sobota, 3 czerwca 2023

Tydzień 15 - 21/22-31.05.2023: Różności #10



Jak zaczął Wam się czerwiec? Mi gorzej niż planowałem. 


Zalałem sobie - oczywiście przypadkowo - laptopa na tyle skutecznie, że uda się jedynie i aż uratować dysk. Dobre i to. Inną sprawą jest to, że trzeba się związku z tym wykosztować także na nowy sprzęt. Będzie więc sporo do wydania, bo także na to, co już zamówione zostało wcześniej z popkulturowych sprawą, bo albo już jest do odbioru, albo dopiero przyjdzie. Do tego w tym miesiącu znów bilet na skmkę i być może jeszcze jakieś kino.

Nawet chciałem jeszcze pójść na dziesiatkę "Szybkich i wściekłych", ale nadrobię sobie kiedy indziej. Tak samo podaruję sobie drugiego Spider-mana z Milesem Moralesem i analogicznie nadrobię później. Zacisknie pasa boli tak samo mocno jak wysupływanie zaskórników na nieprzewidziany wydatek mojego sprzętu. Nie wiem jeszcze co z "Flashem" zrobię, bo tu pokusa jest większa. Sentyment do Keatona i w ogóle... Indy'ego numer pięć i tak zobaczy się dopiero w lipcu. Wiadomo takie filmy najlepiej ogląda się za pierwszym choćby razem, na dużym ekranie... Czasem jednak, zwłaszcza przy nieplanowanych i skumulowanych wydatkach trzeba iść na jakieś ustępstwa. Ale dosyć prywaty!

W tym zbiorczym z dwóch tygodni maja, bo wpierw było za mało, a potem mogło być więcej, ale wyszło jak zwykle, a i tak nienajgorzej plus wypadek na sam koniec maja i początek czerwca. W zbiorczym o czerwcowym Muzycznym Tartaku, który tym razem pewnie dojdzie do skutku; recenzje najnowszych płyt The Ocean Collective i SHRVL oraz patronackiego debiutu od trójmiejskiego False Land, które pojawiło się wpierw na fb. Jak zawsze miłej lektury i StayUnleashed!

16.05.2023 LupusUnleashed przedstawia: Muzyczny Tartak - Big Blind (10.06.2023, Tartaczna 2, Gdańsk) (tutaj

18.05.2023 The Ocean Collective - Holocene (2023) (tutaj)

25.05.2023 SHRVL - Limbus (2023) (tutaj)

28.05.2023 False Land - Lead Us EP (2023) (PATRONAT MEDIALNY)

Dla tych, którzy szukają światła...

Motto debiutanckiej epki nowego trójmiejskiego zespołu False Land obracającego się wokół art rocka/rocka progresywnego brzmi trochę jak z myśli chrześcijańskiej. Nie ma w tym niczego złego, wszakże marynarze wyruszając w morze poświęcali swoje życie Bogu (lub bogom). Szukali światła - tego mistycznego, jak i tego na horyzoncie, wyświetlanego przez latarnie, by szczęśliwie dobili do brzegu. Właśnie taka latarnia znajduje się też na grafice okładki. Wokół szaleje sztorm, a samotna rybacka łódź z trudem utrzymuje się na wzburzonych falach. Ta latarniano-chrześcijańska metafora życia na wzburzonych falach i w pogoni za światłem - celem lub kresem podróży, to także tematyka tekstów, które złożyły się na sześć utworów zebranych na "Lead Us".

Na początek tajemnicze "Intro" oparte na ambientowym klawiszu, delikatniej gitarze i sygnałach Morse'a oraz lekko jazzującym wokalu Moniki Orent, a następnie przechodzimy płynnie do świetnego "I doubted", który choć (pozornie) nie jest utworem mocnym, to brzmienie jest w nim dość monumentalne, a także mimo niespełna czterech i pół minuty czasu trwania, dość rozbudowanym. "Nuria", czyli utwór trzeci również ma dość potężne brzmienie (perkusja Bartosza Wilmowicza robi tutaj robotę), a nieco alternatywnie pomyślane gitary nadają zarówno klimatu jak i ostrości. Całość przywodzi trochę na myśl brytyjskie Pure Reason Revolution w swoich najostrzejszych momentach, z tą różnicą, że w bardziej rozbudowanym składzie i mniej nastawione na "piosenkowość", która PRR wychodzi znakomicie.  Jeszcze więcej klimatu i budowania napięcia czeka na słuchaczy w numerze "One Day I'll Be Older Than You", który pięknie huśta emocjami oraz znakomicie się rozwija, kolejnym mocniejszym rozbudowaniem. Przedostatni "The Fall of the House of Mine" zabiera z kolei słuchacza w nieco mroczniejsze rejony, o niemal filmowym zabarwieniu (pachnące latami 70tymi klawisze Gniewka Kuraczyka). Kapitalnie budowane jest napięcie między spokojniejszymi, a ostrzejszymi fragmentami, Monika Orent z kolei czaruje swoją bardzo ciekawą barwą głosu. I tylko szkoda, że numer urywa się w tak ciekawym momencie jakim jest ostry instrumentalny pasaż, który aż się prosi o dalszy ciąg... Na koniec, najdłuższy (prawie ośmiominutowy) "Prayer" który otwierają (i wieńczą) dźwięki dzwonów i burzy oraz gitarowo-perkusyjny pochód. Fantastyczne ostrzejsze rozwinięcia z mocnymi klawiszami i ciekawym gitarowym, trochę shoegaze'owym wjazdem. Znakomicie sprawdza się tutaj także dopełnienie wokali Orent męskim chórem pozostałych muzyków. Znów może tutaj także trochę pachnieć Pure Reason Revolution i jest po prostu pięknie.

False Land i ich debiutancka epka to przede wszystkim bardzo sprawnie zrealizowany materiał o potężnym brzmieniu i złożony z bardzo dobrze czujących się ze sobą młodych muzyków. Podczas gdy nie przepadam za żeńskimi wokalami w tego rodzaju muzyce - zdarzają się jednak wyjątki, jak wspomniany PRR - to muszę przyznać, że Monika Orent dysponuje nie tylko znakomitą barwą głosu, ale także silnym charakterem, który świetnie pasuje do twórczości False Land, nie odstaje od reszty, ani nie denerwuje. Zespół nie powiela schematów, nie ogląda się na konkretne bardziej znane grupy, stara się być oryginalny, mający na siebie pomysł i wyraźnie to słychać. Jedyne czego może brakować to odrobiny szaleństwa i szczypty przebojowości, bo choć płytki słucha się znakomicie, to można odnieść wrażenie, jakby jeszcze mieli obawy co do swojego potencjału, który zaczął uderzać o brzeg, zabiegać o słuchaczy, ale jakby jeszcze nie do końca wypłynął na pełne morze swoich możliwości i aspiracji. Warto się jednak wsłuchać w ten materiał, wybrać na koncert* i mocno trzymać za False Land kciuki - bo naprawdę jest za co! Ocena: Pełnia

* Najbliższy - 23 czerwca w Bramie Nizinnej w Gdańsku! False Land zagra razem z Cobalt Wave i Winderain.

Następny tydzień (też dłuższy i na tyle ile z racji ograniczonych możliwości do czasu posiadania nowego laptopa): 1-11.06.2023

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz