wtorek, 25 lipca 2023

W drodze do Ostrowa Wielkopolskiego #3: Collage - Baśnie/Moonshine (1990 & 1994/2023)

 

Wiele o tych płytach słyszałem, nigdy nie miałem okazji posłuchać w całości...

 

... wreszcie się udało! Na własnych, właśnie wydanych ponownie egzemplarzach. To nie tak, że nie chciałem i jakieś pojedyncze kompozycje pewnie nawet słyszałem, ale nigdy nie ciągnęło, żeby sięgnąć po całe płyty. Oczywiście, zarówno o "Baśniach" i "Moonshine" oraz o ich wręcz nabożnym kultowym statusie wiele słyszałem, także na koncercie podczas United Arts Festival w 2021 roku w Gdańsku, gdzie niespecjalnie mnie - trochę wstyd - występ Collage obchodził. Jednak na swoje usprawiedliwienie powiem, że dźwięk podczas tego występu był koszmarny i nie pozwalał mi się nacieszyć, ani zwrócić szczególnej uwagi na muzykę tej ważnej dla polskiej sceny prog rocka grupy. Chociaż naprawdę starałem się ten występ docenić. Po znakomitym zeszłorocznym albumie powrotnym "Over And Out" podjęto decyzję o reedycji kultowych już płyt z dyskografii Collage, które do dzisiaj są wizytówką, nie tylko zespołu Collage, ale także polskiego rocka progresywnego. Jak wznowione nagrania bronią się dzisiaj?

Zarówno "Baśnie", jak i "Moonshine" nie należą do płyt, które dziś brzmią nowocześnie. Na próżno szukać tutaj także dojrzałości i nowoczesnego, potężnego brzmienia, jakie uzyskano na "Over And Out" czy uszlachetnienia nagrania gościnnym udziałem samego Steve'a Rothery'ego z Marillion, na którym wszakże mocno wzorował i wzoruje się Collage. "Baśnie" to obecnie płyta, która brzmi staro i niemodnie, trąci latami 80tymi, ale to nie znaczy, że jest zła, czy asłuchalna. To kawał bardzo ciekawego, polskojęzycznego (!) tak zwanego rocka neoprogresywnego właśnie, która może nie brzmi już nowocześnie czy spektakularnie, ale nadal jest fascynujące i które przyczyniło się mocno do zachłyśnięcia takim graniem w latach 90tych w naszym kraju i powstawania wielu zespołów prog rockowych w późniejszym czasie, żeby wymienić tylko Quidam (z którym szlaki przecięły się zresztą za sprawą wokalisty Bartosza Kossowicza). Nawet zdobiący okładkę leśny skrzat/elf z puszką coca-coli zdaje się być nawiązaniem do postaci błazna z płyt Marillion.

Z kolei anglojęzyczny "Moonshine", z fantastyczną okładką opartą o obraz Zdzisława Beksińskiego, jest z kolei płytą jeszcze ciekawszą, znacznie bardziej dopracowaną i równie znaczącą dla rozwoju tego gatunku w Polsce. Inne jest tutaj także światowe brzmienie, które jest znacznie lepsze, bogatsze i gęstsze. Na tamte czasy było z całą pewnością przełomowe, bo fakt, że polski zespół został wydany przez holenderską wytwórnię SI Music i trafił dzięki Roadrunner Records na rynek japoński i koreański, do dziś robi ogromne wrażenie. "Moonshine" zasługiwał na ten rozgłos i nadal jest albumem, który poraża - mnogością pomysłów, znakomitym wykonaniem czy długością (i nie mam tutaj nawet na myśli czasu trwania płyty - sześćdziesiąt siedem minut i niecałe trzydzieści sekund - a jej specyficzny, bardzo interesujący, trudny charakter).

Oba albumy to piękny i bardzo ciekawy kawałek polskiej muzyki rockowej i (neo)progresywnej, ale także przykład oryginalnego przełożenia na polski grunt muzycznych światów i wyborów Marillion, ale także takich grup jak Pendragon, IQ czy Asia, ze szczególnym podkreśleniem na ten pierwszy i na czas Fisha. Obu płyt nadal słucha się świetnie, choć muszę przyznać, że dla mnie to "Moonshine", a nie "Baśnie" są albumem bardziej intrygującym i wciąż zwracającym na siebie uwagę. Reedycje obu płyt niestety ukazują się bez dodatków z 2003 roku i w plastikowym opakowaniu (wersja cd), co niektórych bardzo smuci. Trzeba jednak przyznać, że obie płyty warto znać i posiadać w swojej kolekcji, a także przez moment - słuchając ich jedna po drugiej, a na koniec sięgając po najnowszą - zastanowić się nad fascynującą historią tej grupy, jej rozwojem, szacunkiem jakim nadal się cieszy, kołem jakie zatoczyli wracając w ostatnim czasie nagrywając album z solówką jednego ze swoich Mistrzów. Zakończę trochę przekornie: może i kolaż, ale za to niezwykle fascynujący.
 
Zdjęcia moich egzemplarzy płyt - własne.
 
Collage zagra 30 lipca podczas Ostrów Rock Festival w Ostrowie Wielkopolskim, któremu mamy przyjemność patronować. 
 
Odsłon minicyklu "W drodze do Ostrowa Wielkopolskiego miało być znacznie więcej, ale nie do końca wyszło, nie do końca się udało. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości jeszcze tegorocznej pojawią się w jakiejś formie teksty o innych zespołach, które wystąpią/ły podczas tegorocznej edycji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz