Rok 2021 , jako drugi z rzędu rok pandemiczny , odrobinę inny niż poprzedni chociażby z powodu powrotu do grania koncertów , nie obfitował jakoś szczególnie mocno w ilości przełomowych pozycji muzycznych. Z dużym rozczarowaniem przyjąłem fakt, że kilka wyczekiwanych przeze mnie płyt nadal nie doczekało się ich wydania, pomimo sporej ilości czasu muzyków, którzy przez ponad pół roku nadal przebywali głównie w stanie lockdownu. Z drugiej strony, nie było praktycznie żadnych większych rozczarowań, ale znalazło się miejsce na pewne niespodzianki. Oto moja subiektywna lista najlepszych płyt roku, a także oczekiwań wobec roku 2022. Zapraszam !
Najlepsze płyty roku 2021:
Iron Maiden – Senjutsu
Pierwsza z miłych niespodzianek. Kiedy wydawało się, że legendy heavy metalu nie nagrają już nigdy niczego nawet przeciętnego, okazało się, że panowie nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Dwupłytowe wydawnictwo jest naprawdę solidnym, klasycznym materiałem Iron Maiden, który nie raz nie dwa zaskakuje ciekawymi pomysłami, nawet jeśli wydają się one być powtarzane od lat. Moim zdaniem jest to najlepsza płyta zespołu od 15 lat.
Sion - Sion
Kolejne zaskoczenie w gatunku metalcore tym razem. Połączeni niecodziennym wydarzeniem z przeszłości jakim było zastąpienie Matta Heafy'ego na trasie Trivium, Howard Jones i słynny youtuber Jared Dines postanowili zaskoczyć świat wspólnym wydawnictwem. Płyta jest bardzo energetyczna, przebojowa i nowocześnie brzmiąca. Wokal Jonesa wydaje się być niczym stare dobre wino, Howard nic nie stracił ze swojego głosu od czasów wielkich hitów z zespołem Killswitch Engage. Naprawdę pozytywne zaskoczenie!
Bulb – Moderately Fast, Adequately Furious
Oczekiwany od ponad 12 lat album „człowieka – instytucji” djentu i nowoczesnego progresywnego metalu Mishy Mansoora w końcu ujrzał światło dzienne. Powyższy album stanowi miks starych utworów/ dem które doczekały się wielu reedycji jak i kompletnie nowych , głównie elektronicznych numerów. Odnoszę pewne wrażenie, że spodziewano się nieco więcej po tej płycie, niemniej klimat , stary duch djentu, znakomita produkcja klasyfikuje „Moderately Fast, Adequately Furious” wysoko w rankingu płyt roku 2021. Starzy fani na pewno będą zadowoleni i nawet może nostalgicznie westchną !
Obscura – A Valediction
Po kolejnym „trzęsieniu ziemi” w składzie zespołu niemieckich wirtuozów technicznego death metalu nastąpiło nagranie następcy „ Diluvium”. Powrót Christina Munzera podziałał na proces twórczy płyty niezwykle pozytywnie. Jego charakterystyczny styl grania i komponowania jest mocno słyszalny od samego początku. Bardzo równy album.
Erra – Erra
Piąty studyjny album amerykanów jest przykładem , że są zespoły które nie tylko mają swój rozpoznawalny styl, ale także czynią postępy z każdą następną płyta. Poprzedniczka zatytułowana „Neon” uchodziła dotąd za najlepszy krążek zespołu, jednakże self-titled album pobił te osiągnięcie.
Ogromna świeżość, przebojowość przy zachowaniu sporego poziomu trudności technicznej sprawia, że zespół potrafi się przebić wśród setek podobnych kapel w tym gatunku.
Trivium – In The Court Of The Dragon
Z każdym następnym rokiem panowie pną się w górę w moim prywatnym rankingu. Zaledwie półtora roku po premierze poprzedniej „What The Dead Man Say” muzycy wrócili z jeszcze bardziej wściekłym, szaleńczym i mięsistym materiałem, gdzie postanowiono też w pewien sposób wyładować złość z powodu pandemii koronawirusa. Takiej złożoności i poziomu skomplikowania utworów nie było co najmniej od czasów „The Crusade”. Płyty jest po prostu cholernie równa, dla mnie jest to najlepsze wydawnictwo od czasów „Ascendancy”. Niewielu jest równie płodnych muzycznie artystów na świecie jak Matt Heafy i spółka. Aż strach pomyśleć jak wybitna może być następna płyta skoro tutaj „sky is the limit”.
Liquid Tension Experiment – LTE 3
Ach, ten John Petrucci i jego druga muzyczna młodość! Jednym z niewielu pozytywów pandemii jest na pewno motywacja do tworzenia dla niektórych wykonawców. Projekt Liquid Tension Experiment po ponad 22 latach przerwy nagrał bardzo wysublimowany a zarazem spontaniczny materiał, tryskający wirtuozerią i biegłością wszystkich muzyków. Improwizowane jamy były tutaj często zalążkiem powstania kompozycji, ponadto widać śmielsze kombinacje z elementami jazz- fusion, w przeciwieństwie do macierzystego Dream Theater. Druga płyta która jest zbiorem samych improwizacji gdzie po prostu w pełni przywołuje ducha złotych lat 90-tych. Majstersztyk!
Alluvial – Sarcoma
Kto zna amerykańskiego gitarzystę Wesa Hauch'a to wie z jaką muzyczną „bestią” ma do czynienia. Wydany mocno niespodziewanie drugi album projektu Alluvial po drastycznym przewietrzeniu składu zespołu, po prostu powala na kolana i poprawia z półobrotu. Bardzo ciężki, brutalny i nieprzewidywalny album, gdzie mocno dominuje wirtuozeria i nadludzka technika Wesa Haucha. Nie ma tutaj właściwie chwili oddechu , non stop zmieniają się nastroje, aczkolwiek atmosfera jest mocno przytłaczająca. Absolutnie jeden z najlepszych albumów metalowych ostatnich lat.
Paul Wardingham – Cybergenesis
Pomimo ogromnych problemów z wydaniem płyty na czas , po ponad 11 miesiącach od pierwotnego terminu wydania, Paul Wardingham kolejny raz udowodnił, że jego miejsce wśród współczesnych wirtuozów metalu jest na samym szczycie. Niewykluczone, że jest to nawet najlepsza płyta artysty, jest bardzo dojrzale skomponowana, jak zwykle według jakiegoś konceptu, powalająca pod poziomem techniki, artykulacji i emocjonalności w grze. Jest to niezwykle pracowity muzyk, aż szkoda że nadal jest tak mało rozpoznawalny w świecie współczesnego metalu progresywnego!
Dream Theater – A View From The Top Of The World
Tak jest, muzyczny „hat – trick” ! Już trzeci roku z rzędu pierwsze miejsce w moim rankingu zajmuje coś związanego z zespołem Dream Theater , w tym przypadku jest to piętnasty studyjny album zespołu . Od albumu „Distance Over Time” Petrucci notuje stały progres w powrocie do chociaż części starych umiejętności , które niemalże zatracił w momencie tragicznej „ The Astonishing”. Najmocniejszym punktem albumu jest jednak tak zwany songwriting i kompozycyjność. Każdy z siedmiu utworów jest inny , wyjątkowy na swój sposób i pomimo długiego czasu trwania , cały czas ciekawi i słuchacz może ciągle odkrywać coś nowego. Po tym względem to może być najlepsza płyta od czasów legendarnej „Train od Thought”. Na słowa uznania zasługuje także Mike Mangini, który chyba po raz pierwszy ma tak duży wpływ na ten album, tak mocno oparty o rytm czego najlepszym dowodem jest utwór tytułowy. Wspaniała płyta, gorąco polecam !
Trochę nie wiadomo czego się spodziewać w roku 2022 , gdyż do wielu wyczekanych premier po prostu nie doszło.
Nadzieje na rok 2022:
Drugi solowy album młodego wirtuoza gitary Jasona Richardsona, który w lipcu 2021 zapewniał, że jeszcze w bieżącym roku dojdzie do premiery. Rozmaite problemy z wydaniem tej płyty doprowadziły do sytuacji, że data premiery jest niemożliwa do przewidzenia. Z przecieków słuchać, że jedynym gościem na albumie ma być Tim Henson z Polyphii, do utworu ponoć był już kręcony teledysk,
Czwarty, okryty już niemalże mityczną aurą longplay amerykanów z zespołu Polyphia. Pomimo, że album jest już najprawdopodobniej dawno wymyślony i nagrany, to dotąd kompletnie nic o nim nie wiadomo, ani o dacie premiery, członkowie grupy póki co non stop wydają swoje solowe projekty/utwory. Jedynym faktem jest to, że na „czwórce” gościnnie zaśpiewa legendarny Chino Moreno z Deftones i zagra Wes Hauch z Alluvial,
Nowa Ep-ka „side projektu” muzyków z Periphery czyli Haunted Shores;
Szósty pełnowymiarowy album Periphery, do którego nadal trwają intensywne prace w studio nagraniowym,
Czwarty album studyjny Monuments, który po ogromnej, niepowetowanej stracie w postaci odejścia z zespołu gitarzysty Olly'ego Steele'a, został ponoć już nagrany i zmiksowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz