poniedziałek, 6 lutego 2012

Folder - Get Real EP (2011)



Trzy numery zapakowane przez Folder i wyrzucone na świat przez Nasiono wystarczą, żeby przypomnieć o istnieniu jednego z najciekawszych trójmiejskich zespołów ostatnich lat.
Z poprzednimi wydawnictwami grupy miałem jednak problem, nie wchodziły mi, niestety odnoszę wrażenie, że i najnowsza, zeszłoroczna, ale wciąż świeża epka tego nie zmieni…

„Red Lof” z 2009 roku nie zachwycił mnie niczym, o ile muzycznie jeszcze było ciekawie, to całościowo mnie utwory nużyły. I zupełnie nie przypadł mi do gustu wokal Joanny Kuźmy.
Na kolejnej płycie „Hello”, już nie będącej długograjem, a epką  było lepiej – przynajmniej jeśli chodzi o kompozycje, które nie były już takie mdłe. Wokal jednak nadal zupełnie nie przypadał w moje gusta. Najnowsza i najświeższa epka jest jeszcze krótsza od poprzedniej i zawiera najciekawsze muzycznie kompozycje ze wszystkiego, co Folder dotychczas wydał.
W każdym razie słychać jak zespół się rozwija. Nadal uporczywie brnie w smutne, spokojniejsze dźwięki, ale zupełnie inaczej się słucha tej muzyki, gdy wzmocniona zostaje przestrzenią, stłumioną perkusją („Dreaming”), ścianami gitar czy wibrującą, prowadzącą partią basu („Anxiety").

Nadal jednak nie rusza mnie wokal Kuźmy. Głos i barwę ma dziewczyna ładny, ale lepiej sprawdziłaby się w fortepianowych aranżach lub bardziej bluesowych kawałkach, w ewidentnie rockowym materiale, w którym ciągoty są do coraz bardziej zarysowanego popowego, przebojowego grania, jest jak dla mnie trochę za spokojnie i za słodko.
Drażni mnie raczej jej maniera – mdła, nijaka, jednakowa dla wszystkich kawałków, która kłóci się z muzyką, mówiąc dosadniej, dla mnie brzmi jak miauczenie kota (paradoksalnie solowy materiał Kuźmy nazywa się właśnie Asia i Koty…).

Na „Get Real” jest najatrakcyjniej pod względem aranży i pomysłów kompozycyjnych i trochę szkoda, że to tylko trzy numery bo słucha się ich bardzo przyjemnie i najlepiej ze wszystkich dotychczasowych. Niestety nadal, jak już podkreśliłem, nie mogę się przekonać do Kuźmy, która zdecydowanie jest najsłabszym ogniwem tego zespołu. Nie przepadam za żeńskimi wokalami, a takie wyjątki jak choćby Asia Kucharska z Kiev Office i Marli Cinger, to zupełnie inny sposób ekspresji i śpiewania, które podoba mi się znacznie bardziej. 

 Ocena: 3,5/5


1 komentarz: