimat. Gitary i inne instrumenty brzmią charakterystycznie dla gatunku, a wokale są brzmieniowo tak samo amerykańskie jak instrumenty, ale na szczęście wyśpiewano je po polsku.

Ciekawostką techniczną są ciekawe przejście pomiędzy utworami numer dwa i trzy, czyli „Jak bardzo mogę” i „Schizo” oraz między piętnastką i szesnastką, czyli „Idę do słońca” oraz „To nie wszystko”. Przejście to jest akordem kończącym pierwszy utwór, który jednocześnie jest początkiem drugiego. Stanowi to ciekawy pomost pomiędzy kompozycjami i robi dobre wrażenie na słuchaczu. Jednocześnie sprawia, że zawartość albumu stanowi jedną całość i w pewnym sensie jest nierozerwalna.


Album otwiera utwór „Oddycham”. Charakteryzuje go spokojny wstęp gitarowy, po którym następuje rozwiązanie i przejście do motywu wiodącego. Od razu nasuwa skojarzenie z muzyką użytą w soundtrackach wielu amerykańskich filmach młodzieżowych lat dziewięćdziesiątych, z American Pie włącznie. Wita nas typowy College Rock łatwy i przyjemny w odbiorze. Jak się potem okaże, większość kawałków będzie skomponowana w ten sam sposób.

„Noc, Poranek” to lekki powolny i melancholijny, quasi akustyczny numer. Mimo wiodącej roli gitary akustycznej, słychać tu przesterowanego „elektryka”, ponadto zrezygnowano z perkusji. Nasz stary kumpel przester pojawia się także wokalu, sprawiając, że właściwie cały utwór ocieka tym efektem (nawet gitara akustyczna sprawia wrażenie „przybrudzonej”). Takim samym klimatem charakteryzuje się „Młodość”. Ponadto w „Młodości” pojawia się ta sama kombinacja instrumentów. Całość wraz z wokalem wręcz ocieka przesterem, nadając nieco brudu. Frazy wokalu są tu natomiast niemal wypowiedziane. Brzmi to trochę jak melorecytacja.


Warto wspomnieć o kawałku „Leszek Komorowski”. To najciekawszy, tajemniczy utwór. Wokal to właściwie trudne do zrozumienia jęki, którym towarzyszy prosta jak drut muzyka – niemal pojedyncze dźwięki. Trzymając się najciekawszych kompozycji: „Niewiele się zmienia”, utwór tytułowy, to bardzo prosty instrumental oparty na dwóch akordach i paru dźwiękach w tle. Bardzo klimatyczny, brzmi spokojnie i kojąco. Większość numerów zawartych na płycie cechuje pewna powtarzalność. Rozumiem, taki charakter gatunku, ale mimo to wcześniej wymieniona powtarzalność kompozycji połączona wraz z ich ilością potrafi nieco znużyć. Gdyby lista utworów była odrobinę krótsza, słuchałoby się jej z jeszcze większą przyjemnością. Teksty nie są zbyt górnolotne, raczej trudno tu o głębokie, niejasne metafory, jakąś szczególnej wartości poezję. Są uczniowskie, licealne. Proste i łatwe w odbiorze, czyli jak na koledż przystało. 


Cieszy mnie jednak to, że są zaśpiewane w stu procentach po polsku. Jak widać, a raczej słychać – można czerpać wzorce z Ameryki, ale robić to z powodzeniem, po polsku. Duży plus, panowie! „Niewiele się zmienia” polecam szczególnie tym, którzy twierdzą, że nie da się tworzyć takiej muzyki wespół z polskim tekstem. Ocena: 7,5/10
 

1 komentarz:

  1. Oni dla mnie brzmią jakby wyskoczyli prosto z lat osiemdziesiątych, zwłaszcza ten wokal ;)

    OdpowiedzUsuń