Być może pisarz...
... ale przede wszystkim kompozytor i klawiszowiec, najbardziej znany z grupy Threshold, która pojawia się nawet w tytule książki Richarda Westa, autobiografii, ale napisanej niemal jak powieść. Zaczyna się od trzęsienia ziemi, a przynajmniej prawie, bo bardziej nawet przywodzi na myśl powieść grozy, aniżeli filmy Hitchcocka. Przybycie Richarda Westa na pierwszą próbę z Threshold do Thin Ice Studio w ulewnym deszczu z miejsca skojarzy się z początkami historii o strudzonych wędrowcach zmierzających do ponurych zamczysk albo nawidzonych domów. West szybko cofa się jednak znacznie wcześniej i kreśli swoje dzieciństwo, snuje barwne opowieści o pierwszych zespołach, tworzeniu swoich pierwszych dźwięków i rozszerzaniu brzmienia swoich klawiszy. Zanim dołączy w 1992 roku do Threshold nie zabraknie napisanych z niezłym dowcipem i swadą historii o dorastaniu, a gdy już na kartach książki pojawi się Karl Groom, to praktycznie zacznie się prawdziwa uczta dla fanów zespołu z którym Richard West jest związany od niemal samego początku.
West w ciekawy sposób opowiada o tym, jak dołączył do Threshold na chwilę, a został na całe życie, wciąż rozwijając swoje umiejętności jako kompozytor i tworząc niepowtarzalne brzmienie brytyjskiej grupy. Opisuje swój wkład, ale nie umniejsza tego, co napisali czy dodali członkowie grupy, zarówno byli, jak i aktualni. O każdym okresie pisze z szacunkiem, nie ma tu miejsca na wylewanie żali, smutków czy plotki, ani na kontrowersyjne historie. Nie oznacza to jednak, że pozbawiona tego typu ekscesów i rozwiązań, książka staje się nudna. Jest barwna, a każdą stronę przewraca się z uśmiechem i z zaciekawieniem. Niektóre wątki, West sprytnie rozplata na całą książkę, co szczególnie jest uwydatnione przy powrotach do zespołu wpierw Damiana Wilsona, a następnie Glynna Morgana. Nie stroni od wspominania o innych projektach wokalistów czy kolegów z zespołu, a także o innych nieco już zapomnianych projektach z którymi był związany jak Shadowland z Clivem Nolanem albo Mercy Train. Opisując okres z McDermottem można zaś się dowiedzieć, że choć uważa się go za najlepszy i najciekawszy w dyskografii Threshold, to wcale nie był to czas różowy dla zespołu, bo McDermott był bardzo trudnym współpracownikiem.
Sporo miejsca West poświęca swojemu życiu prywatnemu, swojemu oryginalnemu zawodowi, mieszkaniu w Czechach oraz projektowi tworzonego ze swoją żoną Farrah, League of Lights, na koniec nie zapomina o swoim najnowszym solowym projekcie czyli Oblivion Protocol i płycie "The Fall ot the Shires", będący spin-offem Threshold, bo będącym kontynuacją albumu "Legends of the Shires", a także skupia się na "wyciszaniu" się w czasie lockdownu związanego z COVID-19. Sporo pisze również o trasach koncertowych, zarówno tych mniejszych, jak i dużych, z licznymi znanymi przedstawicielami gatunku, a także wspomina o trasie, którą w latach 90tych zorganizowało Noise Records. Krótko mówiąc - na bogato.
Książka mimo to, paradoksalnie, nie jest długa, bo zamyka się w zaledwie dwustu czterdziestu stronach, nie ma więc też miejsca na wodolejstwo, ale nie oznacza też, że nie jest ona treściwa. Jest bardzo ciekawie i solidnie napisana, prostym, ale bynajmniej nie prostackim językiem, często z dowcipem, znakomitym wyczuciem i budowaniem napięcia, a jednocześnie bez zasypywania czytelnika zbędnymi szczegółami czy przemyśleniami, które nie mają większego znaczenia dla narracji. Dodatkowo w książce znalazło się miejsce na kilkanaście stron barwnych, często unikatowych zdjęć. Nie jest to też pozycja hermetyczna, ani skomplikowana, choć zdecydowanie skierowana do wielbicieli twórczości Richarda Westa, czy to Threshold czy z innymi grupami z którymi współpracował, także od strony producenckiej. Książkę czyta się naprawdę fajnie i tylko szkoda, że w tym wypadku poznajemy jedynie perspektywę Westa, bo wypowiedzi innych członków, zarówno byłych (i żyjących), jak i obecnych muzyków związanych szczególnie z Threshold byłaby równie ciekawa i pewnie mogłaby znaleźć się obok narracji Richarda, choć wówczas nie byłaby to autobiografia, a biografia zespołu, do której ta pozycja nie pretenduje, nawet jeśli sporo uwagi poświęca się jego głównej formacji. To zdecydowanie książka warta uwagi, choć jej jedyną wadą jest właśnie jej długość, gdyż zaraz po jej skończeniu chce się zakrzyknąć: ale jak to już koniec?! West napisał ją tak fajnie, że miałoby się ochotę na więcej. Niestety, wszyscy zainteresowani muszą zadowolić się tym, co jest. Najlepiej przy ponownym odsłuchu wymienianych płyt, lub poznawaniu niektórych z nich po raz pierwszy.
Szczegóły wydania:
Wydawnictwo: Kingmaker Publishing
Liczba stron: 240
Oprawa: twarda
Data wydania: 8.12.2022
Brak wydania polskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz