Jutro 23 marca – Dzień Przyjaźni
Polsko-Węgierskiej*. Zapraszam zatem, na weekendowy wypad na Węgry. Byliśmy tam
jakiś czas temu przy okazji tekstu o grupie Stonedirt. Tym razem przyjrzyjmy
się (i przysłuchamy) dwóm innym zespołom z kraju naszych bratanków od szabli i
szklanki – na początek Kárpátia…
Grupa powstała w 2003 roku i gra
tak zwany rock narodowy z powodzeniem łącząc w nim elementy folkowe i cięższe
brzmienia. Teksty zespołu koncentrują się na historii Węgier, szczególnie tej
najnowszej. W wielu utworach występuje sentyment do ziem etnicznie węgierskich
oderwanych na mocy Traktatu w Trianon oraz nostalgia za utraconą świetnością
Królestwa Węgierskiego, a także nawiązanie do czasów irredenty prowadzonej
przez Miklósa Horthyego w okresie II wojny światowej. Obecny skład zespołu to: Atilla
Bankó na perkusji, Tamás Bírio na gitarze, Levente Csiszér na gitarze i wokalu,
Gábor Galántai na instrumentach klawiszowych oraz János Petrás na basie i
wokalu. Od roku powstania wydała dwanaście płyt (dwie w 2003 roku, po jednej w
latach następnych, dwie w 2009, dwie w 2010 i dwie w 2011). Ostatnia z nich
nosiła tytuł „Justice For Hungary”.
Płyta „Utolsó Percig” została
wydana w 2010 i należy do jednych z najbardziej udanych wydawnictw tego
zespołu, który dopiero od niedawna znalazł swoje brzmienie – na pierwszych
płytach bardzo surowe, później coraz lepsze. Poza tym każda płyta jest w jakiś
sposób inna, takie choćby „Regnum Marianum”z 2009 roku zawierała wykonania
pieśni ludowych wyłącznie w formie akustycznej i z wykorzystaniem ludowych
instrumentów muzycznych.
Egzotyczną ciekawostką jest fakt,
że wszystkie teksty na płycie są napisane i śpiewane po węgiersku, co jednych
pewnie od razu odrzuci, a innych jeszcze bardziej zaciekawi.
Poza tym należy nadmienić, że są
to teksty poetyckie i bardzo piękne. Pozwolę sobie przytoczyć w całości
tłumaczenie utworu tytułowego:
Ostatnia
minuta
My wciąż się trzymamy
Nasze stopy wciąż na to pozwalają,
Idziemy dalej.
A kiedy nasz sztandar,
Wypadnie z rąk,
Podniesie się go, a wraz z nim powstaniesz i Ty.
Przez wszystkie opadłe liście z drzew,
Niczym żurawie lecące na wschód,
Mimo nocnego chłodu, szalejącego wiatru,
Wystrzeleni z armat, składamy hołd.
Gdzieś w oddali słychać stary dzwon,
Idziemy dalej, długo w cieniu,
Niesiemy na ramionach nasz krzyż,
Wojna nie jest niedzielą.
W okopach niewygasłe wciąż światło,
Gaz będzie gryźć Cię w usta
Naładujesz i wycelujesz swój bagnet
Krajobraz zostanie pomalowany krwią.
Drut kolczasty, łzy, zużyte ubrania,
Kolejna wspinaczka w błocie, w szlamie,
Pogniecione zdjęcie schowane do kieszeni,
Dzięki niemu wciąż mam nadzieję, wiem co mam robić.
My wciąż się trzymamy
Nasze stopy wciąż na to pozwalają,
Idziemy dalej.
A kiedy nasz sztandar,
Wypadnie z rąk,
Podniesie się go, a wraz z nim powstaniesz i Ty.
Przez wszystkie opadłe liście z drzew,
Niczym żurawie lecące na wschód,
Mimo nocnego chłodu, szalejącego wiatru,
Wystrzeleni z armat, składamy hołd.
Gdzieś w oddali słychać stary dzwon,
Idziemy dalej, długo w cieniu,
Niesiemy na ramionach nasz krzyż,
Wojna nie jest niedzielą.
W okopach niewygasłe wciąż światło,
Gaz będzie gryźć Cię w usta
Naładujesz i wycelujesz swój bagnet
Krajobraz zostanie pomalowany krwią.
Drut kolczasty, łzy, zużyte ubrania,
Kolejna wspinaczka w błocie, w szlamie,
Pogniecione zdjęcie schowane do kieszeni,
Dzięki niemu wciąż mam nadzieję, wiem co mam robić.
Łatwo zauważyć w przytoczonym
tekście, że nie ma nachalnej propagandy, nawoływania do mordów czy rozlewu
krwi innych narodów jak zwykle ma to miejsce w muzyce grup wykonujących tak
zwaną muzykę „narodową”. Muzycznie zaś miejscami jest
skocznie, a w innych kawałkach podniośle, a w innych spokojnie, akustycznie i
nastrojowo. Łatwo też o skojarzenia z pieśniami żołnierskimi, a nawet
twórczością bardów, takich jak nasz Jacek Kaczmarski. Jednak tutaj wraz z
bogatszym instrumentarium pojawiają się ostrzejsze riffy czy solówki. Niektórym
pewnie przyjdą skojarzenia z power metalem w stylu szwedzkiego Sabatonu – ta sama
surowość i toporność, moc, a jednak są to zupełnie różne zespoły i to nie tylko
dlatego, że pochodzące z innych krajów.
Warto poznać twórczość tej grupy
i to nie tylko tę płytę, ale też pozostałe. Obecnie na Węgrzech jest to jedna z
najbardziej znanych i lubianych kapel. I myślę, że jest coś w niej co
przyciąga, zaciekawia. Może nie jest to twórczość wybitna, ale nie da się
zaprzeczyć, że przyjemna w słuchaniu. Słuchając ich nie tylko można poszerzyć
muzyczne horyzonty, ale przy okazji spróbować, własnymi poszukiwaniami i badaniami,
zainteresować się historią Węgier. Wielbicielom patriotycznego podejścia do
muzyki, czy surowego, ale melodyjnego folku zdecydowanie polecam – ja zaś
wychylam za nich ze smakiem kieliszek Samorodnij Tokaji.
Ocena: 7/10
* 12 marca 2007 parlament węgierski przyjął deklarację uznającą dzień 23 marca Dniem Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, deklarację poparło 324 posłów, nikt się nie wstrzymał, nikt nie był przeciw.
Analogiczną uchwałę 16 marca 2007 podjął przez aklamację Sejm RP.
Słowa utworu "Utolsó Percig" w tłumaczeniu własnym.
Podziwiam zespoły, które konsekwentnie trzymaja sie "nuty patriotycznej", bo tak chyba trzeba byłoby to nazwać. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z uczczeniem dnia przyjaźni. Brawo :).
OdpowiedzUsuńRecenzja ciut pobieżna w moim odczuciu, ale ufam, że jeszcze kiedyś powrócisz do węgierskich wątków hehe.
Szia ;)
Radiomuzykant -> Na Węgrzech rock narodowy/patriotyczny jest bardzo popularny. Z kapel warto wspomnieć chociażby Hungarikę, Romantikus Erőszak, Magozott Cseresznye. Folk metal też się dość mocno trzyma, przykład "Dalriady". Strasznie brakuje mi czegoś takiego u nas (choć są małe promyki nadziei jak Horytnica), a zwłaszcza kreatywnych przeróbek legend, opowiastek ludowych itp.
Ciekawy komentarz ;) No i jeszcze jutro będzie wątek węgierski, a w przyszłości się zobaczy ;)
OdpowiedzUsuń