poniedziałek, 31 sierpnia 2015

P.O.D - The Awakening (2015)


Pod koniec lat 90 ubiegłego wieku nie było chyba osoby, która nie znała by takich kapel jak Rage Against the Machine, P.O.D czy Linkin Park (i wielu innych "powiązanych"). Ta pierwsza jakiś czas temu się reaktywowała, ale na nową płytę raczej nie ma co liczyć. Linkin Park coraz bardziej odchodzi od swoich nu metalowych, rapowych korzeni. W tym szeregu P.O.D jest już chyba najbardziej zapomniane, a okazuje się, że płyty wydają nie tylko regularnie, ale i najbliżej im do dawnych czasów. Najnowszy "The Awakening" próbuje dowodzić, że nie tylko P.O.D, ale i rap metal ma się wyjątkowo dobrze...

Moja krótka przygoda z P.O.D przypadła na końcówkę gimnazjum i początek liceum. Do płyt "Satellite" i "Testify" wracało się wówczas nader często. Pod koniec liceum, czyli w 2008 roku, była jeszcze niezła "When Angels & Serpent's Dance", a później jakoś zapomniałem o tej grupie, także ze względu na zmiany w guście muzycznym. Nie śledząc tego co dzieje się z tym zespołem odkryłem, że w 2012 wydali album "Murdered Love", a w tym roku ponownie przypominają o sobie z albumem, który chyba trochę przekornie został zatytułowany "The Awakening" i co ciekawe będący concept albumem. Czy rap metal jest jeszcze wstanie się odrodzić, albo raczej czy wciąż jest to granie na które warto zwrócić uwagę? Sprawdźmy.

"Am I Awake", który album otwiera rozkręca się wolno, ale może zainteresować nieco cięższym niż zazwyczaj brzmieniem (przełamywanym lżejszymi fragmentami). Łatwo jednak poznać, że ma się do czynienia z tym samym P.O.D co kiedyś. Kolejny, czyli "This Goes Out To You" choć niezły brzmi jak słaby odrzut z "Satellite" czy "Testify". Potem jest "Rise of NWO" z niezłym riffem oraz zróżnicowanymi elektroniczno-orientalnymi wstawkami. Fajnie, ale podobne rzeczy już były i to w dodatku bez rapu. Nieudana zupełnie jest za to ballada "Criminal Coversations", w której nie pomagają nawet mocniejsze wejścia. "Somebody's Trying To Kill Me" także jest potwornie nudny, zwłaszcza z racji nieudolnego wolnego tempa, które jest chyba jakąś parodią doom metalu wymieszanego z marnym, wręcz amatorskim industrialem. Słaby jest też "Get Down", który mógłby być naprawdę dobry kilka lat temu, ale teraz niestety wypada blado, zwłaszcza w [porównaniu z wcześniejszymi płytami P.O.D. Całkiem niezły (zwłaszcza jeśli słuchać bez gadanego intra) jest "Speed Demon", ale i on sprawdzałby się parę lat temu, dziś nie jest ani odkrywczy, ani szczególnie porywający. Kolejny "Want It All" znów rozkręca się wolno i nudzi wręcz na śmierć, nie tylko tempem, ale i przedziwnym wstawieniem sekcji dętej, która chyba miała nadać mu lekkiego chill outowego, niemal jazzowego klimatu. Z marnym skutkiem. Przedostatni na szczęście jest żywszy. "Revolucion" bo taki nosi tytuł, nie jest zły, ale parę lat temu zrobiliby to znacznie ciekawiej. Dodam też, że wstawka reaggae wypada bardziej drażniąco i komiczniej niż na wczesnych płytach. Finałowy i tytułowy znów rozkręca się zdecydowanie za długo, a gdy już się rozkręci to ma jedynie fajny riff, ale znów jest potwornie nudny. Ponadto o ile na wcześniejszych chrystianizowanie nie przeszkadzało to na tym albumie sięgnęło wręcz zenitu przystępnej dawki.

Prawda jest taka, że dla P.O.D jako jedynemu z całej grupy czas zatrzymał się w miejscu. Linkin Park zaczął eksperymentować coraz mocniej odchodząc od wczesnego stylu. Jeśli przywołać z pośród innych na przykład Korn sytuacja wygląda bardzo podobnie. W przypadku P.O.D właśnie nie należy spodziewać się żadnej rewolucji, ani nawet próby odejścia od nagrywania ciągle tej samej płyty. Słucha się jej co prawda miejscami przyjemnie, ale to nie wystarczy by zachwycić, ani tym bardziej by na nowo rozbudzić zainteresowanie gatunkiem, który umarł właściwie śmiercią naturalną, przechodząc wiele zmian do których w tej grupie niestety nie doszło. Szkoda. Ocena: 4/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz