poniedziałek, 20 lipca 2015

The Końs - The Końs (2015)



Napisał: Marcin Wójcik

Konie kojarzą się z wieloma rzeczami, ale mało komu z muzyką. A jednak. Trójmiejski zespół The Końs wydał swój pierwszy album. Czy da się "tupać kopytami" do tych rytmów?

The Końs jest pobocznym projektem muzyków znanych z Towarów Zastępczych, który ukryli swoje lica pod końskimi maskami. Ponadto ukrywają swoją tożsamość pod ksywkami (np. Stary Koń, Łysy Koń). Niewiele można się o nich dowiedzieć, ale widocznie ich muzyka nie potrzebuje twarzy i tożsamości – mówi sama za siebie. Musi mówić, a czasem nawet krzyknąć, przekląć czy jęknąć, bo jest to ciekawy miks punka z rockiem alternatywnym i elementami reggae. Stały koński skład wsparło kilku gości, których również można rozpoznać wyłącznie słuchając albumu, bowiem na czas nagrań również stali się końmi. 


Przeciętna długość życia koni wynosi 25-30 lat. Wysokość konia mierzy się w kłębie specjalną laską zoometryczną.

„The Końs” to zbiór trzynastu prostych kompozycji, o długościach nie przekraczających trzech minut. Dominują jednak długości stricte punkowe – niewiele powyżej minuty lub dwie z niewielkim kawałkiem. Najkrótszy – „Tam, gdzie stało ZOMO” – trwa zaledwie pięćdziesiąt dwie sekundy. Płyta została obłożona białą okładką z minimalistyczną grafiką. Prosto i na temat. „Jedynkę” na tej liście ma „Numer, który nigdy nie poleci w Trójce”. Tytuł zapowiada, że będzie odważnie. Jest. Dynamiczna kompozycja jest przeplatana urywkami wypowiedzi Piotra Stelmacha – prezentera Radiowej Trójki. Skrawkowy, wręcz prymitywny, ale bardzo dosadny tekst właściwie jest tylko przedłużeniem tytułu. Przekaz też chyba jest dość jasny, choć gdyby „Trójka” zdobyłaby się na odwagę, to mogłaby wyemitować ten kawałek na antenie po 23:00 (ze względu na wulgaryzmy). Byłoby dowcipnie. „Tu gdzie stało ZOMO” to powiew klasyki polskiego punka, choć jakość nagrania jest dość gładka. Niemniej duch tej muzyki został zachowany i można to potraktować jako swoistą kontynuację lub odpowiedź współczesności na wydarzenia z lat 80. Konie stwierdzają jednak, że „nie ma już co zmieniać”. Smutna konkluzja. 


„Dziewczyny z wiochy” to jeden z moich ulubieńców. Świetna punkująca dynamika, lekkość formy. Do tego bardzo intrygujący, epizodyczny klawisz gdzieś tam z tyłu nadaje nutkę tajemnicy i „chłodu”. Tekst mówi dziewczętach z prowincji i ich smutnym losie w dużych miastach. Ważna, choć dosadnie opowiedziana historia. Najwyraźniej o okrucieństwach losu również należy mówić wprost. „Nirwana (chujowo, ale stabilnie)” to przykład zabawy konwencją. Bardzo cobainowski riff i kompozycja „głośno-cicho” a’la Nirvana są podkładem do tekstu, który również w cobainowskim stylu jest stwierdzeniem upadku ideałów i zobojętnienia. Przyjemnie się słucha, choć przekaz jest bardzo gorzki. Zabrzmiało jak opis całokształtu Nirvany, prawda? „Sasha Grey” jako wisienka na torcie. Ten kawałek promuje płytę w Internecie, jest nawet okraszony teledyskiem z udziałem głównej bohaterki. Cóż, każde pokolenie mężczyzn ma swoją ikonę sprośnej kinematografii. W epoce VHS była Teresa Orlovski, a dziś legendą jest Sasha Grey. Wbrew pozorom nie jest to pamflet na cześć „utalentowanej” aktorki – tekst lekko i dowcipnie odnosi się do jej „twórczości”, a w refrenie podmiot liryczny zwraca się do swojej lubej, aby była jego Sashą. Mocnym akcentem są tutaj kobiece chórki w refrenach – wprawne ucho rozpozna tutaj Asię Kucharską (Kiev Office, Black Mynah, 1926). 


Przodkami koni orientalnych, od których pochodzą konie gorącokrwiste, były prawdopodobnie koń Przewalskiego i tarpan; konie zimnokrwiste pochodzą natomiast od konia leśnego z Północnej Europy. Koń Przewalskiego jest obecnie jedynym przedstawicielem gatunku koni dzikich.


Longplay „The Końs” jest pozycją godną polecenia. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, choć zapewne grupą, do której album trafi najlepiej są ludzie w średnim wieku lub powoli weń wkraczający. Muzycy żonglują schematami, bawią się muzyką, mieszają ze sobą skrajności. Ponadto umiejętnie mieszają poczucie humoru z gorzką prawdą o współczesnym świecie. Są realistami, choć z właściwym dystansem, który nie pozwala im przejść na oportunizm, ani wejść w rolę spóźnionych rewolucjonistów. Myślę, że ten dystans był iskrą, która spowodowała, że ten zespół powstał. Bardzo dobrze, bo właśnie takich kapel nam trzeba. Ocena: 8,5/10


Cały album do posłuchania na bandcampie zespołu. Cytaty pochodzą z Wikipedii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz