Tak prezentuje się okładka nadchodzącej książki... |
Nadeszła najwyższa pora, żeby ujawnić karty - oczywiście nie wszystkie - i oficjalnie zapowiedzieć nadchodzącą i wciąż pisaną książkę, której powstanie ogłosiłem kilka miesięcy temu. Co znajdzie się w prawdopodobnie jedynym tego typu wydawnictwie na świecie, dlaczego pozycja nie ukaże się w formie fizycznej, dlaczego w ogóle zaczęła powstawać i chyba najważniejsze pytanie, które sobie wszyscy zainteresowani zapewne zadają: kiedy premiera? O tym w paru słowach w rozwinięciu tej zapowiedzi!
Stali bywalcy i czytelnicy LupusUnleashed, a także Wilka Kulturalnego (czyli magazynowego spin-offa prawie na papierze) wiedzą, że oprócz muzyki o której piszemy na naszych łamach, jestem nałogowym pochłaniaczem książek, seriali i filmów. Uwielbiam Gwiezdne Wojny, Star Treka, Jamesa Bonda, Doktora Who, Park Jurajski czy Gwiezdne Wrota, żeby wymienić tylko kilka z większych tytułów i franczyz. James Bond 007, podobnie jak Gwiezdne Wojny towarzyszyły mi odkąd pamiętam i rozpalały moją wyobraźnię niczym baza Blofelda ukryta w wulkanie. Oglądanie przerodziło się w fascynację, a fascynacja w prawdziwą pasję. Kiedy założyłem LupusUnleashed, zacząłem spełniać jedno ze swoich największych marzeń: zacząłem pisać, a przecież pisałem od dziecka - do szuflady. Własne gazetki, wiersze, teksty piosenek, książki autorskie i fanfikowe. Wiele z tych rzeczy nie przetrwało i tylko nieliczne zeszyty przypominają mi o tym, że zostałem pisarzem. Nie zostaną one nigdy wydane, a moja pierwsza dojrzała powieść, którą mam w planach od kilkunastu latach jest rozpoczęta, a właściwie rozgrzebana i wciąż pozostaje nieukończona, choć w głowie mam napisaną całą. Nie potrafię tylko tego przelać na papier, czy też na edytor tekstu. To także kwestia czasu, specyficznego twórczego ADHD na które bez cienia wątpliwości i przyznaję się do niego bez bicia - zwyczajnie cierpię.
To właśnie z takich pobudek nie wystarczało mi samo LupusUnleashed i musiał zostać poszerzony o Wilka Kulturalnego. Okazało się jednak, że to dla mnie za mało. Potrzebowałem czegoś więcej, czegoś jeszcze. Tak zaczęła kiełkować myśl nad książką. Miała to być książka o muzyce, a właściwie, bo nie może być za łatwo, książki o muzyce. Konkretnie dwie. Pierwsza, która nadal jest w sferach planów, niejako rozgrzebana przez zebrane materiały, które być może jeszcze się rozrosną, miała traktować o trójmiejskiej scenie muzycznej przełomu wieków. Jej częścią staną się spotkania i rozmowy w ramach cyklu Hala Radio, które dzięki uprzejmości niezastąpionego człowieka orkiestry, bez którego tak naprawdę nie byłoby też LU, Michała Miegonia, miałem możliwość moderować. Książka ta, pisana niejako wspólnie z Michałem, na pewno powstanie i na pewno zostanie wydana w formie fizycznej, ale kiedy naprawdę nie umiem powiedzieć, ani przewidzieć. Druga, którą chciałem - i bądźmy szczerzy nadal chcę - napisać i wydać, ale nie jestem pewien czy jestem odpowiednim człowiekiem do tego zadania to kontynuacja dzieła Joachima Berendta i jego fantastycznej książki "Od Raga do Rocka - wszystko o jazzie", która zaczynałaby się w tym miejscu, w którym wybitny muzykolog swoją pracę ukończył i pociągnąć ją do czasów współczesnych w podobnym stylu i w podobnej perspektywie. Książkę nawet zacząłem, ale i tak będę musiał, jeśli kiedykolwiek do niej ponownie usiądę, pisać od nowa, bo pliki z pierwszymi stronami utraciłem bezpowrotnie. Jeszcze sporo życia przede mną (a przynajmniej mam taką nadzieję) - może się uda.
Na łamach LupusUnleashed i w Wilku Kulturalnym wielokrotnie tymczasem pisałem o Jamesie Bondzie właśnie. Muzyka, ciekawostki, filmy i książki. Najbliższym jednak aspektem tematycznym LU zawsze była muzyka - soundtracki, artyści, piosenki bondowskie oraz różne wersje, które powstały na przestrzeni prawie 60 lat oficjalnego istnienia franczyzy. Książka ta, prawdopodobnie by powstała i tak, ale jak u każdego w życiu, do pewnych rzeczy, potrzebny jest katalizator. Czynnik, który uwolni myśli i zmusi do działania, a nie tylko do gdybania i planowania. Energii, która sprawi, że ruszymy do działania. Nieoczekiwanie dla mnie ten katalizator przyszedł wraz pandemią koronawirusa, gdy zacząłem na twitterze udzielać się w komentarzach na kilku zagranicznych profilach bondowskich (Licence to Queer, Time to Bond, Zorin Industries, The Bubbles Tickle My Tchaikovsky, Thunderballs.org, The Bond Files, NothingAndNothingAgain, Problem Eliminator i paręnaście innych), a także nieco wcześniej, bo jeszcze przed, oglądać filmiki youtubera Calvina Dysona, angielskiego fana Bonda, wreszcie trafiając na... polskie strony na facebooku takie jak jamesbond.com.pl czy James Bond MI-6 Headquaters (nie mylić z zagraniczną fanowską stroną mi6.hq.com), ostatecznie trafiając także do grupy fb James Bond Team PL, a także na podcast prowadzony przez chłopaków ze wspomnianych polskich stron. W tym momencie pojawił się ten katalizator - pod postacią: gunbarrela. W nim pojawił się James Bond, wycelował i strzelił, a ja zalałem się krwią. Metaforycznie rzecz jasna. Postanowiłem to zrobić - napisać książkę! O piosence bondowskiej - poszerzyć dotychczasowe artykuły, dopisać całkowicie nowe segmenty, zebrać wszystko co wiem na ten temat. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem żadnym specjalistą, ani nawet ekspertem, nawet jeśli fb w grupie twierdzi inaczej, ale wreszcie na poważnie usiadłem do pisania książki i pisze ją z konsekwencją, jakiej w tym wypadku nie pamiętam od czasów dzieciństwa. Czym innym jest blog, czym innym jest WK. Książka to już poważna sprawa. Nawet jeśli zostanie wydana nieoficjalnie i wyłącznie cyfrowo.
Rozpoczęta w połowie marca tego roku książka cały czas się rozrasta, a na ten moment mam tylko/aż/niemal (niepotrzebne skreślić) 150 stron materiału, a będzie go znacznie, znacznie więcej. W tym momencie, kiedy piszę te słowa, jestem na erze Pierce'a Brosnana, czyli piątego odtwórcy roli Jamesa Bonda 007. W książce nie zabraknie też oczywiście ery Daniela Craiga (włączając w to najnowszą, wciąż nadchodzącą odsłonę franczyzy czyli "Nie czas umierać" (ang. "No Time To Die") oraz piosenkę Billie Eilish). Jednakże nie będzie tylko o piosenkach z oficjalnych filmów produkowanych przez EON, ale również wszystkich nieoficjalnych, odrzuconych, wersjach coverowych i tych stworzonych na potrzeby gier komputerowych oraz książek. Nie zabraknie spojrzenia na czołówki, które są nieodłączną częścią każdej piosenki bondowskiej, a tam gdzie jej formalnie nie ma przyjrzę się oficjalnym teledyskom. Skoro mowa o teledyskach, to nie zabraknie też spojrzenia na teledyski oryginalne, które coraz częściej towarzyszą kolejnym bondowskim premierom. Nie omieszkam także zrobić małego skoku w bok i w oparciu o moją pracę magisterską, którą pisałem o Millennium Stiega Larsona, przyjrzę się czołówce do filmu "Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Davida Finchera wydanym w Ameryce jako "Dziewczyna z tatuażem", w którym notabene wystąpił Daniel Craig, a która wiele zawdzięcza właśnie czołówkom bondowskim. Jak widzicie, materiału do napisania, zebrania, a nawet poszerzenia, przeredagowania jest jeszcze sporo, ale mimo wszystko uważam, że idę jak burza i jestem niemal pewien, że uda mi się ją prawdopodobnie ukończyć jeszcze w tym roku.
Pierwotnie zakładałem, że ukończę ją do 30 września, czyli do dnia, kiedy jak obecnie podają media, do kin w końcu zawita "No Time To Die". Niezależnie jednak od premiery filmu czy kolejnej daty mówiącej o przesunięciu, ta książka się ukaże. Datę wrześniową nadal podtrzymuję, ale czy będzie realna, zważywszy na fakt, że mamy już początek sierpnia, to się jeszcze okaże. Jeśli mi się omsknie to będzie później w tym roku, a nawet jeśli ją nadal będę pisał, to bezpiecznie można założyć, że pojawi się na obchody 60 lecia serii, a wówczas będzie można nawet dopisać, co konieczne o najnowszym filmie, a zarazem ostatnim z Danielem Craigiem w roli głównej. Niczego nie można wykluczyć i tylko moje tempo i inne sprawy zweryfikują który scenariusz okaże się prawdziwy.
Książka ukaże się wyłącznie cyfrowo i wyłącznie po polsku. Nie planuję wersji anglojęzycznej, ani wydania fizycznego. W tym drugim przypadku, jest bowiem z tym kłopot. Aby wydać książkę bondowską czy nawet o Bondzie trzeba posiadać oficjalne zgody - Ian Fleming Estate, EON, Daanjaq i mnóstwa innych zainteresowanych tematem podmiotów, które mogą się na taką książkę zgodzić lub nie. Zdaję sobie sprawę, że nawet jeśli wydam ją cyfrowo, bez wymaganych zgód, poniekąd nielegalnie i nieoficjalnie, mogą się do mnie odezwać i poprosić o usunięcie materiału, ale przecież bez ryzyka nie ma zabawy. Nie będą mnie przecież od razu pozywać do sądu, tym bardziej, że nie będzie to książka na której będę zarabiał - będzie całkowicie darmowa - a większość materiału wokół której ją tworzę będzie wyłącznie mojego autorstwa, a nie innych autorów czy podmiotów. Stanie się tak również dlatego, iż w zeszłym roku - konkretnie 2 marca 2020 roku - została wydana książka "Quantum of Silliness: The Peculiar World of Bond, James Bond" Robba Simmsa, której nie miałem przyjemności czytać, ale na swoim twitterze opisywał przypadki, że w momencie, gdy poszedł do drukarni od razu dostał pismo zobowiązujące do wycofania materiału z druku, albo uzyskania wymaganych zgód w celu jej dalszej produkcji, druku i rozpowszechniania (odpłatnie). Mi to raczej nie grozi, ale też nie ma co dmuchać na zimne. Będzie, co będzie. Jak trzeba będzie to chętnie je zdobędę, chętnie wydam fizycznie i może doczekam się nie tylko profitów, ale także oficjalnych tłumaczeń?
Trzymajcie kciuki za szybkie skończenie i wydanie cyfrowe książki, bo chyba jest na co czekać, a cieszę się nią, jakbym sam miał ją czytać, a nie tylko ją pisać. Pomiędzy serialami, lekturami, słuchaniem różnych płyt, pisaniem o nich, tłumaczeniami dla zaprzyjaźionego bloga Świat Star Wars, tworzeniem kolejnego numeru WK oraz normalną pracą, wracam do pisania "Poczuł pismo nosem - historia piosenki bondowskiej".
Jeszcze jedno: Dzięki chłopaki! To przez Was! 😅 Do przeczytania! StayUnleashed!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz