środa, 2 listopada 2022

Tydzień 24-31.10.2022: Obrasqi, Bastard Disco


 

Tydzień o jeden dzień dłuższy, bo głupio tak zostawiać jeden dzień z końca miesiąca na nowy. Tym razem polskie i również patronackie. Miało być więcej, ale wyszło... jak zwykle, czyli za mało. Złożyło się na taki obrót rzeczy kilka czynników: sprawy osobiste i pracowe, a także rozpoczęcie prac nad nowym pełnym numerem Wilka Kulturalnego, który mam nadzieję, że ukaże się jeszcze w listopadzie, oczywiście jak zawsze cyfrowo, prawie na papierze. A tymczasem zapraszam do lektury tych tekstów, które ukazały się w minionym tygodniu na lupusowym facbooku.


24.10.2022: Obrasqi - Szepty ciszy (2022)

Polskie Pure Reason Revolution?

Choć sami porównują się do Archive, to chyba do brytyjskiego Pure Reason Revolution jest im najbliżej. Ich druga płyta studyjna, którą objęliśmy naszym patronatem medialnym, klimatem i brzmieniem bardzo przypomina właśnie wspomnianą formację. Podobnie jak w brytyjskiej grupie trzon zespołu to trzy osoby: wokalistka, gitarzysta i perkusista. Podobne jest też myślenie o przestrzeni muzycznej - obok gitar i perkusji sporą rolę odgrywa tutaj elektronika, co całości nadaje onirycznego i nowoczesnego charakteru. Nawet pod względem czasu trwania nowa płyta zdaje się podążać tę samą ścieżką jaką podążają Brytyjczycy, bo znaleźć można na"Szeptach ciszy" niespełna trzydzieści osiem minut muzyki. Nieco inaczej są jednak rozkładane tutaj akcenty - jest tylko żeński wokal i można odnieść (a przynajmniej ja odniosłem) wrażenie, że w tym wypadku zabrakło trochę kontrastu, bo męski wokal nie pojawia się tutaj wcale, a głos Moniki Dejk-Ćwikły wypełnia niemal każdą przestrzeń albumu (poza dwoma krótkimi instrumentalami). Panowie z kolei grają spokojne, choć ciekawe tło i rzadko zapuszczają się w cięższe granie, które tak kapitalnie wypadają w Pure Reason Revolution.

Na albumie znalazło się dziewięć numerów, a właściwie siedem, bo trzy ostatnie są minisuitą podzieloną na trzy części. Utwory nie są też długie, bo dwa najdłuższe trwają kolejno siedem i pół minuty oraz osiem minut i dwie sekundy. Reszta zamyka się w średnim czasie czterech minut. Minisuita zaś, jeśli policzyć ją jako pełen utwór, trwa już z kolei aż dziewięć minut i trzydzieści jeden sekund. Krótki czas trwania nie jest tutaj wadą, bo utwory są naprawdę intrygujące, piękne, może nawet nieco teatralne, ale czasami można odnieść wrażenie, że tam gdzie mogło nastąpić rozwinięcie i cięższa, bardziej rozbudowana partia, utwory zwyczajnie się urywają. Trochę szkoda.

Nie chcę powiedzieć, że to zła płyta - absolutnie i w żadnym wypadku. To płyta piękna i bardzo nieoczywista, której nie da się po prostu przesłuchać. Ma świetne polskie, bardzo poetyckie teksty i znakomite rozwiązania (choćby w pierwszym numerze nawiązuje się do dziecięcych wyliczanek) i słucha się jej znakomicie, choć trzeba się bardzo przy niej skupić, bo wiele elementów może zwyczajnie umknąć. Krótki czas trwania też nie jest wadą, choć w kilku przypadkach brakuje rozwinięć czy nawet mocniejszego uderzenia. Nie mam też wątpliwości, że Obrasqi to jeden z najbardziej nietuzinkowych polskich zespołów, które tworzą wokół progresywnego grania mieszając art rock z sennym popem i delikatniejszą stroną alternatywy. Mnie nie do końca porwało, ale mimo to jest to płyta po którą zdecydowanie warto sięgnąć i zanurzyć się w proponowane przez trio dźwięki i "szepty ciszy". Ocena: Pierwsza kwadra

Dopisek 15.12.2022: Monika Dejk-Ćwikła zginęła śmiercią tragiczną 13 grudnia 2022 roku. Miała 33 lata. Brakuje mi słów, żeby wyrazić to, co czuję, a choć miałem kilka zastrzeżeń do tej płyty, to jednak nie można mu odmówić piękna. Album, który sam w sobie był już bolesny, teraz stał się jeszcze boleśniejszy. Niech odpoczywa w pokoju...

27.10.2022: Bastard Disco - Satelity (2022)

Po wyładunku kontenerów, chłopaki lecą w kosmos...

Wydana w kwietniu tego roku trzecia studyjna propozycja warszawskiego Bastard Disco, nie należy do płyt długich, ale za to bardzo zwartych. Siedem nowych numerów zmieszczono w czasie zaledwie dwudziestu pięciu minut i dwudziestu dwóch sekund. Jest więc krócej niż na poprzednim, znakomitym zresztą "China Shipping" z 2019 roku. Chłopaki nadal nawiązują do lat 90tych i kontynuują zajawkę i brzmienie poprzednika, ale jednocześnie robią ogromny krok do przodu pod względem konstruowania swojego muzycznego świata stawiając na mocne, dojrzałe teksty i coraz bardziej zaraźliwe granie.

Otwierający płytkę "Klub 27" ma zadziorny punkowy, wręcz zimno falowy charakter. Porusza też gorzką refleksją o przemijaniu i przekraczaniu magicznych granic wieku, a tym samym problemami młodych ludzi. Po nim wpada "Młodsza Siostra" również ma punkowy charakter, ale zagląda z kolei w rejony najtisowej alternatywy. Jest w nim coś nostalgicznego i gorzkiego, bo obok refleksji nieco pandemicznej, znów pojawiają się problemy młodzieży i refleksja nad przeszłością. A kiedy pochodzący z Ukrainy Iuri Kasianenko na koniec niemal wykrzykuje słowa "nie ma" skojarzenia wręcz płyną do Republiki i Grzegorza Ciechowskiego. Mocne. "30" jest jednym z dłuższych, bo trwającym prawie pięć minut i również porywa - gęstym brzmieniem, alternatywno-punkowym, wręcz noise'owym riffingiem oraz kolejnym gorzkim tekstem, w którym każdy znajdzie cząstkę siebie. Świetnie wypada także "Ewa", która zdaje się być czymś na kształt ballady, żeby nie powiedzieć pościelówy choć to chyba nie jest kawałek o miłości, ale to nie oznacza ckliwego grania - nadal jest niepokojąco, zimno i gorzko. Robi wrażenie. Tytułowy numer, czyli "Satelity" nawet na moment nie spuszcza z tonu, kapitalnie wpadając w ucho. Przedostatnia kompozycja to "Sauer", która swoim tytułem nawiązuje do niemieckiego przedsiębiorstwa zbrojeniowego. Mimo to, piosenka zdecydowanie nie jest o tym, a raczej o marzeniach i celach. Na koniec wpada jeszcze "Jak w GTA". Każdy kto kiedykolwiek grał w którąś z odsłon tej gry komputerowej z całą pewnością się uśmiechnie. Jest odrobinę lżej, ale i tu nie brakuje zadziornego i ciekawego alternatywnego grania.

"Satelity" to płytka, która krąży wokół głowy długo po wybrzmieniu i podobnie jak poprzedniczka wymyka się modom i trendom. Te siedem numerów to solidne, rockowe kawałki, które w latach 90tych byłyby przebojami lecącymi w każdej polskiej stacji radiowej. Chłopaki, choć patrzą w przeszłość, grają nowocześnie, z charakterem i z mocnym przekazem. Podobnie jak "kontenerów" na kontenerowcu sprzed trzech lat, "Satelit" wystarczy dla wszystkich. Polecam! Ocena: Pełnia


29.10.2022: Fotorelacja 22/23 -  Festiwal Fala Poprzeczna Dzień I (28.10.2022, Tartaczna 2, Gdańsk) (tutaj)

Następny tydzień: 1 - 6.11.2022

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz